Duże platformy cyfrowe powinny ponosić część opłat?
To są decyzje po stronie nowego regulatora, a być może rządu.
Czego jeszcze oczekiwałby pan po nowym prezesie UKE?
Na pewno aktywnej roli w takich obszarach jak cyberbezpieczeństwo. Jak już nam się zmaterializuje KSC (nowelizacja ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa - red.) to rozumiem, że UKE zgodnie z przepisami tej projektowanej ustawy będzie pełnić funkcję sektorowego CSIRT-u dla naszego rynku. Na pewno jest przestrzeń na działanie w obszarze szeroko rozumianej dezinformacji i w tym zakresie wydaje się, że prezes UKE też powinien rozwijać swoje kompetencje i aktywność.
Obecny prezes UKE rozpoczął konsultacje ws. zdjęcia ostatnich obowiązków regulacyjnych na rynkach hurtowych z waszej firmy. Czy nowy prezes UKE może spojrzeć na te sprawy inaczej?
Po pierwsze, ten ostatni etap deregulacji jest już o kilka lat spóźniony. I z punktu widzenia formalnego i faktycznego. Dzisiaj nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia do utrzymywania bardzo szerokiego katalogu obowiązków regulacyjnych w stosunku do firmy, która dawno już nie ma takiego udziału w rynku, jaki miała w czasach, kiedy te regulacje powstawały.
Usługi hurtowe BSA i LLU świadczy wiele firm, a tylko Orange jest regulowany. Trudno dyskutować z liczbami. Niezależnie od tego, czy ten proces zostanie zakończony jeszcze pod rządami obecnego prezesa UKE, czy decyzję będzie podejmować jego następca, dane te pozostają takimi jakimi są.
Wydaje się, że dzisiaj jedyny zakres regulacji, jaki powinien pozostać, to regulacje dotyczące sieci zbudowanych z wykorzystaniem środków publicznych. Jest to zupełnie inny charakter regulacji i tutaj liczymy, iż Prezesowi UKE uda się uporządkować ten obszar i osiągnąć kompromis ze wszystkimi uczestnikami rynku, tak dostawcami jak i biorcami tych sieci.
A propos twardych danych, jaka część sieci Orange Polska jest regulowana, a jaka nie?
W przypadku usług BSA, mówimy o sprzedanych kilkudziesięciu tysiącach linii. W przypadku LLU na światłowodach mówimy o kilkuset liniach, z czego zdecydowana większość to infrastruktura POPC, która nadal będzie podlegać regulacji.
To dane o klientach. Pytam faktycznie o coś innego. Są miejsca w Polsce, gdzie regulacje zostały zdjęte już dawno. Są takie, w których sieć należy już do Światłowód Inwestycje i nie podlega regulacji. I są miejsca, w których sieć jest ciągle regulowana i chciałabym wiedzieć, ile jej jest: w ilu miastach i do ilu gospodarstw domowych nadal dociera.
Planowana przez UKE deregulacja będzie miała mniejszy zakres niż niektórzy mogą przypuszczać. W Polsce jest już blisko 16 mln gospodarstw domowych, z czego na obszarze wciąż regulowanym na BSA Orange ma mniej niż 700 tys. gospodarstw domowych w zasięgu własnej sieci światłowodowej.
Na ile decyzje o deregulacji są ważne dla wyników waszej spółki?
Z komercyjnego punktu widzenia może nie są bardzo istotne, ale z kosztowego punktu widzenia już tak. Obowiązki regulacyjne generują po naszej stronie niczemu już niesłużące koszty rachunkowości regulacyjnej, audytu regulacyjnego, pracy wysoko wykwalifikowanych ekspertów. W sumie to w tym zakresie przynajmniej kilka milionów złotych rocznie, które moglibyśmy wydawać inaczej.
Obniżycie ceny internetu na obszarach poddawanych deregulacji?
Pomimo obaw, że będzie odwrotnie, dotychczasowe działania o charakterze deregulacyjnym skutkowały obniżeniem cen i/lub pojawieniem się ofert ciekawszych z punktu widzenia klienta hurtowego i detalicznego, na przykład z oferowaną wyższą prędkością łącza. Zatem pewnie możemy spodziewać się co najmniej neutralnego efektu.
Spodziewa się pan protestów operatorów korzystających z waszej sieci regulowanej?
Byłbym zaskoczony, gdyby się pojawiły. W moim odbiorze miałyby charakter antykonkurencyjny, bo uzasadnienia merytorycznego nie ma żadnego, co zresztą potwierdzają obiektywne dane UKE.
A czego się pan spodziewa po nowelizacji ustawy o KSC?
Przede wszystkim, że zostanie w końcu uchwalona, wejdzie w życie i mam nadzieję, że nastąpi to rzeczywiście już bez dalszej zwłoki. Z punktu widzenia nie tylko branży telekomunikacyjnej, ale wszelkiej działalności biznesowej, to co jest najgorsze to niepewność. A jeżeli chodzi o te przepisy, pozostajemy w takim stanie zawieszenia już od dobrych kilku lat.
Jeśli państwo wskaże dostawcę wysokiego ryzyka i nakaże wyłączenie jego sprzętu powinno zapłacić operatorom odszkodowanie?
Po pierwsze, ponieważ konsekwentnie dywersyfikujemy portfolio dostawców i stosujemy najlepsze praktyki w obszarze zarządzania bezpieczeństwem sieci i usług, nie spodziewam się, żebyśmy byli konfrontowani z realnym ryzykiem wyłączania istotnego fragmentu sprzętu.
Jak rozumiem, ustawa o KSC nie wprowadza automatyzmu, ale tworzy pewne ramy prawne i daje państwu narzędzia do działania w sytuacjach, w których według oceny państwa, wykorzystywanie jakiegoś rodzaju sprzętu jest z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa groźne. I trudno z tym dyskutować.
My pozostajemy w bardzo otwartym, dobrym dialogu z różnymi agendami rządowymi w tym zakresie, zwłaszcza z Ministerstwem Cyfryzacji.
Czyli odszkodowania tak czy nie?
Rynek podnosił te kwestie na poziomie krajowym oraz europejskim. Na razie nie ma jednak rozstrzygnięć.
Bigtechy powinny płacić podatek cyfrowy w Polsce?
Mam na ten temat swoje poglądy jako obywatel i podatnik i uważam, że jeżeli się prowadzi działalność biznesową na terenie Polski, jakkolwiek by to nie było wirtualne „terytorium”, to jest się zobowiązanym do określonych w prawie świadczeń o charakterze fiskalnym.
Natomiast, jak rozumiem, jest to decyzja, która na poziomie rządu nie została podjęta, choć Ministerstwo Cyfryzacji prowadzi prace w tym zakresie. Rozumiemy pewnie wszyscy kontekst geopolityczny i gospodarczy w relacjach między Polską a Stanami Zjednoczonymi.
Na pewno natomiast nie powinna w tej dyskusji umykać perspektywa europejska tego tematu i pewnie optymalnie, gdyby tego typu rozstrzygnięcia było zharmonizowane w obrębie krajów Unii Europejskiej.
Co do zasady zawsze będziemy zwolennikami rozwiązań o charakterze deregulacyjnym, a nie regulacyjnym oraz defiskalizującym, a nie fiskalizującym. Zawsze też będziemy zwolennikami szukania rozwiązań, które są proporcjonalne i równe z punktu widzenia wszystkich uczestników rynku.
Poza pracą w zarządzie Orange szefuje pan radzie nadzorczej spółki Polskie Elektrownie Jądrowe…
Nie chcę abyśmy mieszali tę kwestię i telekomunikację.
To niech pan powie przynajmniej jak udaje się panu dzielić czas między te zadania.
Poświęcam swojej roli w PEJ tyle czasu, ile jest niezbędne, bez uszczerbku dla mojego zaangażowania w Orange Polska. Po prostu krócej śpię.
CV
Witold Drożdż
Witold Drożdż (ur. 1974) jest członkiem zarządu Orange Polska ds. strategii i sprawi korporacyjnych od 2018 r. Zawodowo związał się z telekomem w 2012 r. początkowo przez lat pracował w randze dyrektora wykonawczego. W latach 2010-2012 pełnił funkcję wiceprezesa, a potem p.o. prezesa spółki PGE Energia Jądrowa. W latach 2007-2010 był wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji. Odpowiadał m.in. za rozwój społeczeństwa informacyjnego i rejestry publiczne. Obecnie jest także przewodniczącym rady nadzorczej państwowej spółki Polskie Elektrownie Jądrowe. Z wykształcenia prawnik i politolog. Ukończył studia na Uniwersytecie Warszawskim i Stanford Executive Program.