Serbia w rozkroku między UE a Rosją

Ostatnie napięcia na granicy z Kosowem wywołały obawy przed tym, że Belgrad wraca na wojenną ścieżkę. Z tego kryzysu cieszy się Moskwa, ale jej serbski sojusznik ma ograniczone pole manewru. Prezydent Vuczić wciąż zaś deklaruje utrzymanie proeuropejskiego kursu.

Publikacja: 06.08.2022 08:56

Alaksandar Vuczić, prezydent Serbii, bywa oskarżany o autorytarne ciągotki oraz o dążenie do destabi

Alaksandar Vuczić, prezydent Serbii, bywa oskarżany o autorytarne ciągotki oraz o dążenie do destabilizacji Bałkanów. Mimo to Serbia wciąż korzysta z unijnych programów pomocy

Foto: Oliver Bunic/Bloomberg

Na Półwyspie Bałkańskim znów powiało wojną – tak przynajmniej mogło się wydawać przeciętnym obserwatorom. Świat obiegły doniesienia o strzałach na granicy Serbii z Kosowem, oddanych przez jakieś bliżej niezidentyfikowane serbskie bojówki. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia kosowskich sił specjalnych pilnujących granicy oraz serbskiego sprzętu wojskowego zmierzającego na południe. Alaksandar Vuczić, prezydent Serbii, mówił, że modli się o uniknięcie wojny, ale wszystko może się zdarzyć. Atmosferę podkręcali też politycy z jego Serbskiej Partii Postępowej. „Ciągle wydaje mi się, że Serbia będzie zmuszona do rozpoczęcia denazyfikacji Bałkanów. Chciałbym się mylić” – napisał na Twitterze Wołodymyr Djukanowicz, jeden z prominentnych działaczy tego ugrupowania. Wszyscy to zrozumieli jako aluzję do rosyjskiej agresji na Ukrainę, zwłaszcza że Vuczić porównał kosowskiego premiera Albina Kurti do ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Do wojny jednak nie doszło. Sytuacja uspokoiła się po tym, jak dowództwo KFOR, czyli natowskiej misji w Kosowie, wydało oświadczenie, że podległe mu wojska będą stać na straży pokoju oraz kosowskich instytucji demokratycznych. Jest chyba jasnym, że Sebia nie może sobie pozwolić na kolejną wojnę z NATO – skutki przegranego starcia z 1999 r. wciąż bowiem odczuwa. Trudno sobie też wyobrazić, by serbscy przywódcy na serio dążyli do takiej wojny. Po co więc im był ten cały teatrzyk z grożeniem Kosowu „denazyfikacją”?

Spór o tablice

Serbia (a właściwie Jugosławia, którą Serbia współtworzyła wówczas z Czarnogórą) straciła kontrolę nad Kosowem po wojnie z 1999 r. Społeczność międzynarodowa ukarała ją w ten sposób za krwawe czystki etniczne przeprowadzane tam na ludności albańskiej. Kosowo ogłosiło niepodległość w 2008 r., a jego państwowość została uznana następnie przez ponad 100 krajów, w tym Polskę. Kosowa za odrębne państwo wciąż jednak nie uznaje pięć krajów Unii Europejskiej i cztery kraje NATO. Przede wszystkim nie uznaje go sama Serbia. Kosowo jest wciąż dla niej jedną z prowincji, choć Serbowie stanowią już tam mniej niż 6 proc. populacji, zamieszkującej głównie przygraniczne gminy na północy Kosowa.

Czytaj więcej

Unia posiada odpowiednią infrastrukturę

Wynikają z tego powodu różne komplikacje. Na przykład to, że serbska policja wymaga, by pojazdy zarejestrowane w Kosowie wjeżdżające na jej terytorium miały serbskie dokumenty i tablice rejestracyjne. Władze Kosowa we wrześniu 2021 r. zdecydowały się na odwet za te szykany i nakazały mieszkającym w Kosowie posiadaczom samochodów zarejestrowanych w Serbii używać tymczasowych kosowskich tablic rejestracyjnych. Koszt nabycia takiej tablicy wraz z odpowiednimi dokumentami został wyznaczony na 5 euro. To nie spodobało się mniejszości serbskiej, która rozpoczęła blokady dróg. Serbia postawiła wówczas część swoich wojsk w gotowości bojowej. Do akcji wkroczyli jednak zachodni dyplomaci i sprawa rozeszła się po kościach. Władze Kosowa wróciły jednak do planu wymiany tablic rejestracyjnych. Od 1 sierpnia kosowscy Serbowie mieli dostać dwa miesiące czasu na taką wymianę. To znów wywołało protesty – blokadę dwóch przejść granicznych i strzelaninę nad granicą. Rząd Albina Kurtiego, pod naciskiem UE i USA, postanowił więc pójść na ustępstwa i przesunąć o 30 dni operację wymiany tablic rejestracyjnych. Co będzie dalej?

– Próby destabilizacji Kosowa przez prezydenta Serbii Aleksandra Vuczicia, korzystającego z metod swojego mentora Władimira Putina, nie powiodą się – stwierdziła Vjosa Osmani, prezydent Kosowa.

Wojna jak na razie wydaje się być wykluczona. Choć z pewnością Rosja by się cieszyła z takiego konfliktu, odciągającego uwagę Zachodu od Ukrainy.

Cień Moskwy

Alaksandar Vuczić jest prezydentem Serbii od 2017 r. W kwietniu 2022 r. wybrano go na nową kadencję – zdobył nieco ponad 60 proc. głosów. Wcześniej, w latach 2014–2017 był premierem. Karierę polityczną zaczynał w czasach reżimu Slobodana Miloszevicia. W latach 1998–2000 był nawet ministrem ds. informacji i współtworzył przepisy represjonujące opozycyjnych dziennikarzy. W 2014 r. publicznie za to przeprosił. Wszak kreował się wówczas na polityka proeuropejskiego. Obecnie umiejętnie gra na nastrojach społecznych. Z jednej strony prezentuje się jako polityk prounijny, a z drugiej jako przyjaciel Rosji – tradycyjnie darzonej przez Serbów szokująco wielkim sentymentem. Jego relacje z Rosją bywały jednak skomplikowane.

Czytaj więcej

Czy wojna na Ukrainie jest próbą wymuszenia gazowego haraczu?

„Moskwa krytycznie odnosiła się do współpracy Vuczicia z administracją Donalda Trumpa. W 2020 r. Belgrad, licząc na zbliżenie z Waszyngtonem, zaprzestał zakupów rosyjskiego sprzętu wojskowego, zawieszono też wspólne białorusko-rosyjsko-serbskie ćwiczenia wojskowe w Białorusi. Latem 2020 r. serbskie prorządowe dzienniki oskarżały nawet Federację Rosyjską o wspieranie demonstrantów podczas antyrządowych protestów w Belgradzie. Nie wpłynęło to jednak na tradycyjnie bliską współpracę w dziedzinie energetyki. W 2021 r. rozpoczęto przesył surowca gazociągiem TurkStream, który przebiega przez Serbię. Rosja ma tradycyjne bardzo duże wpływy w tamtejszym sektorze energetycznym, m.in. dzięki silnym powiązaniom z Socjalistyczną Partią Serbii (SPS) – partnerem koalicyjnym Serbskiej Partii Postępowej (SNS) prezydenta Vuczicia” – pisali analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich.

Drobne zadrażnienia w relacjach pomiędzy Serbią a Rosją szybko więc poszły w niepamięć. W listopadzie 2021 r. oba kraje zawarły tymczasowe porozumienie o warunkach dostaw gazu, które było korzystne cenowo dla Serbii. Cenę za 1 tys. m sześc. gazu na ustalono na pierwszą połowę 2022 r. na 270 USD. Pod koniec maja porozumiały się natomiast w sprawie trzyletniego kontraktu gazowego. Ponadto od 2008 r. rosyjskie spółki posiadają pakiety kontrolne w największych serbskich firmach w sektorze gazowym i naftowym, a Rosja myśli o budowie tam elektrowni jądrowej. Serbia oczywiście nie przyłączyła się do unijnych sankcji uderzających w Rosję.

„Mimo nacisków UE Serbia nie podejmuje działań na rzecz dywersyfikacji źródeł i szlaków dostaw oraz liberalizacji rynku gazu. Wiosną 2021 r. przyjęto wprawdzie pakiet ustaw energetycznych dostosowujących przepisy do unijnych, ale nie są one wdrażane. (...) Opóźnia się też rozpoczęcie prac przy współfinansowanej przez UE budowie łącznika gazowego Nisz–Dimitrovgrad, który ma umożliwić dostawy gazu z Grecji i Azerbejdżanu” – wskazywali analitycy OSW.

Czytaj więcej

Jak Putin kolekcjonuje wyblakłe gwiazdy wielkiej polityki

Przerwa w zakupach rosyjskiego uzbrojenia była jedynie chwilowa. W zeszłym roku Serbia kupiła bowiem w Rosji systemy obrony przeciwlotniczej Pancyr, 30 czołgów T-72, 30 pojazdów opancerzonych oraz wyrzutnie rakiet przeciwpancernych. W 2021 r. serbski budżet wojskowy sięgnął rekordowych 1,5 mld USD i był dwa razy wyższy niż w 2018 r. Przeciwko komu Serbia się zbroi? Jedynymi jej sąsiadami nienależącymi do NATO są Bośnia i Kosowo. Stosunki Serbii z oboma krajami w ostatnich miesiącach wyraźnie się zaostrzyły. Odżyły tendencje separatystyczne wśród Serbów Bośniackich. Ich polityczny lider Milorad Dodik mówił w październiku, że Republika Serbska (będąca autonomiczną częścią Bośni i Hercegowiny) może stworzyć własne siły zbrojne, prokuraturę i policję. Oznaczałoby to wyjście spod władzy centralnych instytucji bośniackich.

Mimo to Vuczić nadal przekonuje, że Serbia jest na drodze dalszego zacieśniania relacji z UE. Bruksela jak na razie nie okazała zniecierpliwienia podwójną grą serbskiego prezydenta, ale może za jakiś czas skarcić go za „potrząsanie szabelką”.

Spóźniony serbski bank centralny i kosowski pasażer na gapę w strefie euro

Pod względem gospodarczym Serbia na przełomie lat 2021 i 2022 zwracała uwagę przede wszystkim bardzo gołębią polityką banku centralnego. Również on musiał jednak skapitulować. Od kwietnia podwyższył główną stopę procentową już czterokrotnie. Wynosi obecnie 2,75 proc. Gdy Narodowy Bank Serbii zaczął podnosić stopy, inflacja konsumencka wynosiła 9,6 proc. r./r. W czerwcu sięgała już natomiast 11,9 proc. i była najwyższa od 2013 r.

Pomimo wysokiej inflacji prognozy PKB dla Serbii na 2022 r. są dosyć optymistyczne. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się wzrostu gospodarczego wynoszącego 3,5 proc. Zebrane przez agencję Bloomberga prognozy instytucji prywatnych wahają się od 2 do 4 proc. Mimo to stopa bezrobocia jest wciąż dosyć wysoka. W pierwszym kwartale wynosiła 10,6 proc. Serbia pozostaje też krajem stosunkowo ubogim. PKB na głowę, liczony według parytetu siły nabywczej, wynosi tam 23,9 tys. USD, podczas gdy w sąsiedniej Rumunii sięga 36,6 tys. USD.

Czytaj więcej

Jaka jest przyszłość Bośni i Hercegowiny?

Kosowo jest jednak jeszcze biedniejsze od Serbii. PKB na głowę wynosi tam 14 tys. USD. Stopa bezrobocia wynosiła w Kosowie w pierwszym kwartale 25,8 proc., a wśród młodzieży wynosiła wówczas 48,6 proc. Prognoz dla kosowskiego PKB nie publikuje nawet MFW, ale w zeszłym roku wzrost gospodarczy wyniósł aż 9,1 proc., po spadku o 5,3 proc. w 2020 r. W pierwszym kwartale 2022 r. PKB wzrósł natomiast o 4,9 proc. rok do roku. Wysokiemu wzrostowi gospodarczemu oraz bezrobociu towarzyszy też duża inflacja. W czerwcu wyniosła ona 14,1 proc. Mieszkańcy Kosowa nie muszą się jednak zbytnio martwić o stopy procentowe. Ich kraj jest bowiem „pasażerem na gapę strefy euro”. Wspólna unijna waluta jest tam oficjalnym środkiem płatniczym, na podstawie jednostronnej decyzji władz w Prisztinie (zatwierdzającej stan faktyczny).

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?