Notowania rozpoczęły się od spadku cen, co było zrozumiałe zważywszy na kiepskie piątkowe notowania w USA. Niskie otwarcie sprawiło, że ceny znalazły się pod poziomem czwartkowego minimum. Tym samym ponownie sytuacja wymagała reakcji ze strony graczy średnioterminowych, która sprowadzała się do zmiany nastawienia pozytywnego na neutralne. Innymi słowy gracze mieli zredukować swoje zaangażowanie.

Zmiana nastawienia wiązała się z faktem powiększenia skali przeceny, która trwa już ponad tydzień. Problem w tym, że to powiększenie nie było zbyt duże, a na domiar złego ceny szybko zostały podniesione przez popyt. Jeszcze przed południem po raz kolejny stanęliśmy przed możliwością, że i tym razem sygnał okaże się fałszywy. Bierność podaży nie wróżyła niczego dobrego. Odbicie jednak także nie wskazywało na to, że popyt jest poważnie zainteresowany zakupami. Niewielki wzrost cen to nie powrót do trendu. Pod koniec dnia otrzymaliśmy tego potwierdzenie. W trakcie ostatniej godziny sesji pojawiły się nowe minima dnia.

Wyglądało na to, że tym razem sygnał jednak będzie skuteczny i neutralne nastawienie zacznie obowiązywać. O 16 pojawiły się dane w USA.Opublikowano trzy zmienne i każda była lepsza od prognoz. Inwestorom w szczególności spodobała się wiadomość o wyższej od prognoz wartości wskaźnika ISM dla przemysłu. Ostatnie minuty przed fixingiem należały do byków. Pojawiły się nowe maksima dnia. Poziom zamknięcia zmusił graczy średnioterminowych do powrotu do nastawienia pozytywnego.

Po raz kolejny sygnał okazał się błędny. Sam błędny sygnał to jeszcze żaden problem. W końcu to normalna rzecz na rynku. Zastanawia jednak to, czy i tym razem dane okażą się tylko pretekstem, by bronić wsparcia. Prawdę mówiąc, sądząc po zachowaniu popytu w czasie odbicia i tuż przed publikacją danych, gdyby nie ona, końcówka byłaby kiepska. Zatem wnioski pozostają podobne do tych po sesji czwartkowej. Wskazanie rynku należy szanować, ale nie przypuszczam, by to nastawienie pozytywne przyniosło jakiś profit. Rynek nie wydaje się być gotowym na wzrost.