Zagregowana dynamika zysków spółek, które znalazły się w tym gronie sięga prawie 12-proc. r/r. Biorąc pod uwagę fakt, że na początku lipca prognozowana dynamika oscylowała w granicach 5-proc. r/r, ponownie można mówić o sporym zaskoczeniu. Pozytywne światło rzucają ponadto statystki dotyczące przychodów, z których wynika, że ponad 80 proc. spółek odnotowało w II kwartale wyższą sprzedaż od oczekiwań. Dla porównania, w ostatnich 5-latach odsetek spółek przekraczających prognozy przychodowe wynosił średnio 70-proc. Czy to wystarczy do kontynuacji hossy i wyznaczania nowych szczytów wszech czasów?
Jedno jest pewne – spółki mniej obawiają się recesji. Według statystyk dostarczanych przez FactSet skala przytaczania przez zarządy na konferencjach wynikowych obaw o recesję spadła drastycznie względem poprzedniego kwartału. Czy słusznie? Mogłoby się zdawać, że inwestorzy oswoili się z tematem agresywnej polityki handlowej USA. Należy jednak mieć na uwadze, że gorsze dane makroekonomiczne, będące pochodną wprowadzenia najwyższych stawek celnych przez USA od dekad dopiero przed nami.
To jednak nie przeszkadza spółkom w formułowaniu dość optymistycznych prognoz, które w ogólnym ujęciu składają się na zagregowany wzrost zysków spółek indeksu S&P 500 w całym 2025 r. o 10-proc., a w 2026 r. o 13-proc. W tym momencie warto zwrócić uwagę, że w styczniu całoroczna prognoza na 2025 r. była jeszcze bardziej optymistyczna i zakładała wzrost o 15-proc.
Jesteśmy zatem po serii rewizji w dół prognoz wynikowych, wobec których rynek przeszedł dość obojętnie, odrabiając z nawiązką całość kwietniowych strat i wyznaczając nowe rekordy wszech czasów. Wartość wskaźnika ceny do prognozowanego zysku indeksu S&P 500 na poziomie 22,1 oznacza nic innego jak to, że wyceny na Wall Street ponownie stały się wymagające, a ostatnie wzrosty były w przeważającej mierze efektem spadku rynkowej premii za ryzyko.
Inwestorzy żyli w ostatnim czasie głównie kolejnymi umowami handlowymi zawieranymi przez USA. Szukając jednego sformułowania podsumowującego przebieg negocjacji handlowych, na myśl nasuwa się przede wszystkim cytat „mogło być gorzej”. Jednak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – w obecnym układzie średnia stawka celna na produkty importowane przez USA wyniesie 15-20-proc. Mało który bank inwestycyjny formułując na początku roku prognozy zakładał, że będzie to więcej niż 10-proc. Zatem gdybyśmy mieli cofnąć się nie o kwartał, lecz o pół roku, wniosek odnośnie do negocjacji handlowych powinien być zgoła inny.