Czym założyciel Foxconnu podpadł Pekinowi?

Śledztwa w Chińskiej Republice Ludowej przeciwko tajwańskiemu gigantowi elektronicznemu rozpoczęto, kiedy Terry Gou, jego twórca, oficjalnie dołączył do wyścigu o stanowisko prezydenta Republiki Chińskiej.

Publikacja: 29.10.2023 09:07

Terry Gou założył w 1974 r. spółkę, która stała się koncernem Foxconn. Teraz chce zostać prezydentem

Terry Gou założył w 1974 r. spółkę, która stała się koncernem Foxconn. Teraz chce zostać prezydentem Republiki Chińskiej (Tajwanu) i „zaprowadzić pokój na 50 lat”.

Foto: Fot. Sam Yeh/afp

Na globalnym rynku elektroniki Foxconn jest potęgą. Ta tajwańska firma (używająca na giełdzie w Tajpej nazwy Hon Hai Technology Group) jest od wielu lat kluczowym kontrahentem dla takich koncernów, jak: Apple, Amazon, Cisco, Dell, Intel, Microsoft, Nintendo, Huawei czy Xiaomi. To ona wykonuje dla nich wszelkiego rodzaju gadżety elektroniczne i podzespoły do nich. W zeszłym roku wypracowała 213 mld USD przychodu i 4,57 mld USD zysku netto. W poniedziałek jej akcje na giełdzie w Tajpej straciły jednak nagle prawie 3 proc. Powodem tej przeceny były doniesienia o tym, że skarbówka z Chińskiej Republiki Ludowej prowadzi liczne dochodzenia przeciwko Foxconnowi. Równolegle chiński resort zasobów naturalnych rozpoczął śledztwo w sprawie wykorzystywania przez ten koncern gruntów użyczonych mu przez państwo w prowincjach Henan i Hubei. To, że owe śledztwa są prowadzone, potwierdził sam Foxconn, deklarując, że będzie współpracował ze śledczymi. Inwestorzy wyraźnie jednak przestraszyli się tego, że ów tajwański koncern znalazł się na celowniku chińskich władz, które w ostatnich latach uderzały już w krajowych gigantów cyfrowych takich jak Alibaba Group czy Tencent. Uderzenie w Foxconn wzbudziło tym większe zdziwienie, że Terry Gou, założyciel tego koncernu, startuje w wyborach na prezydenta Republiki Chińskiej (Tajwanu) – i to jako kandydat o mocno propekińskim programie. Czemu więc decydenci z Pekinu postanowili uderzyć w interesy człowieka dążącego do porozumienia z Chińską Republiką Ludową?

Namówiony przez boginię

Terry Gou (chiń. Guo Taiming) ma 74 lata i majątek szacowany na 6,8 mld USD. Jest synem policjanta z prowincji Shanxi, który w 1949 r. uciekł z Chin kontynentalnych na Tajwan przed komunistami. Sam odbył służbę wojskową w Siłach Powietrznych Republiki Chińskiej jako oficer artylerii przeciwlotniczej. Stacjonował na wyspie Kinmen, akurat wtedy, gdy obawiano się, że komunistyczne Chiny dokonają na nią inwazji. To doświadczenie mocno go ukształtowało wpajając przekonanie, że konflikt w Cieśninie Tajwańskiej byłby dla jego ojczyzny katastrofą. Jako przedsiębiorca przekonał się natomiast, że na współpracy z Pekinem można zbić majątek.

Początki jego imperium biznesowego były bardzo niepozorne. Spółkę, która stała się później koncernem Foxconn, założył w 1974 r. Zatrudniał wówczas dziesięć osób, które w starej szopie produkowały plastikowe części do telewizorów. Przełomem było zdobycie w 1980 r. dużego kontraktu na produkcję joysticków dla Atari. W 1988 r. założył pierwszą swoją fabrykę w Chinach kontynentalnych, w mieście Shenzen. W ciągu kolejnych trzech dekad Foxconn stał się największym prywatnym pracodawcą i eksporterem w ChRL, zatrudniającym 1,2 mln ludzi. Swój model biznesowy koncern oparł przede wszystkim na niskich kosztach pracy. Fabryki Foxconnu stały się wielkimi kampusami, w których robotnicy migranci nie tylko pracowali, ale również żyli. Pomyślał nawet o stworzeniu przy fabrykach własnych ferm drobiu, dostarczających mięso do fabrycznych stołówek. Foxconn bywał wielokrotnie krytykowany za naruszanie praw pracowniczych, którego skutkiem była m.in. fala samobójstw wśród robotników. Nie przeszkadzało to jednak jego koncernowi w ekspansji. Fabryki Foxconnu powstały m.in. w Meksyku, Brazylii, Indiach, Czechach, na Słowacji oraz na Węgrzech.

Czytaj więcej

The Guardian: Założyciel Foxconnu kandydatem

Terry'emu Gou nie wystarczała jednak tylko kariera biznesowa. Postanowił spróbować swoich sił również w polityce. W 2019 r. ogłosił, że wystartuje w prawyborach prezydenckich partii Kuomintang. Stwierdził wówczas, że do kandydowania namówiła go... taoistyczna bogini Mazu, która objawiła mu się we śnie. Wsparcie bogini będącej patronką ludzi morza, nie zapewniło mu jednak nominacji. W prawyborach zdobył drugie miejsce, z poparciem wynoszącym 27,7 proc. Zwycięzcą prawyborów był Han Kou-yu, burmistrz miasta Kaohsiung. Przegrał jednak wybory w 2020 r. z obecną prezydent Tsai Ing-wen, reprezentującą Demokratyczną Partię Postępową (DPP) i sprawującą władzę od 2016 r.

Kuomintang to partia, która rządziła Chinami w latach 1928–1949, a później sprawowała władzę na Tajwanie – najpierw w ramach stanu wojennego i dyktatury do 1989 r., potem w warunkach demokracji w latach 1989–2000 i 2008–2016. O ile kilka dekad temu była bardzo wroga wobec komunistów z Pekinu, o tyle obecnie jest siłą polityczną opowiadającą się za rozwijaniem współpracy biznesowej z ChRL. Przeciwne stanowisko zajmuje rządząca obecnie DPP, wśród której stronników jest wielu zwolenników idei niepodległości Tajwanu. Gou wielokrotnie wypowiadał się krytycznie na temat polityki DPP, a dużo bliższy jest mu program Kuomintangu, którego był on już członkiem w latach 1970–2000.

Gou chęć startowania w wyborach prezydenckich zaplanowanych na styczeń 2024 r. zapowiedział w kwietniu 2023 r. W sierpniu potwierdził, że wystartuje, ale jako kandydat niezależny. Zapowiedział, że jako prezydent doprowadzi do tego, że w Cieśninie Tajwańskiej zapanuje pokój na co najmniej 50 lat. – Tajwan nie może stać się drugą Ukrainą, a ja na to nie pozwolę – deklarował, gdy ogłaszał swoją kandydaturę. W lipcu sondaże dawały mu nawet 36 proc. poparcia, co dawałoby mu wejście do drugiej tury wyborów, gdzie zmierzyłby się z Williamem Laiem (Lai Ching-te), dotychczasowym wiceprezydentem z DPP. Badania z ostatnich tygodni wskazują jednak, że poparcie dla Gou zeszło do przedziału 7–14 proc. Jego kandydatura obecnie więc głównie odbiera głosy, na które mógłby liczyć Hou Yu-ih, kandydat Kuomintangu, będący burmistrzem Tajpej, a wcześniej m.in. dyrektorem Narodowej Agencji Policji.

Czytaj więcej

Jak Tajwan korzysta na problemach Pekinu

Uderzenie dyscyplinujące

Być może więc śledztwo przeciwko Foxconnowi to sygnał, że Pekin chce, by Gou wycofał swoją kandydaturę i nie przeszkadzał preferowanemu przez niego kandydatowi, jakim jest Hou. Taką teorię propaguje m.in. Hsieh Chin-ho, jeden z czołowych tajwańskich komentatorów ekonomicznych. „Być może w ramach tej kontroli podatkowej Foxconn będzie musiał przekazać ogromną sumę pieniędzy Komunistycznej Partii Chin, tak jak zrobiły to wcześniej Alibaba i Tencent” – napisał Hsieh.

Jeśli mamy do czynienia z próbą wymuszenia, to i tak jest ona bezprecedensowa. Pekin chce w ten sposób wpłynąć na działania biznesowego potentata, który od lat był mu bardzo przychylny i który mocno pomógł w przemianie Chin w „fabrykę świata”. No cóż, chińskim decydentom zdarzało się już niszczyć swoich najwierniejszych stronników.

Czy od wojny o Tajwan mogą nas dzielić już tylko cztery lata?

Amerykańskie tajne służby ujawniły kilka miesięcy temu, że chiński przywódca Xi Jinping polecił swoim siłom zbrojnym przygotować się na to, by do 2027 r. dokonać aneksji Tajwanu. – Traktujemy chińskie zagrożenie militarne bardzo poważnie. Myślę, że 2027 r. będzie rokiem, o którym należy poważnie myśleć – powiedział natomiast Joseph Wu, minister spraw zagranicznych Republiki Chińskiej (Tajwanu).

Czytaj więcej

Gdy globalna fabryka ma przestój

Czy Xi Jinping rzeczywiście może zdecydować się na inwazję w ciągu kilku lat? Władze w Pekinie formalnie traktują Tajwan nie jako drugie, „konkurencyjne” państwo chińskie, ale jako swoją zbuntowaną prowincję, która powinna zjednoczyć się z ChRL. Są bardzo wrażliwe na wszelkie przejawy uznawania odrębności państwowej Tajwanu przez inne kraje. Same jednak utrzymują ograniczone relacje z Tajpej. Pomiędzy Tajwanem a Chinami kontynentalnymi istnieją połączenia lotnicze i odbywa się w miarę normalna wymiana gospodarcza (o czym świadczy choćby ekspansja koncernu Foxconn w ChRL).

Mieszkańcy Tajwanu mogą odwiedzać Chiny kontynentalne, wykorzystując specjalne paszporty, podobne do tych, jakich używają obywatele Hongkongu i Makau. To spuścizna po czasach, w których decydenci z Pekinu liczyli na to, że Tajwan z czasem sam zgodzi się na zjednoczenie w ramach mechanizmu „jeden kraj, dwa systemy” zastosowanego wcześniej wobec Hongkongu i Makau. Szanse na taki scenariusz bardzo mocno jednak słabły. Łamanie przez Pekin autonomii Hongkongu sprawiło, że wzrosła liczba Tajwańczyków, którzy nie chcą żadnej formy zjednoczenia z ChRL. Xi Jinping twierdzi natomiast, że „problem Tajwanu nie może być przekazywany z pokolenia na pokolenie”. Najwyraźniej więc marzy o przyłączeniu tej wyspy do ChRL jeszcze przed zakończeniem swoich rządów. HK

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?