W minionych latach wielu regulatorów ostrzegało, że kryptowaluty mogą być „często” narzędziem do przeprowadzania oszustw i prania brudnych pieniędzy. Z dostępnych danych wynika jednak, że skala przestępstw dotyczących kryptowalut jest mniejsza niż tych obejmujących tradycyjny system bankowy, a najczęstsze przestępstwa to kradzieże wirtualnych walut za pomocą ataków hakerskich. Dlaczego większość kryptowalut średnio się nadaje do prania brudnych pieniędzy?
To prawda, ostrzeżenia były głośne i częste, ale dane nie potwierdzają, że kryptowaluty to główne narzędzie przestępców finansowych. W 2024 r. pranie pieniędzy z udziałem kryptowalut stanowiło zaledwie ok. 0,05 proc. wszystkich transakcji w tym ekosystemie (Chainalysis Crypto Crime Report 2024), podczas gdy według raportu EY i szacunków UNODC w systemie bankowym udział nielegalnych przepływów może sięgać aż 2–5 proc. światowego PKB. Ponadto, jak wynika z analiz CoinMarketCap i Chainalysis, kryptowaluty stanowią obecnie ok. 3,5 proc. światowych zasobów pieniężnych, a ich udział w wartości przestępczości finansowej to ledwie 0,8–2,5 proc. Pozostała część oczywiście odpowiada udziałowi walut fiducjarnych. Dlaczego więc kryptowaluty nie są tak skutecznym narzędziem dla przestępców? Przede wszystkim dlatego, że większość z nich działa w publicznych łańcuchach bloków, czyli tzw. blockchainach. Oznacza to, że każda transakcja jest zapisana w ogólnodostępnym, niezmienialnym rejestrze. Można ją prześledzić, krok po kroku, od początku istnienia danego portfela. Dla organów ścigania i analityków to ogromna przewaga w porównaniu z na przykład gotówką, której przepływów nie da się cofnąć ani sprawdzić po czasie. Ponadto coraz więcej podmiotów zajmujących się wymianą kryptowalut wdrożyło rygorystyczne procedury KYC (Know Your Customer)/AML (Anti-Money Laundering); maleje też znaczenie rozwiązań typu „privacy coins”, które według danych CoinMarketCap stanowią mniej niż 1 proc. kapitalizacji rynku i są usuwane z głównych giełd.
Jaki procent kryptowalut kradzionych przez hakerów jest później odzyskiwany? Czy śledzenie skradzionych wirtualnych aktywów to trudny proces?
Na podstawie dostępnych danych nie da się precyzyjnie określić, jaki procent kryptowalut skradzionych przez hakerów jest później odzyskiwany. Jak podaje Chainalysis w „Crypto Crime Report 2025”, mimo rosnących możliwości analizy blockchainu, „zdecydowana większość skradzionych aktywów pozostaje nieodzyskana”. W poprzednim raporcie (za 2023 rok) firma szacowała, że z 1,7 miliarda dolarów skradzionych w cyberatakach, ok. 1,1 miliarda nadal nie zostało odzyskane, co mogłoby sugerować odzyskanie ok. 35 proc., jednak raport zastrzega, że to dane niepełne i mogą nie obejmować wszystkich przypadków ani metod odzyskiwania.
Skuteczne śledzenie przepływów kryptowalut wymaga specjalistycznej wiedzy oraz doświadczenia. Bez ich posiadania nietrudno o błędne interpretacje danych z blockchaina, które mogą prowadzić do poważnych pomyłek, zarówno na etapie identyfikacji podejrzanych adresów, jak i przy formułowaniu wniosków dowodowych.
Czas reakcji również odgrywa kluczową rolę. Im szybciej incydent zostanie zgłoszony i podjęte zostaną odpowiednie działania, tym większa szansa na zablokowanie skradzionych środków.
Sukces w takich sprawach najczęściej jest wynikiem współpracy pomiędzy pokrzywdzonym, ekspertami zajmującymi się analizą kryptowalut a podmiotami trzecimi w tym giełdami, które coraz częściej wdrażają procedury umożliwiające szybką identyfikację i zamrożenie środków pochodzących z przestępstw.