O ile jeszcze rano wydawało się, że złoty może w środę przeżywać trudniejsze chwile, tak w drugiej części dnia obawy te zostały rozwiane. Nasza waluta odrobiła poranne straty i wyceny oscylowały przy poziomach, które widzieliśmy wczoraj wieczorem. Oznacza to, że za dolara trzeba było płacić 3,64 zł, euro było wyceniane na 4,24 zł, zaś frank szwajcarski kosztował 4,52 zł.
Złoty patrzy na Fed
– Ruch na USD/PLN został zgaszony, gdyż EUR/USD odbija w stronę 1,1665. Dolar jest słabszy na szerokim rynku po tym, jak prezydent Trump wezwał publicznie do odejścia z funkcji członka Fed, Lisę Cook, w sprawie której FHFA poinformował Prokurator Generalną o domniemanych zarzutach w związku z zaciągniętą przez Cook hipoteką. Rynek odbiera to zamieszanie jako próbę wpływania przez otoczenie Trumpa na skład Fed, po tym, jak prezydent wielokrotnie oskarżał Jerome Powella o brak szybkich działań na stopach procentowych. Nie jest to dobre wizerunkowo, na czym traci dolar, a w górę idą chociażby ceny złota – wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Dzisiaj jeszcze czeka nas publikacja zapisków z ostatniego posiedzenia Fed. O ile zazwyczaj wydarzenie to pozostaje bez większego wpływu na rynek, tak teraz może być inaczej, bo inwestorzy cały czas głowią się nad tym, czy we wrześniu dojdzie do obniżki stóp procentowych w USA. Środowe zapiski mają pokazać, jak mocny robi się obóz gołębi w Rezerwie Federalnej.