Ostatnie orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczy jednego z najważniejszych elementów w sprawach frankowych, czyli rozliczeń między kredytodawcą a kredytobiorcą przy unieważnieniu umowy z winy banku. TSUE uznał, że banki nie mogą żądać od klienta zwrotu całej kwoty kredytu niezależnie od już dokonanych spłat i niezależnie od kwoty pozostałej do spłaty.
Skutki wyroku TSUE
Na pierwszy rzut oka taki wyrok brzmi groźnie dla banków. Bo gdy TSUE czegoś bankom zakazuje, to zwykle kończy się to sporymi obciążeniami finansowymi dla sektora. W praktyce jednak nie będzie tak źle. Bo banki i owszem, nie będą mogły wysuwać roszczeń o zwrot całej pożyczonej klientowi sumy, ale przecież wciąż będą mogły żądać dopłaty, jeśli suma spłaconych rat jest niższa niż kwota kapitału.
Z kolei konsument, w ocenie Związku Banków Polskich BP, będzie mógł dochodzić od banku wyłącznie nadpłaconej kwoty ponad wartość wypłaconego kapitału kredytu, a nie jak obecnie – żądać zwrotu wszystkich zapłaconych przez lata rat kapitałowo-odsetkowych.
– Wyrok TSUE jest jednoznacznie korzystny i dla banków, i dla klientów – komentuje Tadeusz Białek, prezes ZBP. – To wyraz zdrowego rozsądku. Unijny Trybunał opowiedział się za uproszczonym modelem, zgodnym z teorią salda, gdy rozliczeniu podlega wyłącznie różnica między świadczeniami stron. Taki model, wdrożony w ramach jednego postępowania, może oszczędzić obu stronom i kosztów, i czasu – zaznacza Białek.