Zielona transformacja będzie winna blackoutów?

Niedawna potężna awaria iberyjskiego systemu energetycznego dała do ręki silne argumenty tym, którzy sceptycznie zapatrują się na dążenia do neutralności klimatycznej.

Publikacja: 13.06.2025 19:35

28 kwietnia potężna awaria systemu energetycznego doprowadziła m.in. do paraliżu hiszpańskich sieci

28 kwietnia potężna awaria systemu energetycznego doprowadziła m.in. do paraliżu hiszpańskich sieci kolejowych i lotnisk. Czy w przyszłości będzie więcej takich blackoutów?

Foto: Thomas COEX/AFP

28 kwietnia na Półwyspie Iberyjskim doszło do ogromnej awarii systemu energetycznego. Dostawy prądu zostały wstrzymane bądź poważnie zakłócone na sporej części terytorium Hiszpanii oraz Portugalii. Skutki awarii były odczuwalne też w południowej Francji. Sparaliżowana została praca lotnisk, kolei i systemów sterowania ruchem drogowym. Szpitale musiały uruchomić awaryjne generatory, a elektroniczne systemy płatności przestały działać. Chaos związany z tą awarią doprowadził do śmierci co najmniej siedmiu osób. Przyczyny załamania iberyjskiego systemu energetycznego nie są jeszcze oficjalnie znane. Wiadomo, że blackout zaczął się po tym, jak w ciągu pięciu sekund w wyniku trzech niewyjaśnionych awarii zabrakło w sieci 2,2 GW. Gwałtownie spadła częstotliwość prądu, a kolejne elektrownie były automatycznie wyłączane z sieci. Niektórzy podejrzewają, że doszło do cyberataku lub innej formy wrogiego sabotażu. Inni obwiniają o energetyczne zaniedbania hiszpańskie socjalistyczne władze, które przestawiają kraj na zieloną energię. Choć wielu ekspertów gwałtownie zaprzecza temu, by blackout został spowodowany przez niestabilną energetykę odnawialną, to już jest postrzegany jako argument przeciwko szybkiemu dążeniu do neutralności klimatycznej w Europie.

Czytaj więcej

Dariusz Marzec, prezes PGE: 235 mld zł na inwestycje. Większość trafi do polskich firm

Fatalny eksperyment

Energetyka odnawialna dynamicznie rozwijała się w Hiszpanii w ostatnich dekadach. Trudno się temu dziwić, gdyż kraj ten posiada sprzyjający jej, słoneczny klimat. O ile w 2004 r. z odnawialnych źródeł energii produkowano tylko 18 proc. prądu w tym kraju, o tyle w 2014 r. 40 proc., a w 2024 r. 57 proc. Oczywiście ich udział w produkcji prądu bywał wyższy w słoneczne i wietrzne dni. 16 kwietnia 2025 r. Red Electrica, czyli kontrolowany przez państwo operator hiszpańskiej sieci elektrycznej, chwaliła się, że po raz pierwszy w historii źródła odnawialne pokrywały 100 proc. popytu na elektryczność. Wiatr zapewniał 46 proc., Słońce dawało 27 proc., elektrownie wodne 23 proc., a biogazownie oraz pozostałe źródła odnawialne 4 proc. Jak to wyglądało w dniu wielkiego blackoutu? 59 proc. prądu zapewniały panele słoneczne, 12 proc. turbiny wiatrowe, 11 proc. reaktory jądrowe, a 5 proc. elektrownie zasilane gazem ziemnym.

Krytycy „zielonej transformacji” wskazują, że przyczyną awarii mogło być to, że źródła odnawialne nagle zaczęły dostarczać zbyt dużo lub zbyt mało prądu do sieci, co spowodowało dużą niestabilność sieci i serię automatycznych wyłączeń jej elementów. Owszem, „zielone” źródła energii są ogólnie mniej stabilne od energetyki atomowej czy opartej na paliwach kopalnych. Brakuje jednak danych wskazujących, czy w tym konkretnym przypadku to one rzeczywiście zawiniły. Podejrzenia wywołują za to tłumaczenia hiszpańskich władz. Twierdzą one, że w sieci nagle zabrakło 2,2 GW prądu, choć część specjalistów wskazuje, że sieć była przygotowana na nagły spadek mocy o 3 GW. Tuż przed awarią hiszpańska sieć energetyczna była zasilona 32 GW prądu, podczas gdy popyt krajowy wynosił 25 GW, 2,6 GW eksportowano do Portugalii, 0,87 GW do Francji, a 0,78 GW do Maroka. Hiszpański premier Pedro Sanchez początkowo mówił natomiast, że w ciągu pięciu sekund w sieci zabrakło aż 15 GW. Jak było rzeczywiście?

Brytyjski dziennik „The Telegraph”, powołując się na informatorów z Brukseli, doniósł, że wielka awaria prądu na Półwyspie Iberyjskim była skutkiem eksperymentu przeprowadzonego przez Red Electrica. Spółka sprawdzała, jak sieć energetyczna poradziłaby sobie bez reaktorów jądrowych, które socjalistyczny rząd chce „w imię ratowania planety” wyłączyć w 2027 r. Zawiniła więc niekompetencja we wdrażaniu „zielonej transformacji” połączona z zaniedbaniami w modernizacji sieci energetycznej. Według wyliczeń Bank of America Hiszpania inwestowała w ostatnich pięciu latach w sieci energetyczne 35 proc. równowartości sum przeznaczonych na rozwój energetyki odnawialnej. Dla porównania: ten współczynnik dla Polski wynosił 40 proc., dla Niemiec i Wielkiej Brytanii po około 80 proc., dla Francji prawie 100 proc., a dla Włoch 150 proc.

– Lata niedoinwestowania sprawiły, że sieć energetyczna ma problemy z funkcjonowaniem – uważa Tancrede Fulop, analityk z firmy Morningstar.

Czytaj więcej

Magazyny z tarczą na rynku mocy

Ostrzeżenie dla innych

W marcu 2025 r. doszło do jednodniowej awarii prądu na brytyjskim lotnisku Heathrow. W tym samym miesiącu National System Energy Operator, czyli operator brytyjskiego systemu energetycznego, przedstawił raport dotyczący zagrożeń dla stabilności dostaw prądu. Autorzy tego opracowania wskazali m.in., że „zmniejszenie zsynchronizowanej produkcji energii” ze źródeł kopalnych i atomowych, na korzyść prądu ze źródeł odnawialnych, „zmniejsza stabilność sieci”. Wskazali oni również, że może to zwiększać ryzyko niebezpiecznych awarii. Do podobnych wniosków doszła Międzynarodowa Agencja Energii (IEA), która w swoim raporcie z kwietnia ostrzegła przed zbyt szybką transformacją energetyczną. Eksperci IEA wskazali na zwiększone ryzyko awarii sieci w okresach, w których dopływ energii ze źródeł odnawialnych jest mało stabilny.

– W środowisku o niskiej inercji częstotliwość prądu może się zmieniać dużo szybciej. Jeśli dochodzi do znaczących zakłóceń w sieci na jednym obszarze lub do cyberataku, to operatorzy sieci mają mniej czasu na reakcję. To może doprowadzić do kaskadowych awarii – wskazuje Kathryn Porter, brytyjska niezależna analityczka energetyczna.

Zagrożenie dla sieci stanowią nie tylko możliwe awarie związane z jej niedostosowaniem do odnawialnych źródeł energii. Sieć oparta na „zielonej energetyce” może też być wrażliwa na atak wroga. Agencja Reutera donosiła niedawno, że amerykańscy inżynierowie odkryli w chińskich inwerterach do paneli słonecznych dziwne elementy, służące do komunikacji zewnętrznej. Zachodzi podejrzenie, że mogą być one wykorzystywane do zdalnego kontrolowania i odłączania od sieci paneli słonecznych. Chiny oczywiście zaprzeczają tym oskarżeniom, ale nie ulega wątpliwości, że duża część świata zależy od chińskich technologii w energetyce odnawialnej. Według danych firmy Wood Mackenzie chińskie spółki kontrolują połowę globalnego rynku inwertetów do paneli słonecznych. European Solar Manufacturing Council (ESMC) szacuje natomiast, że 200 GW mocy produkowanej przez panele fotowoltaiczne w Europie jest zależne od tego typu części wyprodukowanych w Chinach.

– To oznacza, że Europa właściwie oddała Chinom zdalną kontrolę nad dużą częścią swojej infrastruktury energetycznej – ocenia Christoph Podewils, sekretarz generalny ESMC.

Dużo do myślenia powinna dać też europejskim decydentom wojna w Ukrainie. Wszak rosyjskiemu lotnictwu jak dotąd nie udało się na dłużej sparaliżować ukraińskiego systemu energetycznego. To nie tylko zasługa ekip remontowych, naprawiających zniszczenia po bombardowaniach. Ukraiński system energetyczny przed wojną był oparty głównie na reaktorach jądrowych, gazie i węglu. Czy okazałby się jednak tak odporny na bombardowania, gdyby w znacznej większości zależał od paneli słonecznych czy turbin wiatrowych? Trudno to sobie wyobrazić...

Które kraje Europy najmocniej korzystają z odnawialnych źródeł energii

Według danych Eurostatu energetyka odnawialna była odpowiedzialna za 24,5 proc. energii konsumowanej w Unii Europejskiej. „Szwecja zajęła pierwsze miejsce wśród krajów UE, z dwiema trzecimi (66,4 proc.) swojego końcowego zużycia energii brutto pochodzącymi ze źródeł odnawialnych w 2023 roku. Szwecja opierała się głównie na biopaliwach stałych, energii wodnej i wiatrowej. Finlandia uplasowała się na drugim miejscu z 50,8 proc., również korzystając z biopaliw stałych, energii wiatrowej i wodnej, a Dania zajęła trzecie miejsce z 44,9 proc., gdzie większość energii odnawialnej pochodziła z biopaliw stałych i energii wiatrowej. Najniższe udziały energii odnawialnej odnotowano w Luksemburgu (11,6 proc.), Belgii (14,7 proc.) i na Malcie (15,1 proc.)" – wska- zują analitycy Eurostatu. Dla Polski ten odsetek wynosił wówczas 16,5 proc.

Polityka Unii Europejskiej przez ostatnie kilkanaście lat kładła bardzo duży nacisk na rozwój energetyki odnawialnej, której zapewniano wszelkiego rodzaju dotacje i subsydia. Zbiegło się to ze strategią energetyczną (tzw. Energiewende) wdrażaną w Niemczech, za rządów kanclerz Angeli Merkel, która mocno chciała oprzeć niemiecki system energetyczny na rosyjskim gazie ziemnym oraz na odnawialnych źródłach energii. To za jej rządów Niemcy zdecydowały się wyłączyć swoje reaktory jądrowe. Jednocześnie UE uderzała w opłacalność energetyki opartej na węglu, wdrażając bardzo podatny na spekulację system handlu emisjami CO2. To przyczyniło się do wzrostu cen prądu w wielu krajach Unii oraz spadku konkurencyjności ich przemysłu. Do neutralności klimatycznej w Unii Europejskiej wciąż jednak daleko...

Spośród krajów Europy nienależących do UE największy udział źródeł odnawialnych w dostarczaniu energii ma Islandia. W 2022 r. sięgał on tam aż 79,5 proc. Drugie miejsce pod tym względem zajmuje Norwegia. W 2023 r. udział „zielonej energii" wynosił tam 75,6 proc. To w bardzo dużym stopniu zasługa norweskich hydroelektrowni. Islandia natomiast korzysta na dużą skalę z geotermii. Ma ku temu świetne warunki.

Gospodarka światowa
Eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie. Nocna wymiana ciosów między Iranem i Izraelem
Gospodarka światowa
Odwet. Iran wystrzelił rakiety w kierunku Izraela. Żelazna Kopuła nie uchroniła Tel Awiwu
Gospodarka światowa
Izrael uderzył na Iran. Rosja potępia „atak na suwerenne państwo"
Gospodarka światowa
Szef MSZ Iranu pisze do ONZ ws. ataku Izraela: To oznacza wojnę
Gospodarka światowa
Netanjahu z pomocą Putinowi. Ropa naftowa w rękach G7
Gospodarka światowa
Izrael poprzedził atak na Iran nalotem dronów. Inspiracja ukraińską operacją „Pajęczyna”?