Na otwarciu dzisiejszych notowań ciągłych inwestorzy płacili za walory Serinus Energy 3,77 zł, czyli o 2,6 proc. mniej niż w środę na zamknięciu sesji. Co gorsze z każdą minutą rosła podaż, co przyczyniało się do dalszej zniżki kursu. W efekcie kilkanaście minut po otwarciu notowań cena papierów Serinus Energy spadała już o 12,1 proc. (do 3,4 zł). Co więcej, ze względu na brak popytu, doszło do czasowego zawieszania notowań i równoważenia kursu na dolnych widłakach.

Bezpośrednim powodem wyprzedaży akcji spółki są zapewne opublikowane dziś rano wyniki finansowe za pierwszy kwartał. Wynika z nich, że przychody grupy spadły do 50 mln zł. To aż o 41,5 proc. mniej niż w tym samym okresie 2014 r. Jeszcze gorzej było na poziomie wyniku netto. O ile rok temu grupa Serinus Energy odnotowała 8,4 mln zł czystego zarobku, o tyle w tym roku było to już 15,4 mln zł czystej straty.

Jednym z głównych powodów pogorszenia się kondycji firmy kontrolowanej przez Jana Kulczyka jest spadek wydobycia ropy i gazu. Dzienna produkcja w pierwszym kwartale wynosiła średnio 4,4 tys. boe (baryłki ekwiwalentu ropy), co oznaczało spadek o 9 proc. licząc rok do roku. Spółka największe problemy miała ze sprzedażą gazu na Ukrainie. To zmusiło ją do ograniczenia wydobycia z tamtejszych złóż. Dla odmiany w Tunezji firma  odnotowała wzrost produkcji o 10 proc. Poza spadkiem łącznego wydobycia negatywny wpływ na wyniki miały mocne zniżki kursu ropy naftowej.

Aby odwrócić niekorzystne tendencje Serinus Energy chce w tym roku skupić się głównie na zwiększeniu wydobycia ze złóż w Tunezji i rozpoczęciu produkcji w Rumunii.