Podkreślił, że koniunktura sprzyja, a w kwietniu i maju tendencje rynkowe z I kwartału były kontynuowane. W tym czasie Odlewnie miały 26,8 mln zł przychodów, 1,2 mln zł zysku operacyjnego i prawie 1 mln zł zysku netto. Wyprodukowały 3,7 tys. ton odlewów. Walczyk nie chciał się odnieść do możliwego do osiągnięcia w całym roku zysku netto.
Wiceprezes powiedział, że branża wraca do stanu sprzed kryzysu. W tym roku produkcja odlewów w Polsce ma sięgnąć 960 tys. ton, czyli o 3,5?proc. więcej niż w 2010 roku i 19?proc. więcej niż w najsłabszym od lat 2009 roku.
– Jednak nie ilość jest kluczowa, tylko jakość oferty. Będziemy zwiększać udział wyrobów bardziej przetworzonych, który wynosi teraz 35 proc. produkcji – powiedział Walczyk.
Około 80 proc. przychodów firmy jest uzależnionych od kursu euro. Od czasu wpadki z opcjami walutowymi na przełomie 2008 i 2009 roku Odlewnie nie zabezpieczają się przed wahaniami kursowymi żadnymi instrumentami finansowymi – i nie zamierzają. – Stosujemy hedging naturalny, m.in. kupując surowiec za euro. Niezabezpieczonych jest więc około 40 proc. naszych przychodów nominowanych w walucie. Kurs na poziomie 3,9–4 zł jest dla nas pozytywny – podsumował?Walczyk.
„Spadkiem” po opcjach są też banki w akcjonariacie. 26 listopada wygasa lock-up na ich 8,1 mln walorów (39 proc. kapitału). – Kwestię wyjścia banków z Odlewni będziemy dopiero dyskutować, moim zdaniem jest mało realne, by stało się to szybciej niż za 2–3 lata – podsumował Walczyk, który razem z OP Invest kontroluje 28,7 proc. akcji Odlewni.