Indie stanęły przed trudnym wyborem: komu się bardziej narazić? Czy dalej kupować rosyjską ropę i mierzyć się z podwyżką amerykańskich ceł do 50 proc.? Czy też oficjalnie przestać ją sprowadzać, zacząć szukać jej droższych zamienników z innych krajów i narazić się Rosji? Prezydent USA Donald Trump podniósł w środę wieczorem główną stawkę ceł na indyjskie dobra z 25 proc. do 50 proc., w ramach kary za kupowanie przez Indie surowców energetycznych z państwa Putina. Ta podwyżka ma wejść w życie jednak dopiero po 21 dniach od jej ogłoszenia. Trump dał więc indyjskim władzom czas na naprawienie relacji z Waszyngtonem. Rząd Indii jak na razie oświadczył, że będzie kupował ropę kierując się wyłącznie interesem ekonomicznym i nie zakaże sprowadzania jej z Rosji. Premier Narendra Modi stwierdził wcześniej, że decyzję o zakupach pozostawi indyjskim rafineriom. Agencja Reutera donosiła, że indyjskie rafinerie wstrzymały się z zakupami rosyjskiego surowca. IOC, właściciel największych rafinerii, zamówił w kontraktach na wrzesień ropę z USA, Kanady i Bliskiego Wschodu. Czyżby więc Indie oficjalnie grały rolę nieugiętego członka BRICS, nie chcącego słuchać amerykańskiego dyktatu, a nieoficjalnie zaczynały rezygnować z rosyjskiej ropy? Czas pokaże, czy rzeczywiście dojdzie do większej zmiany.