Po pierwsze, globalni liderzy mają sporo racji upatrując przyczyn kryzysu m.in. wśród nierównowag makroekonomicznych. Po drugie, takie dostosowanie pomogły przywrócić zaufanie do dolara jako waluty globalnej. Wreszcie, wraz z nim na salony rynku walutowego można by wprowadzić chińskiego juana. Jednak nawet pobieżna analiza zależności makroekonomicznych i rynkowych sugeruje, że potrzeba zbilansowania globalnej gospodarki pozostanie jedynie chwytliwym hasłem, a w najlepszym razie bardzo długotrwałym procesem.
[srodtytul]Poprawa tylko pozorna[/srodtytul]
Jeśli ktoś obserwował dane o handlu zagranicznym USA, mógł dojść do wniosku, że problem powoli sam się rozwiązuje. Deficyt handlowy w pierwszej połowie tego roku wyniósł „tylko” 175 miliardów dolarów i jeśli koniec roku nie przyniesie tu istotnej zmiany, deficyt w całym roku może być o mniej więcej połowę niższy niż roku poprzednim, kiedy i tak był mniejszy niż rekordowe 760 mld USD z 2006 roku. Podobnie relacja deficytu na rachunku obrotów bieżących do PKB, która obniżyła się z 6,4% w trzecim kwartale 2006 roku do niecałych 2,8% w drugim kwartale br., również może sugerować stopniową poprawę. Wystarczy jednak popatrzeć na zależność eksportu netto z dynamiką PKB i konsumpcji, aby odnotować, że obserwowana poprawa związana jest przede wszystkim z załamaniem się konsumpcji i inwestycji w USA na przełomie poprzedniego i bieżącego roku.
Należy zwrócić uwagę, iż w pewnym sensie kryzys szedł w parze z próbą takiego właśnie drastycznego dostosowania nierównowag makroekonomicznych. Załamanie się popytu w USA w wyniku odcięcia kredytu i drastycznego pogorszenia nastrojów (wzrost niepewności), oznaczało wzrost oszczędności kosztem konsumpcji, a także spadek popytu na eksport z Azji. Brakującym elementem w tej układance był spadek stopy oszczędności i wzrost konsumpcji w Azji, który pozwoliłby na zmianę struktury globalnego wzrostu, bez spadku jego tempa. Oczywiście taki wariant był niemożliwy ze względu na podobny wpływ krachu na rynkach finansowych na nastroje i decyzje ekonomiczne nie tylko w USA, ale we wszystkich ważniejszych gospodarkach.
[srodtytul]Amerykanie powinni więcej oszczędzać…[/srodtytul]