Dziś nie zanosi się na wysyp emisji zielonych obligacji

Giełdowe spółki nie spieszą się z ofertami papierów dłużnych, z których pieniądze poszłyby na inwestycje związane z klimatem lub środowiskiem. Narzekają głównie na czasochłonność i koszty emisji.

Publikacja: 11.07.2025 06:00

Zielone obligacje pomagają rządom i firmom finansować transformację w kierunku bardziej zrównoważone

Zielone obligacje pomagają rządom i firmom finansować transformację w kierunku bardziej zrównoważonej i niskoemisyjnej gospodarki.

Foto: Adobestock

Zielone obligacje to papiery wartościowe przeznaczone do pozyskiwania pieniędzy na wspieranie różnych projektów związanych z klimatem lub środowiskiem. Dzięki nim państwa i spółki mają finansować lub refinansować inwestycje, wydatki lub aktywa, które przyczyniają się do transformacji gospodarki w kierunku bardziej zrównoważonej i niskoemisyjnej.

Emisja zielonych obligacji podlega specyficznym i rygorystycznym regulacjom, co jest jednym z powodów, że wiele spółek nie może sobie pozwolić na pozyskanie pieniędzy w ten sposób. Może też o tym świadczyć dość wąska liczba firm, które dotychczas wyemitowały i wprowadziły tego typu papiery do obrotu na rynku Catalyst. W sekcji „Warsaw Sustainable Segment”, która obejmuje instrumenty związane z finansowaniem zrównoważonego rozwoju, notowanych dziś jest w złotym 21 rodzajów walorów 11 podmiotów oraz w euro sześć rodzajów instrumentów sześciu firm.

Spółki szukają optymalnych źródeł finansowania

Mimo że zielone obligacje wydają się być dobrym narzędziem do finansowania inwestycji związanych z transformacją energetyczną, to dla giełdowych spółek z branży energetycznej nie zawsze jest to pożądany instrument. „Do tej pory PGE korzystała z innych źródeł finansowania niż zielone obligacje na finansowanie  programu inwestycyjnego. Wykorzystywane były emisje obligacji na rynku polskim, jak i zagranicznym, finansowania w formule project finance oraz kredyty w bankach i instytucjach multilateralnych”, – informuje biuro prasowe PGE. Przypomina, że na początku tego roku spółka pozyskała ze środków Krajowego Planu Odbudowy (KPO) finansowanie na blisko 6 mld zł na budowę morskiej farmy wiatrowej Baltica 2 oraz ponad 12 mld zł na inwestycje w aktywa dystrybucyjne. W jej ocenie pozyskane pieniądze w dużej części pozwolą na pokrycie bieżących potrzeb grupy w zakresie finansowania zielonych inwestycji.

„Aby zapewnić optymalne źródła finansowania działalności grupy PGE cały czas monitorujemy rynek długu oraz analizujemy różne źródła finansowania zielonych inwestycji, w tym m.in. dotacje, kredyty preferencyjne, kredyty z banków multilateralnych, oraz kredyty bankowe. W ramach realizacji zielonych inwestycji zgodnie z nową strategią grupy PGE, spółka nie wyklucza emisji zielonych obligacji”, – twierdzi biuro prasowe energetycznego koncernu. Zauważa, że na wybór danego źródła finansowania wpływ ma wiele czynników, co powoduje, że dziś nie można określić z którego źródła finansowania skorzysta PGE.

Foto: GG Parkiet

Również Enea nie uplasowała do tej pory na rynku zielonych obligacji. – Wyemitowała w 2024 r. dwie serie obligacji (3-letnie i 6-letnie, po 1 mld zł każda) powiązanych ze wskaźnikami zrównoważonego rozwoju (nie są one nazwane stricte „zielonymi”). Enea zobowiązała się w warunkach emisji do osiągania określonych poziomów tych wskaźników, tj. średniorocznej redukcji emisyjności CO2 przypadającej na produkcję energii elektrycznej brutto oraz do średniorocznego przyrostu mocy zainstalowanej w odnawialnych źródłach energii – twierdzi Berenika Ratajczak, rzeczniczka prasowa Enei.

Przypomina, że w strategii rozwoju grupy założono przeznaczenie na jej realizację około 107,5 mld zł w latach 2024-2035. W ramach tej kwoty, 67,1 mld zł ma być zainwestowanych z wykorzystaniem bilansu grupy (środki własne, finansowanie dłużne oraz inne formy finansowania bilansowego), a pozostałe 40,4 mld zł poprzez partnerstwa strategiczne, project finance lub inne formy finansowania pozabilansowego. Dodatkowo, koncern planuje aktywnie sięgać po dostępne środki zewnętrzne, w tym fundusze krajowe i unijne, a w szczególności środki w ramach KPO. Enea bierze również pod uwagę możliwość emisji zielonych obligacji i obligacji powiązanych ze wskaźnikami zrównoważonego rozwoju.

Czytaj więcej

Ambitne plany Polenergii do 2030 r. Na co stawia?

Emisja zielonych obligacji to proces czasochłonny i kosztowny

– Emisja zielonych obligacji to dobry sposób na sfinansowanie zielonych inwestycji. Jednocześnie sam proces jest czasochłonny i dość kosztowny w porównaniu z innymi instrumentami, – ocenia Ratajczak. Zauważa, że wytyczne ICMA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Rynków Kapitałowych) jasno wskazują na cztery kluczowe filary związane z ich oferowaniem. Przede wszystkim pieniądze pozyskane z zielonych obligacji muszą być przeznaczone na konkretne zielone projekty, które trzeba dokładnie opisać w dokumentacji emisyjnej. Należy też je wyodrębnić i udokumentować ich alokację. Do tego dochodzi konieczność szczegółowego raportowania oraz przeprowadzenia zewnętrznej weryfikacji (certyfikacji, audytu) przez wyspecjalizowane podmioty np. Second Party Opinion, rating ESG. Wreszcie w przypadku emisji w walucie obcej konieczne jest zastosowanie hedgingu (zabezpieczenia ryzyka walutowego i ewentualnie także ryzyka stopy procentowej), co dodatkowo podnosi koszt takiego finansowania.

Enea zauważa, że najlepsze alternatywy dla zielonych obligacji to: długoterminowe finansowanie z instytucji multilateralnych (np. EBI), emisje obligacji i kredyty bankowe powiązane ze wskaźnikami zrównoważonego rozwoju, celowe kredyty inwestycyjne oraz bezzwrotne lub preferencyjne pożyczki z funduszy krajowych i unijnych. Ze wszystkich tych instrumentów Enea już korzysta.

– Z perspektywy emitenta dla zwiększenia atrakcyjności rynku zielonych obligacji najważniejsze byłoby działanie ukierunkowane na złagodzenie wymogów regulacyjnych, zarówno dotyczących samej konstrukcji zielonych obligacji, jak i wymogów związanych z prowadzeniem procesu emisyjnego i wprowadzeniem do obrotu giełdowego. Istotne byłoby także obniżenie kosztów przeprowadzenia emisji i notowania obligacji na rynku giełdowym – przekonuje Ratajczak.

W ubiegłym roku po raz pierwszy w swojej historii zielone obligacje wyemitowała Polenergia. – Głównym celem emisji było pozyskanie środków na finansowanie projektów offshore – Bałtyk 2 i 3 o łącznej mocy 1440 MW, które właśnie realizujemy we współpracy z Equinorem. Popyt przekroczył nasze oczekiwania, w związku z czym zdecydowaliśmy się zwiększyć kwotę emisji z 500 mln zł do 750 mln zł – podaje Mirosław Kuk, rzecznik prasowy Polenergii. Przypomina, że całą oferowaną pulę walorów objęło łącznie 57 inwestorów. Od lutego papiery są notowane na rynku Catalyst.

Budowa farm wiatrowych Bałtyk 2 i 3 ma kosztować około 27 mld zł. Tym samym wymaga znaczącego finansowania, a zielone obligacje to jeden z instrumentów służących realizacji tego celu. Inne stosowane przez Polenergię i Equinor to m.in. środki z KPO oraz finansowanie projektowe.

Dotychczas zielonych obligacji nie emitował KGHM. Koncern tłumaczy, że realizuje swoją działalność operacyjną oraz inwestycje rozwojowe, korzystając z różnorodnych, zdywersyfikowanych źródeł finansowania, mając na celu stabilność finansową oraz koszty poszczególnych instrumentów, a także nakłady wymagane do ich pozyskania i zarządzania nimi.

„Nie wykluczamy wykorzystania instrumentu, jakim są zielone obligacje przy odpowiednich warunkach rynkowych i odpowiednich potrzebach finansowych. Nie możemy obecnie określić potencjalnej wartości emisji” – podaje zespół biura prasowego KGHM-u. Przypomina, że obecne zobowiązania spółki z tytułu uplasowanych na rynku obligacji wynoszą 2,6 mld zł. Koncern ma także otwarty program ich oferowania do łącznej kwoty 4 mld zł.

Czytaj więcej

Magazynowy deweloper 7R ma 150 mln zł z zielonych obligacji

Zielone obligacje utrwalają pozytywny wizerunek firm

W ocenie KGHM-u zaletą zielonych obligacji mogą być m.in. niższe koszty związane z ich oferowaniem i obsługą w porównaniu do papierów dłużnych bez celów wskaźnikowych. Kolejny atut to przejrzysta forma informowania rynku o osiąganych celach środowiskowych, dzięki czemu spółka utrwala swój wizerunek jako podmiotu dbającego o klimat i środowisko. „Zwiększone nakłady na zorganizowanie takiej emisji i raportowanie odpowiednich wskaźników stanowią dodatkowy koszt organizacyjny i finansowy. KGHM jako spółka, która przygotowała i opublikowała już swój roczny raport ESG, byłaby w dużej mierze na to już gotowa” – przekonuje zespół biura prasowego KGHM-u.

Dodaje, że wybór struktury źródeł finansowania zależy od potrzeb danej firmy, jej bieżącej sytuacji finansowej oraz planów rozwojowych. Ponadto plany transformacji energetycznej czy dekarbonizacji przedsiębiorstw są już wspierane w dość zróżnicowany sposób, m.in. poprzez subwencje, dotacje czy preferencyjne stawki oprocentowania pożyczek, oraz w ramach środków z budżetu UE. KGHM zapewnia, że aktywnie poszukuje tego typu wsparcia swoich działań inwestycyjnych i gdy jest szansa, to z nich korzysta. Ponadto koncern od wielu lat współpracuje z bankami, których polityka zakłada wspieranie klimatu (EBI, EBOiR). „We współpracy z tymi bankami realizowane są przedsięwzięcia rozwojowe spójne z celami ochrony środowiska i klimatu na atrakcyjnych z punktu widzenia spółki warunkach. Posiadając relacje z szeroko pojętym rynkiem finansowym, spółka finansuje także swoje przedsięwzięcia w oparciu o komercyjne linie finansowe czy ze środków wypracowywanych w ramach bieżącej działalności" – podaje KGHM.

Według spółki kluczowe znaczenie przy podejmowaniu działań związanych z pozyskaniem pieniędzy na zrównoważone czy zielone inwestycje mają takie czynniki jak: elastyczność finansowania, sprawny proces jego pozyskania i niska cena. Gdyby zatem celem decydentów było zwiększenie atrakcyjności zielonych obligacji, to powinni skoncentrować się na próbie poprawy tych parametrów.

Emisji zielonych obligacji nie przeprowadziły i nie rozważają Kęty. Zauważają, że to dla nich droższe rozwiązanie niż finansowanie w formie kredytu. – Główną barierą powstrzymującą przed wykorzystaniem zielonych obligacji są stosunkowo niewielkie korzyści finansowe vs tradycyjne finansowanie, obciążone dodatkowo ryzykiem sankcji, w przypadku braku realizacji określonych parametrów. Czynnikiem zachęcającym jest pozytywne postrzeganie zielonych obligacji przez rynek – komentuje Michał Malina, dyrektor ds. relacji inwestorskich.

Unimot również nie emitował dotychczas zielonych obligacji, gdyż nie miał takiej potrzeby zarówno w zakresie finansowania inwestycji, jak i działalności operacyjnej. Jednocześnie na bieżąco analizuje różne opcje pozyskiwania pieniędzy z zewnątrz. Dziś Unimot nie myśli jednak o zielonych obligacjach, mimo że potencjalną korzyścią z ich emisji byłaby możliwość zwiększenia zainteresowania inwestorów spółką. Z drugiej strony istotną barierę stanowią dodatkowe koszty audytu oraz raportowania realizacji przyjętych celów ESG. Alternatywą dla zielonych obligacji są w Unimocie kredyty bankowe z wbudowanymi celami ESG.

Fundusze inwestycyjne
Zawierucha w Europie. Co dalej z funduszami ESG?
Obligacje
Przecena japońskich obligacji trwa. Na Zachodzie i w Polsce stabilniej
Obligacje
Trzylatki hitem sprzedaży
Obligacje
Czy MF dokopie głównym nabywcom rosnącego długu?
Obligacje
Okno dla emitentów
Obligacje
Cisza przed burzą?