Dokonywanie porównań między dwiema klasami aktywów jest zadaniem karkołomnym, ale w przypadku mieszkań na wynajem i obligacji firm wspólnym mianownikiem są inwestorzy. Sądząc po średniej kwocie zapisów w emisjach publicznych adresowanych do inwestorów indywidualnych (w zależności od emisji jest to od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych), przynajmniej częściowo są to ci sami inwestorzy, którzy kupują mieszkania na wynajem. Wspólny jest wszak także charakter inwestycji zapewniającej regularne i przewidywalne strumienie gotówki przy relatywnie niskim ryzyku utraty kapitału. Innymi słowy, zapewniającymi pasywny dochód. Oczywiście można z tym określeniem dyskutować – zarówno najemcy, jak i emitenci obligacji potrafią przysparzać zmartwień i mogą wymagać aktywnego podejścia.
Zmiany na rynku mieszkań
Zasadniczą różnicą dzielącą obie klasy aktywów jest zmienność cen. Notowania obligacji w miarę zbliżania się terminu wykupu dążą do wartości nominalnej, która najczęściej jest też równa lub bardzo bliska cenie emisyjnej, natomiast nieruchomości na wynajem nie mają ani terminu końca inwestycji, ani przypisanej na stałe wartości. Z tego powodu, choć stopa najmu mieszkań w Polsce w ostatnich dekadach oscyluje w przedziale 4–7 proc., to w połączeniu ze zmianą wartości nieruchomości całkowity zwrot wchodzi już w wartości dwucyfrowe, czasem nawet bliższe 20 proc., jeśli moment inwestycji przypadł przed okresem dynamicznych zwyżek cen mieszkań.
Czasem wzrostu cen jest – według danych niezależnych pośredników – bieżący rok. Według serwisu rynekpierwotny.pl mieszkania np. w Warszawie były w październiku br. droższe o 17,6 proc. niż rok wcześniej, co jest efektem silnego wzrostu popytu stymulowanego rządowym programem „Bezpieczny kredyt 2 proc.”.
Czytaj więcej
Ceny mieszkań – i nowych, i używanych – rosną, podczas gdy stawki najmu zaczynają spadać. W efekcie rentowność najmu lokali maleje. Nadal jednak opłaca się inwestować w nieruchomości. Co dziś jest pewniakiem inwestycyjnym?