Jak uratować budżet i pobudzić gospodarkę. MF ma problem

Rząd zdaje się szukać podatkowych dojnych krów, by podreperować stan finansów państwa. Ale daniny sektorowe są tak samo szkodliwe dla gospodarki jak zwykłe podwyżki podatków – ostrzegają ekonomiści.

Publikacja: 27.06.2025 15:03

Minister finansów Andrzej Domański

Minister finansów Andrzej Domański

Foto: Simon Wohlfahrt/Bloomberg

– Pracujemy nad nową daniną od banków, od odsetek od rezerw obowiązkowych, co ma przynieść budżetowi 1,5–2 mld zł – ogłosił w środę minister finansów Andrzej Domański. To zaskakująca deklaracja. Jeszcze kilka tygodni wcześniej minister bronił sektor przez podatkiem od zysków nadzwyczajnych, wskazując, że i tak są jednym z największych płatników do budżetu.

Czy tym nowym pomysłem Ministerstwo Finansów, czy szerzej rząd, wpisuje się w tezę Ludwika Koteckiego, członka RPP, że podwyższenie podatków w średnim okresie jest nieuniknione?

Jaki stan finansów publicznych

Z punku widzenia stanu finansów publicznych taka teza wydaje się zupełnie uprawniona. Już obecnie dochody w relacji do PKB spadają, wydatki zaś rośną. Deficyt budżetowy jest rekordowo wysoki, w tym roku ma sięgnąć nawet 290 mld zł, a wciąż pojawiają się nowe wyzwania. Od tych relatywnie mniejszej wagi, jak konieczność przedłużenia programu mrożenia cen energii czy podwyżek płac w budżetówce, po znacznie większe. Państwa NATO właśnie zgodziły się wydawać już 5 proc. PKB rocznie na obronność, a w kraju wkrótce wróci temat podwyżki kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł, co kosztowałoby budżet 50–60 mld zł.

– I nie łudźmy się, że teraz będziemy mieli dwa lata spokoju; kampania wyborcza ruszy na nowo zaraz po zaprzysiężeniu prezydenta – wskazuje dodatkowo Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Dlatego szacuję, że nadmierny deficyt na poziomie 5–6 proc. PKB może utrzymać się co najmniej do 2029 r. Jeśli rząd nie zacznie prawdziwej konsolidacji finansów publicznych, dług publiczny może przekroczyć konstytucyjne limity – ostrzega.

– Kohabitacja rządu z prezydentem jest istotnym czynnikiem ryzyka dla prognoz fiskalnych – zauważa też Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – Zwiększa bowiem prawdopodobieństwo bardziej ekspansywnej polityki fiskalnej, gdyż rząd, obawiając się prezydenckiego weta do kontrowersyjnych ustaw, może realizować kosztowne, ale cieszące się ponadpartyjnym poparciem obietnice wyborcze, np. wyższą kwotę wolną od PIT czy niższą składkę zdrowotną – wyjaśnia.

Czytaj więcej

MF nie chce karać „złych banków”. Ale i tak dołoży im podatków

Podatki: wyższe i nowe?

Z tego powodu zespół ekonomistów PKO BP ocenia, że skala konsolidacji fiskalnej będzie mniejsza niż zakładał minister finansów jeszcze kilka miesięcy temu. Prognozują, że deficyt będzie spadał, ale bardzo powoli – z 6,6 proc. w 2024 r. do 6,4 proc. w 2025 r. oraz 6,1 proc. w 2026 r.

Główną przyczyną utrzymującego się wysokiego deficytu jest trwały wzrost wydatków publicznych, za którym – co ważne – nie idzie proporcjonalny wzrost dochodów. Pytanie, co należałoby zrobić w tej sytuacji? Jak rząd może poprawić stronę dochodową budżetu? Czy dobrym pomysłem są podwyżki podatków dla wszystkich (np. VAT). A może lepsze byłyby podatki sektorowe, czyli takie, które teoretycznie zabolą tylko duże i bogate podmioty?

Przykładem takiego podatku sektorowego jest właśnie ostatni pomysł ministra Domańskiego kolejnego obciążenia dla banków (kolejnego, bo banki i tak przecież płacą specjalny podatek od niektórych instytucji finansowych). Albo zapowiedziany już w Polsce, czy szerzej na forum UE, podatek od cyfrowych gigantów.

Rząd PiS wprowadził kilka takich specjalnych danin (tzw. podatki: bankowy, handlowy, od milionerów czy cukrowy), a przecież śladem innych krajów można znaleźć jeszcze inne branże i obszary, które mogą być potencjalną dochodową krową dojną dla budżetu. Można przykładowo pomyśleć o podatku katastralnym od posiadania większej liczby mieszkań, albo w ogóle o opłacie od bogactwa i luksusu (np. jachtów, prywatnych samolotów, drogich samochodów itp.). A co z energetyką zarabiającą na wzroście cen surowców naturalnych albo z firmami, które uzyskują szybki wzrost zysków dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji?

Przykłady można mnożyć, a czy rząd powinien po nie sięgać? – Co do zasady podnoszenie podatków, czy to powszechnych, czy sektorowych, jest szkodliwe dla gospodarki – podkreśla Janusz Jankowiak. – W związku z tym odradzałbym tę ścieżkę, zwłaszcza gdy pobudzenie tempa rozwoju gospodarczego jest celem priorytetowym – zaznacza Jankowiak.

Zasady ekonomii są tu nieubłagane – wyższe podatki obniżają rentowność działalności gospodarczej, przez co firmy ograniczają inwestycje, co hamuje rozwój i innowacje. Ciężar podatkowy zwykle też jest przerzucany na klientów, poprzez wyższe ceny, co prowadzi do spadku siły nabywczej i popytu konsumpcyjnego, obniżenia tempa wzrostu PKB itp.

Czytaj więcej

Domański: W Europie nie brakuje kapitału. Problemem jest jego ożywienie

Czy nowe daniny to dobry pomysł

– Rozumiem, że podatki sektorowe mogą być dla rządzących kuszące – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Poprzednia ekipa korzystała z tej opcji, ale to było jednym z głównych powodów słabości polskiej giełdy i rynków kapitałowych, która utrzymywała się przez lata – zaznacza. – A jeśli polska i unijna gospodarka chcą się przestawić, a właściwie muszą się przestawić na innowacyjność jako motor wzrostu, to muszą odwrócić te negatywne trendy – podkreśla ekonomista.

– Polityka uznaniowych podatków sektorowych jest szkodliwa dla rozwoju gospodarczego, ma długofalowy efekt odstraszania biznesów, które mają potencjał na wysokie zarobki – wskazuje też Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. – Jeśli istnieje ryzyko, że pojawiające się zyski zostaną od razu opodatkowane, to ludzie raczej myślą, by robić biznes gdzie indziej – wyjaśnia.

Ciąć wydatki?

Jeśli nie wzrost podatków i dochodów, to jak jednak Ministerstwo Finansów ma sobie poradzić z narastającą nierównowagą budżetową?

– Jest przecież druga strona medalu, czyli strona wydatkowa budżetu, która wymaga pilnej racjonalizacji – wskazuje Janusz Jankowiak. – Moim zdaniem czas na publiczną debatę i uświadomienie społeczeństwu, w jak trudnej sytuacji jesteśmy. Należałoby otwarcie powiedzieć, że czas na nowe programy i wydatki socjalne już minął; teraz priorytetem jest wzrost wydatków na obronność i wzmocnienie gospodarki – komentuje Rafał Benecki.

Piotr Bujak ocenia, że w obecnej skomplikowanej sytuacji gwałtowne ruchy w finansach publicznych nie są wskazane. – Natomiast gdyby udało się zbudować konsensus polityczny potrzebny do odbudowy buforów fiskalnych na wypadek szoków w przyszłości, to wskazałbym kilka elementów. Po pierwsze, zatrzymanie na dłuższy czas wzrostu wydatków o charakterze socjalnym, po drugie, zwiększenie efektywności systemu podatkowego bez wzrostu stawek nominalnych – podsumowuje Bujak.

Gospodarka krajowa
Wyzwania przed Polską: kierunki i branże przyszłości
Gospodarka krajowa
Ministra Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz: Nie bójmy się katastru
Gospodarka krajowa
Polski konsument podkręca wzrost gospodarczy
Gospodarka krajowa
Domański: W Europie nie brakuje kapitału. Problemem jest jego ożywienie
Gospodarka krajowa
Polska będzie rozwijała się najszybciej w Unii Europejskiej
Gospodarka krajowa
Sprzedaż detaliczna w maju solidnie w górę. GUS podał najnowsze dane