Poniedziałkową sesję indeks 20 największych spółek naszego parkietu zamknął na poziomie 2324 pkt. Rok zaczynał od 2144 pkt. Oznacza to, że w ciągu blisko trzech miesięcy WIG20 zyskał na wartości 8,3 proc. Wynik ten z pewnością dawałby powody do zadowolenia, gdyby nie to, że indeksy w Europie Zachodniej w tym czasie były dużo lepsze.
Wciąż wiele niewiadomych
Niemiecki DAX zyskał od początku roku na wartości ponad 21 proc. Francuski CAC40 jest 13 proc. nad kreską. Oba indeksy pobiły dzięki temu szczyty z sierpnia ubiegłego roku. A WIG20 wciąż nie może sforsować poziomów z lutego 2012 r. Skąd taka różnica? Specjaliści podkreślają, że powodów jest co najmniej kilka.
– Myślę, że za słabszą koniunkturę na warszawskim parkiecie największą odpowiedzialność ponosi Skarb Państwa i jego plany sprzedaży kolejnych pakietów akcji spółek. Potencjalna oferta walorów PZU i PKO BP czy PGE bądź Tauronu niekorzystnie wpływa na akcje sektora finansowego i energetycznego, a spółki z tych branż odpowiadają za ponad 40?proc. ruchów indeksu – mówi Marcin Materna, szef departamentu analiz Millennium DM. – Indeksom nie pomagają także plany kolejnego manipulowania przy PTE. Następną przyczyną jest to, iż przy dobrej koniunkturze na głównych rynkach emerging markets zazwyczaj pozostają nieco w cieniu – dodaje Materna.
Czy oznacza to, że warszawska giełda wciąż będzie relatywnie słabsza od europejskich rynków? Z fundamentalnego punktu widzenia nasza giełda ma zdecydowanie większy potencjał wzrostu niż inne rynki.
Podstawy do zwyżek są
Jeden z najprostszych, a zarazem najczęściej używanych wskaźników cena do zysku wynosi dla WIG20 7,8. Dla indeksu DAX jest to 14,7, a dla CAC40 11,3. Optymizmem napawają także ostatnie dane o saldzie wpływów i umorzeń w funduszach inwestycyjnych. W lutym inwestorzy wpłacili do wszystkich funduszy akcji o ponad 220 mln zł więcej, niż z nich wypłacili. Graczy mogą przyciągnąć także dywidendy płacone przez spółki. Przedsiębiorstwa mogą w tym roku oddać akcjonariuszom nawet 17?mld złotych.