Inwestorzy najpierw reagowali na piątkowe rozmowy Trumpa z Putinem na Alasce. Te nie wzbudziły ich optymizmu. Jednak w poniedziałek nie było miejsca na przesadny pesymizm, bo nadzieję niosły wieczorne spotkanie w Waszyngtonie prezydenta USA z Wołodymyrem Zełenskim, a następnie planowane rozmowy z europejskimi przywódcami.
W chwili powstawania tego komentarza wyniki poniedziałkowych rozmów w Waszyngtonie nie były jeszcze znane. Jednak w ciemno można obstawić, że dużego przełomu raczej nie należy oczekiwać – a tylko wtedy możliwa będzie znacząca i trwała reakcja rynków. Jednocześnie nie należy też spodziewać się we wtorek eksplozji pesymizmu, gdyby rozmowy zakończyły się fiaskiem, bo w ostatnich ruchach politycznych mimo wszystko można dostrzec próbę doprowadzenia do końca wojny w Ukrainie, co w konsekwencji przełożyłoby się na złagodzenie napięć geopolitycznych i dalszą poprawę sentymentu inwestycyjnego.
Temat Ukrainy jest ważny, ale nie ma on kluczowego znaczenia z punktu widzenia kształtowania się nastrojów na rynkach. Uwaga inwestorów powinna koncentrować się nie na Ukrainie, lecz na tym, co w piątek w Jackson Hole powie Jerome Powell. To bowiem prawdopodobnie jego słowa w dużej mierze ukształtują nastroje na rynkach w kolejnych tygodniach.
Rynki obecnie wyceniają dwie obniżki stóp procentowych w USA do końca tego roku. Pierwsza z nich oczekiwana jest we wrześniu. Główną przesłanką za cięciem stóp są ostatnie, mocno rozczarowujące dane z amerykańskiego rynku pracy. Oczekiwania na obniżkę wzmacnia też ostatni rozjazd w FOMC, gdy na lipcowym posiedzeniu dwóch członków zarządu Fed głosowało przeciwko większości, opowiadając się za cięciem stóp już wówczas.
Na tym tle obniżka we wrześniu jest jak najbardziej prawdopodobna. Pytanie tylko, jaki będzie miała charakter. Czy – tak jak chce rynek – rozpocznie cykl luzowania polityki pieniężnej? Czy może jednak będzie miała jedynie charakter dostosowawczy?