Obniżka stóp w środę o 50 punktów bazowych, w tym stopy referencyjnej do 5,25 proc., była niemal jednomyślnie spodziewana przez ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet”.
Wiosenna przemiana RPP
Jeszcze w marcu prezes NBP, a w ślad za nim większość członków RPP nie widzieli przestrzeni do obniżek stóp.
– Stabilizacja stóp procentowych jest obecnie absolutnie konieczna, aby obniżyć inflację do celu inflacyjnego NBP 2,5 proc. +/– 1 pkt proc. (…) Obecny wzrost inflacji, przy wciąż wysokiej – choć obniżającej się – dynamice płac, przy podwyższonej inflacji bazowej, przy postępującym ożywieniu gospodarczym i luźnej polityce fiskalnej, nie dają jakichkolwiek podstaw do obniżania stóp procentowych – przekonywał Adam Glapiński podczas marcowej konferencji prasowej. Brak przestrzeni do obniżek podkreślał jeszcze pod koniec marca podczas Forum Bankowego, tydzień przed kwietniowym posiedzeniem RPP.
Na początku kwietnia wszystko się zmieniło o 180 stopni. Mimo że RPP nie obniżyła wówczas stóp procentowych, to komunikat po posiedzeniu złagodzono, a dzień później podczas konferencji prasowej prezes Glapiński mianował się „gołębiem na czele gołębi”. – Inflacja pozostaje podwyższona, ale jest istotnie niższa, niż oczekiwaliśmy – podkreślał Glapiński. – Jednocześnie bardzo obniżyła się inflacja bazowa, a do tego mamy spowolnienie dynamiki wynagrodzeń, słabsze dane o koniunkturze i niższe ceny ropy naftowej na świecie. To przesuwa w dół prognozowaną ścieżkę inflacji. Biorąc pod uwagę te dane, można oceniać, że w najbliższym czasie może pojawić się przestrzeń do obniżenia stóp procentowych – kontynuował, dodając, że „następne dane muszą dać potwierdzenie, że te trendy trwają”.