Chodzi o rozszerzenie tzw. systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2, który od 2027 r. miałby objąć także gospodarstwa domowe, transport drogowy, a także mniejszy przemysł. Zgodnie z tym planem, przedsiębiorstwa sprzedające paliwa kopalne w tych sektorach będą musiały nabywać uprawnienia do emisji CO2. A to wprost przełoży się na wzrost kosztów ogrzewania np. domów jednorodzinnych oraz na ceny paliw. Według wyliczeń ekspertów banku ING, zakup uprawnienia do emisji jednej tony CO2 za ok. 45 euro przełoży się na wzrost ceny litra benzyny o 46 gr. i o 54 gr. za litr oleju napędowego. W przypadku kosztów ogrzewania węglem mogą one wzrosnąć – przy takiej samej cenie za uprawnienie – o 44 zł za MWh, a węgla nawet o 400 zł za tonę. I będą one rosły wraz ze wzrostem ceny uprawnień do emisji CO2 na rynkach, co ma zachęcić do redukcji emisji nie tylko przez duży przemysł i energetykę jak to jest obecnie (EU ETS 1), ale także te mniejsze podmioty.
Polska nie chce ETS2
Jeszcze do niedawna rząd nieśmiało komunikował, że chce odwleczenia w czasie wejścia w życie systemu ETS2 o trzy lata, a więc do 2030 r. Teraz, jak wynika z nieoficjalnych informacji „Parkietu”, rząd najchętniej w ogóle nie zgadzałby się na wprowadzenie systemu, a przynajmniej w takiej formie jak obecnie. – Zapisy dotyczące ETS2 nie mogą wejść w roku wyborczym. Wszyscy są tego świadomi. Takie jest oczekiwanie premiera, inaczej mogą polecieć głowy – słyszymy nieoficjalnie od osób z kręgów rządowych. Bardziej dyplomatyczne głosy oficjalne podążają w tym samym kierunku. Wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta, odpowiedzialny w resorcie m.in. za sprawy europejskie mówi „Parkietowi” o konieczności przemyślenia tego systemu ponownie. – Uważamy że ETS2 jest systemem zbędnym z punktu widzenia transformacji energetycznej. Mamy inne narzędzia redukcji, które obowiązują i te dodatkowe obciążenia obywateli są niepotrzebne – mówi Bolesta. Dodaje jednak, że system został już uzgodniony w 2023 r. w czasach gdy rządziło Prawo i Sprawiedliwość bez żadnych zabezpieczeń, a „radykalne jego zmiany będą trudne, bo wymagają większości państw UE i Komisji Europejskiej”.
Nieśmiały sukces polskiej prezydencji w UE
Podczas polskiej prezydencji w UE resort klimatu starał się stworzyć koalicję państw wspierających zmiany w ETS 2 jeszcze przed jego wdrożeniem. Owocem tych działań – na ostatniej prostej prezydencji – miał być list 16 krajów UE (w tym Polski i Niemiec), o konieczności złagodzenia tego mechanizmu. Biorąc pod uwagę liczbę krajów, które podpisały się pod tym listem, dysponują one razem kwalifikowaną większością głosów, co jest silnym sygnałem dla KE. Kraje członkowskie domagają się większej kontroli, aby ceny EU ETS 2 za szybko nie wzrosły. – List do Komisji podpisany przez koalicję państw opisuje zmiany, nad którymi pracujemy. Mają ograniczyć skutki społeczne nowego systemu, m.in. przez kontrolę cen i większą przewidywalność rynku – mówi wiceminister Bolesta. Jak podkreśla, dla Polski to podstawowe zabezpieczenie, na wypadek gdyby zablokowanie wdrożenia ETS2 nie uzyskało niezbędnej większości w UE.
Czytaj więcej
Założenia Czystego Ładu Przemysłowego mają pozwolić na obniżenie cen energii i wzrost konkurencyjności przemysłu, ale zdaniem branży i ekspertów są na to niewielkie szanse.