Do strategii chroniących przed zmianami kursów walut napłynęło najmniej funduszy od grudnia 2014 roku, gdyż inwestorzy nabrali przekonania, że notowania euro do dolara amerykańskiego osiągnęły dołek. Na skutek lepszych danych o koniunkturze gospodarczej w strefie euro i oznak słabnącego tempa wzrostu PKB w Stanach Zjednoczonych wspólna waluta w końcu ruszyła w górę.
- Od kilku miesięcy jesteśmy byczo nastawieni do Europy - wskazuje Matthew Whitbread, bostoński menedżer Baring Asset Management. Podkreśla, że znalazło to wyraz w składzie portfela inwestycyjnego w którym udział aktywów europejskich rośnie kosztem amerykańskich.
Przyspieszenie tempa wzrostu produktu krajowego brutto w eurolandzie z poziomu poniżej 1 proc. pokazuje, że bezprecedensowy program skupu obligacji realizowany przez Mario Draghiego, prezesa Europejskiego Banku Centralnego przynosi efekty. Reorientacja inwestorów do rekordowych poziomów podbiła indeksy giełdowe w strefie euro. Wprawdzie prognozy wskazują, że na koniec roku euro osłabi się o kilka procent, ale traderzy ograniczyli skalę gry przeciwko wspólnej walucie.
Przed tygodniem do 40 amerykańskich ETF zabezpieczających przed zmianami kursów walut napłynęło zaledwie 531 milionów dolarów, najmniej od grudnia 2014 roku. Na początku marca 2015 roku było to aż 3,47 miliarda dolarów.
Te fundusze korzystają z kontraktów forward na kupno bądź sprzedaż waluty w której denominowane są ich aktywa by ograniczyć skutki zmian kursów dla inwestorów międzynarodowych. Hedging stał się atrakcyjny w okresie spadających notowań euro do dolara. W ciągu roku traciło ono nawet 25 proc.