OKI to ciekawy produkt, ale trzeba nad nim popracować

Mocny element edukacyjny, powiązanie OKI z 800+, możliwość inwestowania na rynkach zagranicznych czy też wyeliminowanie depozytów bankowych – to część pomysłów ekspertów na OKI, które padły podczas debaty „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”.

Publikacja: 14.08.2025 04:00

Uczestnicy debaty o OKI, która odbyłą się przed siedzibą Ministerstwa Finansów (od lewej): Michał Pi

Uczestnicy debaty o OKI, która odbyłą się przed siedzibą Ministerstwa Finansów (od lewej): Michał Piątkowki (Ipopema Securities), Kamil Stolarski (Santander BM), Przemysław Tychmanowicz i Cezary Szymanek (obaj „Parkiet” i „Rzeczpospolita”), Tomasz Korab (Eques Investment TFI) oraz Grzegorz Chłopek (Michael/Strom TFI).

Osobiste Konto Inwestycyjne, w skrócie OKI, to zapowiedziany przez Ministerstwo Finansów produkt oszczędnościowo–inwestycyjny, który ma na celu umożliwienie zainwestowania do 100 tys. zł bez konieczności płacenia 19 proc. podatku od zysków kapitałowych, zwanego podatkiem Belki. Czy OKI to dobry pomysł? Pytanie to zadaliśmy ekspertom rynkowych w ramach debaty, którą zorganizowaliśmy przed gmachem Ministerstwa Finansów w Warszawie. Debatę poprowadzili: Cezary Szymanek, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” oraz redaktor naczelny Gazety Giełdy i Inwestorów „Parkiet” oraz Przemysław Tychmanowicz, zastępca redaktora naczelnego „Parkietu”.

Po co to OKI?

– Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Ważne jednak, że w ogóle dyskutujemy o wsparciu inwestowania w Polsce – ocenił Tomasz Korab, prezes Eques Investment TFI. Jego zdaniem inwestowanie w Polsce nie potrzebuje jakiejś nadzwyczajnej redukcji podatku Belki. – Jest to podatek od zysków, a jego stawka nie jest przesadnie wysoka. Kiedyś, gdy Polska była krajem biednym, potrzebowaliśmy kumulacji kapitału i wtedy zwolnienie z podatku miało sens. Dziś już ten kapitał jest, a państwo potrzebuje podatków. Jeśli więc wprowadzać preferencję podatkową, to w sposób, w który służy ona gospodarce. A OKI daje szanse, że za jego pośrednictwem środki ruszą w kierunku inwestycji, giełdy, obligacji, obligacji korporacyjnych – mówi prezes Korab.

Cezary Szymanek dopytywał, czy założy on OKI. – Zdecyduję, gdy poznam ostateczny kształt tego rozwiązania. To, co wiem dzisiaj skłaniałoby mnie do założenia OKI – odparł prezes Eques Investment TFI.

– Zdecydowanie założę OKI – zadeklarował z kolei Grzegorz Chłopek, prezes Michael/Ström TFI. Zaraz dodał jednak, że niestety dla większości społeczeństwa OKI będą produktem dość drogim, co wynika ze struktury oszczędności. – Mamy nadzieję, że ten produkt przesunie oszczędności w kierunku prorozwojowym, bo jest on skrojony pod tego typu inwestycje. Pytanie, czy ludzie są gotowi na poniesienie większego ryzyka inwestycyjnego. Miejmy nadzieję, że tak – mówił prezes Michael/Ström TFI.

Założenie OKI zadeklarował też Kamil Stolarski, kierownik zespołu analiz giełdowych w Santander BM. – To, że dziś mamy strukturę oszczędności zdominowaną przez banki i depozyty, ale też przez nieruchomości, ma duży wpływ na gospodarkę. Banki nie sfinansują części inwestycji w naszej gospodarce. Bank da kredyt na biznes, który już działa. Patrzy na historię, ile zrobiliśmy, co osiągnęliśmy i dopiero wtedy daje finansowanie. Natomiast rynek kapitałowy patrzy w przyszłość, nie interesuje się tym, co działo się 2-3 miesiące wcześniej. Dzięki temu jest w stanie finansować przedsięwzięcia, które wiążą się z ryzykiem, mogą nie wyjść, ale są innowacyjne i nowoczesne – mówił Kamil Stolarski.

Wskazał on, że jednym z kluczowych elementów projektu OKI jest to, żeby dzięki zachętom podatkowym część oszczędności przesunąć z lokat czy nieruchomości na rynek kapitałowy. Jego zdaniem te zachęty można by przy tym jeszcze ulepszyć. – To będzie dobre dla mnie, bo oczywiście także założę OKI, ale i dla gospodarki. Będziemy inwestować w projekty bardziej innowacyjne, które potencjalnie dają wyższą stopę zwrotu. Dzięki temu Polska nie stanie w miejscu jak Niemcy, ale będzie mogła dalej gonić kraje bogatsze – mówił analityk z Santander BM.

Założenie OKI zadeklarował też Michał Piątkowski, doradca inwestycyjny w Ipopema Securities. Zapowiedział przy tym, że będzie do tego namawiał także swoich najbliższych Jego zdaniem większość osób, które są obecne na giełdzie i które już inwestują, przynajmniej część swoich środków ulokuje w nowym produkcie, bo przy tych założeniach może się po prostu opłacać. Także przy większych kwotach, wyższych niż 100 tys. zł. – Mam jednak wątpliwości, czy to zmieni zasadniczo podejście Polaków do inwestycji – mówił Michał Piątkowski. – Już przecież mamy dobre rozwiązania, IKE i IKZE, w których po kilkunastu latach działalności mamy odpowiednio milion i 600 tys. uczestników, choć dają one większe oszczędności niż może dać OKI – tłumaczył.

Jego zdaniem OKI mają jednak tę przewagę, że ulokowane w nich środki będą dostępne w każdej chwili, a nie będą inwestowane długoterminowo, jak to jest w przypadku IKE i IKZE. To może być element, który zwiększy popularność tego rozwiązania, chociaż jak zaznaczał, do sukcesu potrzebny jest jeszcze jeden istotny element. – Bez porządnej i powszechnej edukacji finansowej Polaków OKI mogą jednak nie spotkać się z takim zainteresowaniem, na jakie liczy Ministerstwo Finansów – prognozował doradca inwestycyjny w Ipopema Securities.

– W chwili obecnej mamy lepsze produkty niż OKI. W pierwszej kolejności są to PPK i PPE, i po nie powinniśmy sięgać, jeśli mamy do tego uprawnienia. Dalej są IKE i IKZE. Dopiero po nich jest OKI – mówił Grzegorz Chłopek.

Czytaj więcej

Kamil Gemra, SGH: Konta OKI to szansa na udaną rewolucję

Co można poprawić w OKI?

W czasie debaty Grzegorz Chłopek wyliczał także, że aby dobrze wykorzystać dostępne już dziś instrumenty, przy założeniu, że odkładamy 10 proc. pensji, musielibyśmy w danym roku wpłacić tam 38 tys. zł. I dopiero wtedy sięgać po OKI.

– OKI ma tę zaletę, że można po odłożone tam pieniądze sięgnąć w każdej chwili. To takie koło ratunkowe, które powinna mieć każda osoba, która racjonalnie zarządza swoimi finansami i oszczędnościami – przekonywał prezes Michael/Ström TFI. – Problemem jest to, że większości społeczeństwa nie stać na to, żeby najpierw wpłacić 38 tys. zł do PPK lub PPE, IKE i IKZE. OKI będzie więc produktem dla bogatych – powtórzył Grzegorz Chłopek. I przekonywał, żeby w związku z tym szukać rozwiązań, które sprawią, że inwestować zaczną osoby mniej zasobne, gorzej wyedukowane. – Potrzebujemy poruszyć masę inwestorów – tłumaczył.

Dodatkowo OKI to produkt, który promuje wyższe stopy zwrotu niż te z obligacji skarbowych. Tak jest skonstruowany, przynajmniej na tę chwilę, że niższy podatek będzie wtedy, kiedy stopy zwrotu będą wyższe i regularne.

– Ten produkt będzie atrakcyjny dla wielu osób, które mają oszczędności do 100 tys. zł. Mogą zacząć w ten sposób inwestować na rynku kapitałowym, na zachętę bez podatku. Spełniany jest walor edukacyjny, zachęta do wejścia w inwestowanie na rynku kapitałowym. My tego potrzebujemy – przekonywał Tomasz Korab. Jego zdaniem dobrym przykładem w tym zakresie są Indie, gdzie w okresie ostatnich 4-5 lat, liczba rachunków inwestycyjnych przekroczyła grubo ponad 120 mln. – Oczywiście wiemy z jaką skalą mamy tam do czyniena, ale osiągnęli kilkukrotny wzrost na skutek promocji inwestowania – wskazywał prezes Eques Investment TFI.

Zwrócił uwagę, że choć w Polsce mamy hossę, rynek rośnie, to wygląda to tak, jakby mało kto o tym wiedział, bo napływy na rynek w ogóle nie imponują, choć przynosi on w ostatnich latach solidne stopy zwrotu. – Mamy niejako dwie gospodarki. Mamy firmy państwowe, które realizują przeróżne cele. I mamy firmy prywatne, za sprawą których jesteśmy jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie. Problem w tym, że nie można w nie było zainwestować. Lata wzrostu spowodowały, że te firmy urosły, w tej chwili przejęły WIG20. Jest w nim ich więcej niż firm z udziałem Skarbu Państwa – mówił prezes Korab.

Czytaj więcej

Czy ulga i OKI przyciągną Polaków do giełdy?

Jego zdaniem mamy więc teraz moment przełomu. – Potrzebujemy kapitału, który sprawi, że będziemy mieli wiele dobrych firm, które będą chciały iść na giełdę. Trzeba więc zachęcać do inwestowania, by na giełdzie był kapitał dla tych firm. Moment jest odpowiedni. PPK rosną w siłę, oferują dobre stopy zwrotu, rośnie partycypacja. Swoją strukturę zmienia giełda, idzie w kierunku dobrych, prywatnych firm. To wszystko ma szansę wypalić – przekonywał szef Eques Investment TFI. Na pytanie co zmienić w samym OKI, co mogłyby dodatkowo wspierać rynek Korab odpowiedział: – Jeszcze tak naprawdę nie wiemy, co jest w OKI. Jeśli życzeniowo, to chcielibyśmy pewnie tego, żeby kwota inwestycji bez podatku była jak największa. Jeśli jednak popuścimy wodze fantazji, to podatku w ogóle nie będzie – zwracał uwagę Tomasz Korab. O tym nie ma mowy. Andrzej Domański, minister finansów i gospodarki, zastrzegł to w wywiadzie dla „Parkietu” i „Rzeczpospolitej” (czytaj więcej nas str. 2 i 3). – Jeśli więc mamy te 100 tys. zł zwolnione z podatku to ważne będzie to, jaki będzie podatek od nadwyżki ponad tę kwotę – stwierdził prezes Korab. Tutaj Andrzej Domański dopuszcza zmiany na etapie konsultacji

–Ten podatek ma być wzorowany na rozwiązaniu szwedzkim, czyli bazą ma być rentowność krótko- lub średnioterminowej obligacji skarbowej. Wszystko to ma przynosić więcej niż w miarę bezpieczna obligacja skarbowa, tak by zachęcić do bardziej ryzykownego inwestowania – wskazał jednak Korab.

Zwrócił też uwagę, że często spore oszczędności mają osoby, które są już na emeryturze i nie muszą na nią odkładać. Mogą być więc zainteresowane, by przynajmniej część tego kapitału zainwestować przy pomocy OKI. To jest kapitał do zagospodarowania.

Obaj szefowie TFI zadeklarowali przy tym, że jeśli OKI się pojawią, trafią do oferty ich instytucji.

OKI z 800+?

Ciekawy pomysł uzupełnienia OKI zgłosił Kamil Stolarski. – Na OKI można by było wypłacać 800+ - zaproponował. I tłumaczył, że pieniądze powiązane z dziećmi mogłyby w ten sposób przez długi czas pracować na ich przyszłość. Takie rozwiązanie sprawiłoby, że nowy produkt trafiłby od razu do milionów klientów i z miejsca mocno wsparłby rynek kapitałowy. – Oczywiście rodzice mogliby to wypłacić, ale wielu z nich pewnie starałoby się trzymać pieniądze na tych kontach z myślą o przyszłości swoich pociech – przekonywał analityk Santandera BM. – Lekki przymus w tym przypadku byłby przy tym wskazany. Nawet rodzic, który decydowałby się na wypłatę pieniędzy z OKI, przez chwilę by je tam trzymał. To budowałoby kulturę oszczędzania. A to też jest bardzo ważne – dodał.

Zdaniem przynajmniej części uczestników debaty nie do końca potrzebne jest też zwolnienie z podatku do 25 tys. zł zainwestowanych w depozyty. – Nam zależy przecież przede wszystkim na tym, żeby te pieniądze zwolnione z podatku trafiały na rynek kapitałowy – mówili. – Myśląc o zmianach musimy się zastanowić, co jest najważniejszym celem tego produktu. Czy jest to wsparcie polskiej gospodarki i polskiego rynku kapitałowego, czy realizacja obietnicy wyborczej i obniżenie podatku Belki. Jeśli to drugie, powinniśmy zwiększyć udział depozytów – mówił Michał Piątkowski. Jego zdaniem nie powinien to być jednak główny cel. Tym powinno być wsparcie giełdy i gospodarki. – Obniżyłbym więc udział depozytów – stwierdził ekspert inwestycyjny Ipopema Securities.

Przekonywał, że powinna być też możliwość inwestowania w fundusze inwestycyjne, co byłoby korzystne dla mniej doświadczonych inwestorów. – Choć nasza giełda jest w tym roku w bardzo dużej hossie, to jednak widzimy bardzo duże odpływy z funduszy akcyjnych i bardzo duże napływy do funduszy obligacyjnych, które głównie inwestują w papiery krótkoterminowe – mówił Michał Piątkowski. I namawiał, by poszukać rozwiązania tego problemu właśnie przy pomocy OKI.

Jak zachęcić do OKI?

Co może okazać się koronnym argumentem w zachęcaniu społeczeństwa do OKI? – Jeśli celem jest przyciągnięcie nowych inwestorów to powinny być promowane fundusze inwestycyjne – stwierdził Tomasz Korab. – I nie mówię tego, dlatego, że jestem przedstawicielem funduszy – dodał. Tłumaczył, że chodzi o to, że nie wszyscy mają czas i głowę, by samodzielnie aktywnie inwestować. Dla nich fundusze są dobrym rozwiązaniem. Portfele tworzą im profesjonaliści.

Szef Eques Investment TFI przekonywał też, że problemem polskiej gospodarki jest duży udział nieruchomości w oszczędnościach.

– Wśród krajów OECD Polska jest na drugim miejscu od góry pod względem udziału nieruchomości w majątkach gospodarstw domowych. To duże zagrożenie. Nie widzimy go, bo nieruchomości drożeją. Ale co będzie, gdy będą lekko tracić na wartości? To wpłynie na nastroje konsumentów. Cała gospodarka będzie miała problem, bo większość polskiego PKB to konsumpcja – mówił prezes Korab.

– Jest pan zwolennikiem podatku katastralnego? – zapytał w tym miejscu redaktor Szymanek. – Absolutnie tak. Należy opodatkować wszystkie nieruchomości poza pierwszą – odpowiedział szef Eques Investment TFI. – W nieruchomościach jest dużo do zrobienia – dodał.

Zdaniem Michała Piątkowskiego giełdzie z pewnością pomogłoby wprowadzenie podatku katastralnego. – Trudno mi sobie jednak wyobrazić, by jakiś rząd się na to zdecydował, bo czymś innym jest opodatkowanie zysku, a czymś innym majątku. Ze względów politycznych to nie będzie możliwe – ocenił doradca inwestycyjny w Ipopema Securities.

– Kataster jest bombą atomową – stwierdził Grzegorz Chłopek. Jego zdaniem opodatkowanie rynku nieruchomości i kapitałowego powinno być wyrównane. Tak, by zwolnienie po pięciu latach inwestowania obowiązywało w obu przypadkach. – To absolutnie konieczne – stwierdził Chłopek. Tłumaczył, że ludzie idą tam, gdzie stopy zwrotu są większe. Dlatego idą na rynek nieruchomości, zwłaszcza, że ich ceny rosną.

Szef Michael/Ström TFI przytoczył w tym miejscu wyliczenia, które wskazują, że mieliśmy w Polsce w oszczędnościach 2,614 bln zł na koniec pierwszego kwartału. 80 proc. z tego to są obligacje skarbowe, gotówka i depozyty. – Trudno przesunąć te pieniądze na rynek, który jest bardziej ryzykowny. I dzisiaj faktycznie potrzeba rozwiązań, które w tym pomogą – stwierdził Grzegorz Chłopek.

Kamil Stolarski zwrócił w tym miejscu uwagę, że polityka polega na tworzeniu systemów motywacyjnych. – To pewnie zadanie dla ministra Domańskiego. Powinien szukać analiz, które pokażą, czy większego wsparcia wymaga rynek mieszkaniowy czy jednak gospodarka po to, by stawała się bardziej innowacyjna. Czy trzeba trzymać cały czas nieruchomości bez zmian, czy jednak tu coś zamieszać. Moim zdaniem warto jednak zamieszać – stwierdził kierownik zespołu analiz giełdowych w Santander BM.

Pojawił się też temat zachęcenia młodych do inwestowania na giełdzie. – Pytanie, jak to zrobić, skoro dla większości młodych inwestycją jest bitcoin. Musimy rzeczywiście położyć na stole pytanie o to, jakiej klasy aktywa chcemy promować przez OKI. I wyrównać szanse w niektórych aspektach – stwierdził prezes Chłopek.

Lista postulatów

Eksperci w trakcie debaty wskazali również rozwiązania, które mogłyby być zawarte projekcie ustawy o OKI.

– Chyba najważniejszą kwestią jest obudowanie tego produktu odpowiednią edukacją. On ma zalety, zwolnienie do 100 tys. zł jest bezdyskusyjnie korzystne. Powyżej tej kwoty też raczej powinien przynosić inwestorom korzyści. Sukces tego produktu zależy więc od tego, czy ta wiedza dotrze do wystarczająco dużej liczby osób, czy wystarczająco wiele osób go zrozumie – zaczął Michał Piątkowski. – Ma to być produkt masowy, który zachęci do giełdy także nowych inwestorów. A bez odpowiedniej edukacji, bez akcji informacyjnej, będzie o to trudno. To jest więc tak naprawdę bardziej istotne niż ostateczny kształt tego produktu – przekonywał.

Tłumaczył, że mamy 21 mln dorosłych Polaków i zaledwie milion kont IKE, choć są one bardzo opłacalne. IKZE jeszcze mniej. A to są w jego ocenie bardzo dobrze skonstruowane produkty. – Pokutuje brak wiedzy o korzyściach, jakie dają. I teraz chodzi o to, by ta sytuacja nie powtórzyła się przy OKI – mówił ekspert Ipopema Securities.

Dodał, że w promocję OKI można zaangażować znane osoby, które chwaliłyby się tym, że posiadają taki produkt. Inni w swoich pomysłach szli jeszcze dalej.

– Namawiałbym ministra finansów, żeby docisnął wajchę. I powiązał 800+ z OKI – powiedział Kamil Stolarski. – Dodatkową zachętą do korzystania z tego produktu mogłoby być całkowite zwolnienie z podatku, po tym, jak inwestycja potrwa trzy lata. Ewentualnie pięć lat – dodał Stolarski.

– Ja bym z tego projektu wyeliminował depozyty. To rozwiązanie inwestycyjne. W banku są oszczędności, a nie inwestycje – stwierdził Tomasz Korab. – Jeśli chodzi o możliwość inwestowania za granicą, to bym dał taką możliwość. Może to nie dosłownie promuje polską gospodarkę, ale promuje inwestowanie i dywersyfikację portfela – dodał.

Jego zdaniem prace nad OKI to także doskonały moment na dużą kampanię o inwestowaniu i pokazanie korzyści nie tylko z tego nowego produktu, ale też z IKE i IKZE. Co zaproponował Grzegorz Chłopek?

– Określiłbym dosyć precyzyjnie, jakie instrumenty powinny być tutaj użyte. Ułożyłbym to w taki sposób, by większość musiała być inwestowana u nas w kraju. Wyeliminowałbym przy tym wszystkie produkty spekulacyjne, opcje czy kontrakty – mówił Chłopek.

A czy OKI da giełdzie kolejne życie? – To się okaże. Ale nie oczekujmy, że to się stanie z dnia na dzień, że ludzie ustawią się w kolejki po OKI – dość zgodnie ocenili eksperci. Raczej więc na początku nowy produkt nie będzie miał dużego wpływu na giełdę. W długim okresie to się może zacząć zmieniać.

Michał Piątkowski, doradca inwestycyjny, Ipopema Securities

Michał Piątkowski, doradca inwestycyjny, Ipopema Securities

Michał Piątkowski, doradca inwestycyjny, Ipopema Securities

Foto: parkiet.tv

OKI trzeba obudować odpowiednią edukacją. Sukces tego produktu zależy więc od tego, czy wiedza na jego temat dotrze do wystarczająco dużej liczby osób, czy wystarczająco wiele osób go zrozumie. Bez odpowiedniej edukacji, bez akcji informacyjnej, trudno będzie zrobić z tego produkt masowy, który zachęci do giełdy także nowych inwestorów.

Kamil Stolarski, kierownik zespołu analiz giełdowych, Santander BM

Kamil Stolarski, kierownik zespołu analiz giełdowych, Santander BM

Kamil Stolarski, kierownik zespołu analiz giełdowych, Santander BM

Foto: parkiet.tv

Namawiałbym ministra finansów, żeby jeszcze mocniej docisnął „wajchę” i np. powiązał 800+ z OKI. Dodatkową zachętą do korzystania z tego produktu mogłoby być całkowite zwolnienie z podatku od zysków kapitałowych, po tym, jak inwestycja potrwa trzy lata, ewentualnie pięć lat.

Tomasz Korab, prezes, Eques Investment TFI

Tomasz Korab, prezes, Eques Investment TFI

Tomasz Korab, prezes, Eques Investment TFI

Foto: prkiet.tv

Z projektu OKI bym wyeliminował depozyty. Jest to rozwiązanie inwestycyjne, a w banku są oszczędności nie inwestycje. Jeśli chodzi o możliwość inwestowania za granicą, to bym dodał taką możliwość. Może to nie dosłownie promuje polską gospodarkę i rynek kapitałowy, ale promuje inwestowanie i dywersyfikację portfela.

Grzegorz Chłopek, prezes, Michael/Ström TFI

Grzegorz Chłopek prezes, Michael/Ström TFI

Grzegorz Chłopek prezes, Michael/Ström TFI

Foto: parkiet.tv

Mówiąc o OKI określiłbym dosyć precyzyjnie, jakie instrumenty mogą być wykorzystywane w ramach tego produktu. Wyeliminowałbym przy tym wszystkie produkty o charakterze spekulacyjnym, które mają dźwignię finansową. Ułożyłbym to też tak, by większość pieniędzy była jednak inwestowana na naszym rynku.

Inwestycje
Andrzej Domański: OKI to priorytetowy projekt Ministerstwa Finansów
Inwestycje
ETF dywidendowy i ETF na obronność o krok od GPW
Inwestycje
Bardziej średnie i małe niż duże spółki
Inwestycje
Impuls wzrostowy na rynku ropy naftowej został zgaszony
Inwestycje
Mariusz Jagodziński, Mount TFI: Do skrajnego przewartościowania na GPW jeszcze dużo brakuje
Inwestycje
Złoto i srebro z KGHM w ofercie Mennicy Skarbowej