Przed wyborami z 2019 r. Jarosław Kaczyński zapowiadał, że do końca 2024 r. płaca minimalna sięgnie 4000 zł brutto. Pierwsza duża podwyżka – o 16 proc. – nastąpiła w 2020 r. Wtedy powszechne były ostrzeżenia, szczególnie pracodawców, że czeka nas fala zwolnień, wzrost bezrobocia. Kolejne dwie podwyżki płacy minimalnej były mniejsze, dopiero tegoroczna i przyszłoroczna są nominalnie znaczące. Ale takich ostrzeżeń, jak przed podwyżką w 2020 r., właściwie nie słychać. Jeśli się pojawiają, to dotyczą raczej tego, że taka polityka będzie utrwalała inflację. Z czego wynika ta zmiana narracji? Wiemy już, że w ostatnich latach zmiany płacy minimalnej nie miały wpływu na zatrudnienie w Polsce?
Podwyżka płacy minimalnej dla pracodawców oznacza wzrost kosztów prowadzenia działalności. Dotyczy to nie tylko firm, w których jest duży odsetek osób otrzymujących wynagrodzenie minimalne. Wzrost tego wynagrodzenia wpływa też na płace innych. Pracownicy, którzy mają nieco wyższe wynagrodzenia, mniej więcej do 120–130 proc. płacy minimalnej, też domagają się bowiem podwyżek. Racjonalny pracodawca w takiej sytuacji podejmie działania, które pozwolą mu podtrzymać rentowność. Możliwości jest kilka, ale najmniej kosztowne jest na ogół przerzucenie wzrostu kosztów produkcji na ceny końcowe. Jeśli firma ma taką możliwość, to z niej skorzysta. Prowadzone za granicą badania pokazują, że mniej więcej 75 proc. wzrostu kosztów wynikających z podwyżki płacy minimalnej ponoszą konsumenci, a 25 proc. biorą na siebie pracodawcy. Wpływ na zatrudnienie jest relatywnie niewielki.
Dobrze rozumiem, że wpływ podwyżek płacy minimalnej na gospodarkę zależy od okoliczności? Jeśli te okoliczności pozwalają firmom na podwyższanie cen, to wtedy wzrost kosztów pracy nie ma negatywnego wpływu na zatrudnienie?
Tak. Badania pokazują, że w pewnych przypadkach skutkiem wzrostu płacy minimalnej może być spadek marży firm albo spadek zatrudnienia. Tak może się dziać w sytuacji silnej konkurencji. Jeśli podwyżka płacy minimalnej dotyczy całej gospodarki, to nie zmienia pozycji konkurencyjnej poszczególnych firm, o ile są one zorientowane na lokalny rynek. Ale firmy, które działają na rynku międzynarodowym, konkurują też z firmami, których ten szok kosztowy nie dotyczy. One mogą nie być w stanie podnosić cen. Wtedy mogą być zmuszone do zmniejszenia kosztów produkcji przez ograniczenie liczby pracowników.
Czyli to, jak wzrost płacy minimalnej oddziałuje na gospodarkę, zależy też od jej struktury? W kraju, w którym wiele firm jest zorientowanych na eksport, a jednocześnie działa w branżach, w których wielu pracowników otrzymuje płacę minimalną, jej podwyżki mogą bardziej wpływać na zatrudnienie niż na poziom cen?