Rentowności krajowych 10-letnich obligacji skarbowych znalazły się w środę najwyżej od czerwca, jednak na tle wyprzedaży papierów dłużnych na głównych rynkach Polska jest oazą spokoju. Rentowności wciąż są o prawie cały punkt procentowy niżej niż na koniec 2022 r., podczas gdy wyprzedaż na tak kluczowych rynkach obligacji jak USA, Niemcy czy Japonia, wyniosła je najwyżej od co najmniej dekady.
Obawy o politykę Fedu windują rentowności obligacji
Od początku roku globalny indeks obligacji stracił 3,5 proc. Ostatnio najbardziej w oczy bije skok rentowności amerykańskich 30-latek, które w środę pierwszy raz od 2009 r. przekroczyły psychologiczny pułap 5 proc. To właśnie te papiery zakończyły trzeci kwartał największym wzrostem rentowności od dekady.
Czytaj więcej
Od Stanów Zjednoczonych po Niemcy i Japonię – kiedyś nie do pomyślenia, rentowność obligacji jest teraz nową normalnością.
Inwestorzy wyprzedają obligacje – zwłaszcza te o najdłuższych terminach zapadalności – pośród nasilających się oczekiwań, że stopy procentowe Fedu nie spadną poniżej 5 proc. aż do drugiej połowy 2024 r. Wątpliwości co do tego, że podwyższony koszt pieniądza trzeba będzie utrzymać dłużej, nie kryją ani przedstawiciele Fedu, ani decydenci z EBC.
- Kupujący zastrajkowali i nikt nie chce zmierzyć się z falą zwyżek rentowności, nawet mimo tego że rynek jest już dość wyprzedany – komentuje w rozmowie z agencją Bloomberg James Wilson, zarządzający australijskiego towarzystwa Jamieson Coote Bonds.