Projektowane właśnie Osobiste Konto Inwestycyjne, czyli OKI, może trafić do dwudziestolatków, których pomysł na oszczędzanie na emeryturę na IKZE czy IKE może nie zachęcać. Czy ten projekt się broni?
Rzeczywiście, nazwa jest na pewno trafna i podsumowując jednym zdaniem, uważam, że to jest dobry pomysł. Oczywiście część osób zaczęła narzekać na ten pomysł, w szczególności w social mediach. Wynika to moim zdaniem trochę ze zbyt wysokich oczekiwań, bo bardzo wiele osób oczekiwało, że podatek Belki zostanie obniżony. Ministerstwo poszło w innym i moim zdaniem słusznym kierunku, dlatego że w Polsce potrzeba budowy kultury inwestowania. Polacy oszczędzają rzeczywiście środki, ale lokują je na depozytach bankowych i ciężko to nazwać inwestowaniem, to jest po prostu przechowywanie pieniędzy, a w czasie wysokiej inflacji skutkuje to realnymi stratami. Tutaj sięgnięto do takiego pomysłu, który miałby zaktywizować wszystkich Polaków. Natomiast ja bym zwrócił uwagę, że na razie mamy do czynienia z pomysłem, widzieliśmy kilka slajdów. Ten pomysł wydaje się bardzo dobry, natomiast pytanie jest oczywiście, jak to będzie wyglądało w przyszłości, czy projekt nie zmieni się mocno w trakcie prac legislacyjnych. Mamy też nowego prezydenta, który również zapowiada jakieś swoje ustawy związane z podatkiem Belki. Zarówno obóz rządzący, jak i prezydent będą wsłuchiwali się w głosy uczestników rynku finansowego, ekspertów od finansów osobistych. I może jednak będzie to jakaś inicjatywa ponad podziałami politycznymi. Można popracować nad komunikacją tego pomysłu, nad tym, jak on rzeczywiście będzie w szczegółach zrobiony. Natomiast Polska potrzebuje zbudować taką kulturę inwestowania, by więcej osób w Polsce myślało o tym, żeby inwestować i decydować się na ryzyko na rynku finansowym, bo Polacy trzymają pieniądze nadal w bankach, albo jeżeli ktoś ma większe środki, to marzy o tym, żeby kupić mieszkanie na wynajem. Nie może być tak, że to są dwie główne klasy aktywów, jakie Polacy posiadają.
Jaki wpływ może mieć OKI na giełdę? Czego się spodziewa minister Domański?
Program zakłada, że pojawią się nowi inwestorzy, którzy wpłacą swoje środki na GPW, pojawi się popyt i świeży kapitał i rzeczywiście będzie to pozytywne dla polskiej giełdy. Może to też będzie jakiś pozytywny impuls dla spółek, które rozważają swój debiut na rynku kapitałowym w Polsce. Tylko pytanie, ile osób, które do tej pory nie inwestowały, założy takie OKI i ile osób rzeczywiście wykorzysta pełny limit 75 tys. zł bo założenie jest takie, że to muszą być płynne aktywa notowane na giełdzie lub fundusze inwestycyjne. Z punktu widzenia makroekonomicznego, jeżeli by się udało zachęcić Polaków do zakładania takich OKI i te pieniądze by tam popłynęły, to powinno mieć rzeczywiście pozytywny wpływ na warszawską giełdę.
Program wskazuje na główne progi, 25 i 75 tys. zł i łącznie - 100 tys. zł. Ten ostatni łączy się z krytyką, że to za mało. Czy z perspektywy kraju, Polak często ma 100 tys. oszczędności na inwestycje?
Z jednej strony znowu posypała się krytyka, że powyżej tych 100 tys. zł wchodzi nowy podatek, którego do tej pory nie mieliśmy, czyli podatek od aktywów, nie od zysków kapitałowych. On jeszcze nie istnieje, nie znamy do końca jego warunków. Mówi się o tym, że to ma być 0,8 proc. od wartości powyżej 100 tys. zł. To jest w propozycji OKI. Pytanie jak to będzie rzeczywiście wyglądało w ustawie. Są głosy, że te 100 tysięcy złotych to jest za mało, natomiast wydaje mi się, że trzeba spojrzeć na to w szerszym kontekście z perspektywy całej Polski. Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych bada osoby, które się interesują giełdą i one deklarują, że 40 proc. z nich ma portfel inwestycyjny o wartości do 100 tys. zł. Tymczasem przeciętny Polak ma kilkanaście, kilkadziesiąt tys. zł oszczędności. A w OKI mamy de facto dla polskiej rodziny dwa razy po 100 tysięcy, spodziewam się, że takich rodzin, gdzie mąż i żona mają razem rzeczywiście 200 tysięcy złotych oszczędności, jest poniżej 5 proc. w całej Polsce. Dlatego ten limit nie jest największym problemem tego pomysłu. Może warto byłoby zapisać, że ten limit jakoś się waloryzuje, chociażby o inflację, żeby nie było jak w przypadku progów podatkowych, dzisiaj wiele osób narzeka, że ten drugi próg podatkowy powinien być właśnie podniesiony, bo rosną zarobki. Może powinien być taki automatyczny mechanizm waloryzacji wraz ze wskaźnikiem inflacji. Przypomnę, że w IKE czy w IKZE mamy odniesienie do przeciętnej płacy. Za dziesięć lat te 100 tys. zł. to może być całkowicie inna wartość pieniądza
Z czego się składa pomysł OKI, na czym polegają te limity 25 tysięcy i pozostałych 75? I drugie ważne pytanie, czym to się w ogóle różni od istniejących już IKZE i IKE?
Według zaprezentowanego pomysłu do 25 tys. zł będzie można trzymać w bankach i w obligacjach detalicznych Skarbu Państwa, to będzie zwolnione z podatku. Jeżeli tak będzie rzeczywiście, to mamy rewolucję w dystrybucji obligacji detalicznych Skarbu Państwa. Jeśli inwestor indywidualny dziś chce kupić obligacje, to musi iść do biura maklerskiego PKO lub wejść na portal obligacji. Natomiast według tego pomysłu każde biuro maklerskie, które będzie prowadziło OKI, będzie też dystrybutorem obligacji detalicznych Skarbu Państwa, czyli teoretycznie zwiększy się ich dostępność dla wszystkich oszczędzających.