Biorąc pod uwagę ostatnie lata, najbardziej w pamięci inwestorów mogła zapisać się konferencja Jerome'a Powella z 2022 r. Szef Fedu w bardzo krótkim wystąpieniu nie pozostawił wówczas żadnych złudzeń i zasugerował, że w obliczu wysokiej inflacji cykl podwyżek stóp procentowych musi być kontynuowany, nawet kosztem znaczącego osłabienia gospodarki. Tegoroczne sympozjum najprawdopodobniej nie będzie tym z gatunku „przełomowych”, jednak ostatnie objawy rozłamu w FOMC oraz krytyki płynącej z Białego Domu pod adresem J. Powella mogą nadawać całemu wydarzeniu nieco pikanterii.
Przypomnijmy, że na lipcowym posiedzeniu członkowie FOMC zadecydowali o pozostawieniu głównej stopy Fedu na niezmienionym poziomie, jednak decyzja ta nie była jednogłośna. Wnioski przeciwne o obniżkę zostały złożone przez M. Bowman i Ch. Wallera. Należy zaznaczyć, że drugi z wymienionych członków Komitetu znajduje się na krótkiej liście kandydatów do objęcia stanowiska szefa Fedu po zakończeniu kadencji przez Powella. Nic więc dziwnego, że jego wypowiedzi oraz decyzje znajdują się w centrum uwagi zarówno inwestorów, jak i samej Rady Gubernatorów. Warto dodatkowo wspomnieć, że w styczniu gołębią frakcję w Radzie umocni S. Miran, dotychczasowy szef Rady Doradców Ekonomicznych Białego Domu, a także zwolennik szybkich cięć stóp procentowych.
Tymczasem wpływ ceł na inflację w USA wciąż pozostaje ograniczony. Lipcowa inflacja za oceanem utrzymała się na poziomie 2,7 proc. r./r., z kolei inflacja bazowa wzrosła do 3,1 proc. r./r. Ceny dóbr narażonych szczególnie na efekty ceł (odzież, artykuły sportowe, urządzenia AGD) wzrosły nieznacznie lub wcale. Proinflacyjne efekty wprowadzonych dotychczas ceł amortyzują zapasy, choć nie bez znaczenia są również redukcje marż. Za dowód, że „koszty” wzrostu ceł pokrywają amerykańskie firmy, można uznać ostatnie zaskoczenie inflacją producencką, która wzrosła w lipcu do 3,3 proc. r./r. i 0,9 proc. m./m. (najwięcej od czerwca 2022 r.). Teoria „wystrzału inflacji konsumenckiej” przechodzi zatem trudne chwile, które we wrześniu mogą realnie przełożyć się na pierwszą po kilkumiesięcznej przerwie obniżkę stopy Fedu.
W momencie pisania komentarza prawdopodobieństwo wrześniowej obniżki szacowane jest przez rynek terminowy na 85 proc. Zarówno dane o inflacji, jak i z rynku pracy wzmacniają scenariusz wejścia rentowności amerykańskich obligacji skarbowych w lekki trend spadkowy. Według naszych prognoz rentowność amerykańskiej 10-latki może spaść na koniec kwartału nieco poniżej 4 proc.