Rynek w przełomowym momencie

Wprowadzenie w USA jasnych zasad emisji i działania stablecoinów to krok, który ograniczy pole manewru nieuczciwym podmiotom – mówi „Parkietowi” Michał Królik, ekspert ds. analizy transakcji kryptowalutowych w Mediarecovery.

Publikacja: 09.08.2025 12:19

Michał Królik, ekspert ds. analizy transakcji kryptowalutowych w Mediarecovery

Michał Królik, ekspert ds. analizy transakcji kryptowalutowych w Mediarecovery

Foto: fot. Joanna Nowicka/mpr

W minionych latach wielu regulatorów ostrzegało, że kryptowaluty mogą być „często” narzędziem do przeprowadzania oszustw i prania brudnych pieniędzy. Z dostępnych danych wynika jednak, że skala przestępstw dotyczących kryptowalut jest mniejsza niż tych obejmujących tradycyjny system bankowy, a najczęstsze przestępstwa to kradzieże wirtualnych walut za pomocą ataków hakerskich. Dlaczego większość kryptowalut średnio się nadaje do prania brudnych pieniędzy?

To prawda, ostrzeżenia były głośne i częste, ale dane nie potwierdzają, że kryptowaluty to główne narzędzie przestępców finansowych. W 2024 r. pranie pieniędzy z udziałem kryptowalut stanowiło zaledwie ok. 0,05 proc. wszystkich transakcji w tym ekosystemie (Chainalysis Crypto Crime Report 2024), podczas gdy według raportu EY i szacunków UNODC w systemie bankowym udział nielegalnych przepływów może sięgać aż 2–5 proc. światowego PKB. Ponadto, jak wynika z analiz CoinMarketCap i Chainalysis, kryptowaluty stanowią obecnie ok. 3,5 proc. światowych zasobów pieniężnych, a ich udział w wartości przestępczości finansowej to ledwie 0,8–2,5 proc. Pozostała część oczywiście odpowiada udziałowi walut fiducjarnych. Dlaczego więc kryptowaluty nie są tak skutecznym narzędziem dla przestępców? Przede wszystkim dlatego, że większość z nich działa w publicznych łańcuchach bloków, czyli tzw. blockchainach. Oznacza to, że każda transakcja jest zapisana w ogólnodostępnym, niezmienialnym rejestrze. Można ją prześledzić, krok po kroku, od początku istnienia danego portfela. Dla organów ścigania i analityków to ogromna przewaga w porównaniu z na przykład gotówką, której przepływów nie da się cofnąć ani sprawdzić po czasie. Ponadto coraz więcej podmiotów zajmujących się wymianą kryptowalut wdrożyło rygorystyczne procedury KYC (Know Your Customer)/AML (Anti-Money Laundering); maleje też znaczenie rozwiązań typu „privacy coins”, które według danych CoinMarketCap stanowią mniej niż 1 proc. kapitalizacji rynku i są usuwane z głównych giełd.

Jaki procent kryptowalut kradzionych przez hakerów jest później odzyskiwany? Czy śledzenie skradzionych wirtualnych aktywów to trudny proces?

Na podstawie dostępnych danych nie da się precyzyjnie określić, jaki procent kryptowalut skradzionych przez hakerów jest później odzyskiwany. Jak podaje Chainalysis w „Crypto Crime Report 2025”, mimo rosnących możliwości analizy blockchainu, „zdecydowana większość skradzionych aktywów pozostaje nieodzyskana”. W poprzednim raporcie (za 2023 rok) firma szacowała, że z 1,7 miliarda dolarów skradzionych w cyberatakach, ok. 1,1 miliarda nadal nie zostało odzyskane, co mogłoby sugerować odzyskanie ok. 35 proc., jednak raport zastrzega, że to dane niepełne i mogą nie obejmować wszystkich przypadków ani metod odzyskiwania.

Skuteczne śledzenie przepływów kryptowalut wymaga specjalistycznej wiedzy oraz doświadczenia. Bez ich posiadania nietrudno o błędne interpretacje danych z blockchaina, które mogą prowadzić do poważnych pomyłek, zarówno na etapie identyfikacji podejrzanych adresów, jak i przy formułowaniu wniosków dowodowych.

Czas reakcji również odgrywa kluczową rolę. Im szybciej incydent zostanie zgłoszony i podjęte zostaną odpowiednie działania, tym większa szansa na zablokowanie skradzionych środków.

Sukces w takich sprawach najczęściej jest wynikiem współpracy pomiędzy pokrzywdzonym, ekspertami zajmującymi się analizą kryptowalut a podmiotami trzecimi w tym giełdami, które coraz częściej wdrażają procedury umożliwiające szybką identyfikację i zamrożenie środków pochodzących z przestępstw.

Czytaj więcej

Satoshi Nakamoto bliski pierwszej dziesiątki najbogatszych

Jakie narzędzia wykorzystuje się do śledzenia przepływów skradzionych kryptowalut?

Śledzenie przepływów kryptowalut odbywa się przy użyciu wyspecjalizowanych narzędzi analitycznych. Najbardziej znane to Chainalysis, TRM Labs, CipherTrace, Elliptic i Crystal Blockchain oraz wiele innych. Narzędzia te umożliwiają wizualizację ruchu środków pomiędzy adresami, ocenę ryzyka powiązania z działalnością przestępczą, a także identyfikację podmiotów, takich jak giełdy, kantory, miksery czy rynki darknetowe.

Dzięki takim systemom analityk może śledzić historię adresu, przypisać go do konkretnego typu działalności lub instytucji, a czasem nawet do osoby fizycznej, jeśli wcześniej nastąpiła identyfikacja w procesie KYC, czyli Know Your Customer. Dodatkowo służby coraz częściej współpracują z operatorami sieci, firmami z branży cyberbezpieczeństwa oraz z innymi państwami, by uzyskać dane pomocnicze, na przykład numery IP, dane logowania czy ślady cyfrowe w sieci TOR.

Które kryptowaluty da się stosunkowo łatwo wyśledzić, a które najtrudniej?

Różne kryptowaluty różnią się pod względem przejrzystości, część z nich opiera się na w pełni publicznych rejestrach transakcji, inne natomiast wprowadzają rozwiązania zwiększające prywatność użytkowników. To wpływa na skalę trudności ich analizy.

Z oczywistych względów nie wskażę konkretnych mechanizmów ani przykładów, które utrudniają identyfikację przepływów. Nagłaśnianie takich informacji mogłoby ułatwić działania osobom chcącym uniknąć odpowiedzialności. Moim celem jest wspieranie działań na rzecz bezpieczeństwa, nie podpowiadanie, jak je omijać. Dlatego jako ekspert z wieloletnim doświadczeniem wyniesionym z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, a obecnie reprezentując firmę Mediarecovery, prowadzę szkolenia i konsultacje dotyczące zastosowania narzędzi do analizy blockchainu i śledzenia transakcji kryptowalutowych skierowane do przedstawicieli sektora finansowego, kancelarii prawnych i innych zainteresowanych.

Czytaj więcej

Bitcoin znów ustanawia rekordy, a inwestorzy widzą, że może iść wyżej

Czy użytkownik kryptowalut może liczyć na całkowitą anonimowość w internecie?

Z mojego doświadczenia wynika, że przekonanie o pełnej anonimowości w świecie kryptowalut to jeden z najczęstszych mitów. Owszem, transakcje w wielu sieciach nie są bezpośrednio powiązane z imieniem i nazwiskiem użytkownika, ale to nie oznacza, że są niewidoczne. Wręcz przeciwnie, większość blockchainów działa w oparciu o zasadę pełnej przejrzystości, co oznacza, że każdy może prześledzić historię transakcji danego adresu.

To, czy uda się powiązać adres z konkretną osobą, zależy od wielu czynników, w tym od tego, jak użytkownik korzysta z giełd, portfeli czy usług dodatkowych oraz samej wiedzy osoby analizującej konkretny przypadek. Współczesne narzędzia analityczne potrafią łączyć te informacje i w wielu przypadkach prowadzą do identyfikacji. Dlatego nie mówię o anonimowości, a mówię raczej o pseudonimowości, która daje pozór prywatności, ale nie gwarantuje jej w 100 proc.

Jak przyjęty ostatnio w USA pakiet ustaw kryptowalutowych wpłynie na bezpieczeństwo rynku?

Moim zdaniem uchwalenie ustawy Genius to przełomowy moment dla rynku kryptowalut. Przede wszystkim z punktu widzenia bezpieczeństwa. Wprowadzenie jasnych zasad emisji i działania stablecoinów to krok, który ograniczy pole manewru dla nieuczciwych podmiotów.

Z perspektywy śledczej i regulacyjnej cieszy mnie także, że ustawa przewiduje obowiązki raportowe, audyty rezerw oraz nadzór zarówno federalny, jak i stanowy. To oznacza, że legalnie działający emitenci stablecoinów będą musieli operować w znacznie bardziej przejrzystym otoczeniu.

Czy to oznacza koniec nadużyć? Oczywiście nie, ale przenosi środek ciężkości w stronę większej odpowiedzialności i identyfikowalności. A to dobra wiadomość nie tylko dla organów ścigania, ale i dla samych użytkowników rynku, którzy zyskają lepszą ochronę swoich środków.

W każdej regulacji znajdą się grupy, które odczują jej skutki bardziej dotkliwie. W przypadku ustawy Genius będą to emitenci stablecoinów i firmy działające w ekosystemie kryptowalut. Aby pozostać na rynku, będą musieli ponieść większe nakłady na zgodność z przepisami, audyty, rezerwy i nadzór regulacyjny.

Jak skutecznie europejskie regulacje takie jak MiCA chronią użytkowników kryptowalut?

Europa nie tylko idzie w podobnym kierunku co Stany Zjednoczone, ale nawet je wyprzedza. Unia Europejska jako pierwsza na świecie przyjęła kompleksowe rozporządzenie regulujące rynek kryptowalut: MiCA, czyli Markets in Crypto-Assets Regulation. MiCA wprowadza obowiązek licencjonowania firm świadczących usługi w zakresie kryptoaktywów, określa zasady dotyczące przejrzystości działania, ochrony środków klientów, przeciwdziałania manipulacjom rynkowym oraz szczegółowe regulacje dla emisji i obrotu stablecoinami. Firmy będą musiały jasno informować użytkowników o ryzykach, prowadzić działania zgodne z interesem klienta i zapewniać odpowiednie mechanizmy bezpieczeństwa.

Oprócz MiCA, kluczowe znaczenie dla ochrony użytkowników ma także wdrażana równolegle regulacja TFR (Transfer of Funds Regulation), która wprowadza tzw. Travel Rule, czyli obowiązek przekazywania informacji o nadawcy i odbiorcy transakcji kryptowalutowych. Ma to na celu zapobieganie praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, zwiększając identyfikowalność transferów.

Warto jednak pamiętać, że MiCA i TFR to rozporządzenia unijne, które obowiązują bezpośrednio, ale ich praktyczne stosowanie zależy od implementacji na poziomie krajowym. Każde państwo członkowskie musi przygotować odpowiednie struktury nadzoru i procedury, które umożliwią skuteczne egzekwowanie nowych przepisów.

Wspomniane przepisy nie rozwiązują wszystkich problemów, nie obejmują np. zdecentralizowanych finansów (DeFi) czy NFT. Ale bez wątpienia stanowią przełomowy krok w kierunku bardziej bezpiecznego i przejrzystego rynku kryptowalut w Europie.

Podsumowując, rynek kryptowalut rozwija się bardzo dynamicznie, co zwiększa potrzebę świadomego i profesjonalnego podejścia do kwestii bezpieczeństwa oraz identyfikacji zagrożeń. Transparentność blockchainów oraz coraz bardziej zaawansowane regulacje stanowią ważne fundamenty tego procesu. Mediarecovery wspiera ten rozwój, skupiając się na edukacji specjalistów oraz dostarczaniu nowoczesnych narzędzi, które w dłuższej perspektywie mogą wzmocnić stabilność i zaufanie w całym ekosystemie.

CV

Michał Królik

Michał Królik – w Mediarecovery jest ekspertem ds. analizy transakcji kryptowalutowych i starszym analitykiem. Odpowiada za program oraz prowadzenie szkoleń z serii Kryptowaluty i analiza blockchain w ramach Akademii Informatyki Śledczej Mediarecovery. Doradza zainteresowanym podmiotom w zakresie wyboru i wykorzystania narzędzi do analizy blockchainu i śledzenia transakcji kryptowalutowych. Posiada międzynarodowe certyfikaty, m.in. TRM, Chainalysis, Europol, FBI. Jest współtwórcą procedur zabezpieczania kryptowalut w Polsce i Europolu. Od 2017 roku kształtuje krajową praktykę analizy blockchainu i wspiera rozwój kompetencji śledczych.

Kryptowaluty
Kryptowalutowa rewolucja
Kryptowaluty
Hossa na Ethereum
Kryptowaluty
Konrad Ogrodowicz, Superfund TFI: Bitcoin ma pole do zwyżki. Srebro też. A złoto...
Kryptowaluty
Satoshi Nakamoto bliski pierwszej dziesiątki najbogatszych
Kryptowaluty
Bitcoin znów ustanawia rekordy, a inwestorzy widzą, że może iść wyżej
Kryptowaluty
Bitcoin z nowym rekordem. Już powyżej 120 tys. dolarów