Siedem lat temu odcięci od lokalnego rynku obligacji i kredytowego chińscy deweloperzy zaczęli rozglądać się po świecie w poszukiwaniu funduszy. Mechanizm był następujący: najpierw pierwotna oferta akcji a później sprzedaż obligacji denominowanych w dolarach. Szybko zyskał on popularność.
Do 2010 roku czołowa czwórka - Kaisa Group Holdings, Fantasia Holdings Group, Renhe Commercial Holdings i Glorious Property - pozyskała w sumie 5,6 miliarda dolarów. W miniony poniedziałek Kaisa pod ciężarem 10,5 miliarda dolarów zadłużenia i ogłosiła niewypłacalność.
Chińskie firmy budowlane stały się największym w Azji dostawcą śmieciowego dolarowego długu. W tym czasie tamtejszy rząd podejmował kroki mające zapobiec powstaniu bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości.
Deweloperzy prawie 80 miliardów dolarów pozyskanych ze sprzedaży akcji zagranicznym inwestorom i obligacji wpompowali w biznesy krajowe i branża ta rozrosła się tak bardzo, iż stanowi jedną trzecią produktu brutto drugiej gospodarki świata. Większość dolarowych zobowiązań zaciągniętych za granicą przypada do spłaty w okresie najbliższych dwóch lat. - Sprzedaż akcji i obligacji deweloperów zagranicznym inwestorom to niezamierzony skutek polityki chińskiego rządu - uważa Ben Sy, dyrektor zarządzający segmentu prywatnej bankowości JPMorgan Chase w Hongkongu. Okazało się, jak podkreśla, że w okresie minionych dwóch lat popyt ze strony międzynarodowych inwestorów okazał się olbrzymi, co było skutkiem gorączkowego polowania na stopy zwrotu. .
Jako pierwsza na dolarowym rynku zadebiutowała Kaisa sprzedając w 2010 roku pięcioletnie obligacje za 650 milionów dolarów. Ich kupon wynosił 13,5 proc., ponad dwa razy więcej niż średnia rentowność indeksu amerykańskich nieruchomości obliczanego przez Bank of America Merrill Lynch w tym czasie.