– Przy zakończeniu cyklu podwyżek oraz obecnym poziomie WIBOR w okolicy 6,5 proc. fundusze obligacji zaczną pokazywać coraz lepsze wyniki miesięczne, co przełoży się na napływy nowych środków i chęć inwestowania w obligacje komercyjne, w tym oczywiście deweloperów, którzy stanowią jedną z najliczniejszych grup emitentów na rynku – mówi Mucha. – Zobaczymy, jak będzie wyglądał apetyt samych deweloperów na nowe emisje przy tych kosztach odsetkowych. Z pewnością każdy z emitentów będzie musiał dokładniej przeanalizować rentowność prowadzonych projektów przy zwiększonych kosztach odsetkowych, żeby podjąć decyzję o kolejnej emisji obligacji.
Zdaniem eksperta obecna sytuacja sprzyja konsolidacji spółek deweloperskich, bo większym podmiotom łatwiej znieść wahania rynkowe dzięki szerszemu dostępowi do tańszego kapitału.
– Nie spodziewam się załamania w mieszkaniówce, raczej szybszej, niż zakładano, zmiany struktury popytu: indywidualnych nabywców kredytowych zastąpią fundusze PRS. Rozwojowi najmu instytucjonalnego sprzyja m.in. napływ uchodźców z Ukrainy, co moim zdaniem przyczyni się w dłuższym terminie do wzrostu stawek najmu, a zatem zwiększy atrakcyjność tego modelu biznesu w Polsce – mówi Mucha. – Spodziewam się, że deweloperzy będą chętniej współpracować z funduszami PRS w modelu forward funding (inwestor będzie zlecał i finansował budowę – red.) lub też będą wolniej wprowadzać do ofert nowe inwestycje dla klientów indywidualnych, co doprowadzi do samoregulacji rynku – podsumowuje.
– Biorąc pod uwagę obecne zadłużenie spółek z tytułu obligacji, wzrost kosztów finansowych spowodowany wzrostem stawki WIBOR przykładowo o 6 pkt proc. stanowiłby około 9 proc. wyniku netto tych firm wypracowanego w 2021 r. – nie jest to więc wpływ, który mógłby spowodować problemy z płynnością sektora – ocenia Paweł Gosz, partner w Domu Maklerskim Michael/Ström. – Należy pamiętać, że w trudny okres deweloperzy wchodzą po bardzo udanym ubiegłym roku, którego I połowa była według JLL najlepsza w historii pod względem sprzedaży lokali w sześciu największych aglomeracjach. W ciągu tych dwóch kwartałów deweloperzy sprzedali prawie 40 tys. mieszkań przy istotnie malejącej ofercie, dzięki czemu udało się podnosić ceny. Koszty budowy były w tym okresie dużo niższe. W efekcie tych sprzyjających warunków wskaźniki zadłużenia obserwowane w bilansach firm obecnych na giełdzie oraz na rynku Catalyst są po 2021 r. na niskim poziomie, w przeciwieństwie do salda środków pieniężnych. Dodatkowo projekty z terminem przekazaniaw 2022 r. są sprzedane w 70–90 proc. – szacuje.
Jego zdaniem ten rok nie powinien być dla deweloperów dużym wyzwaniem w kontekście wykupu obligacji. Bardziej istotne będą lata 2023–2024, kiedy wartość zapadającego długu jest znacząca, a sprzedaż mieszkań w tym roku prawdopodobnie pozostanie na niższym poziomie.
– Należy pamiętać, że w scenariuszu słabszej sprzedaży lokali i mniejszego zainteresowania inwestorów zagranicznych nieruchomościami biurowymi czy magazynowymi, spółki mogą ograniczyć zakupy nowych gruntów oraz wypłatę dywidendy. W kontekście ewentualnych emisji refinansujących istniejący dług, nawet w przypadku niższego popytu funduszy inwestycyjnych, w grze pozostaną inwestorzy indywidualni, którzy będą poszukiwali rentowności chroniących ich przed wpływem inflacji – podsumowuje Gosz.