Daniel Obajtek: Chcemy, by PKN Orlen był atrakcyjny

Prezes Orlenu zapowiada utrzymanie polityki dywidendowej. Z Danielem Obajtkiem rozmawiają Tomasz Furman i Andrzej Stec

Publikacja: 21.12.2018 05:20

Daniel Obajtek, prezes Orlenu

Daniel Obajtek, prezes Orlenu

Foto: Archiwum

Podobno jest pan ulubionym prezesem Jarosława Kaczyńskiego. Co pan na to?

Daniel Obajtek: Nie wiem, czy jestem ulubionym. Nigdy się pana prezesa o to nie pytałem. Spotykamy się czasami i rozmawiamy o Polsce i o gospodarce. Darzę pana prezesa Kaczyńskiego dużym szacunkiem. Jest dla mnie jednym z największych żyjących autorytetów w Polsce.

Czy prezes Kaczyński ma wizję wobec Orlenu?

Pan prezes ma wizję dotyczącą Polski. Wynika ona po prostu z troski o państwo i naród. Dlatego tak ważny jest dla niego rozwój naszego kraju. Wiem, że zaraz ktoś mi wytknie, że prezes PKN Orlen uprawia politykę. Zapewniam – koncentruję się na biznesie, ale nie można być hipokrytą i udawać, że polityka nie ma wpływu na biznes. Polityka jest narzędziem do zmiany rzeczywistości, która nas otacza. I jeśli polityka jest dobrze prowadzona i przemyślana, to automatycznie przekłada się na dobre warunki do prowadzenia biznesu. W konsekwencji dobra polityka, również rządu, wzmacnia pozycję polskich firm i sprawia, że rozwijamy się jako naród. Trudno sobie zatem wyobrazić, aby pan prezes Kaczyński, mając wizję na politykę, nie miał wizji na biznes, bo one się łączą. Bez biznesu trudno byłoby bowiem wzmacniać gospodarkę państwa.

Odnotowywany obecnie w Polsce wzrost gospodarczy nie jest efektem tego, że rośnie europejska gospodarka, lecz tego, że w naszym kraju podejmowane są właściwe decyzje. Pokażę to na przykładzie Orlenu. W  ciągu ostatnich trzech lat w naszym koncernie przychody wzrosły o 30 proc. W tym roku do października sprzedaliśmy o ponad 40 proc. więcej oleju napędowego niż w analogicznym okresie 2015 r. Do tego nie przyczynił się wzrost gospodarczy w Europie, tylko uszczelnianie obrotu paliwami, walka z mafiami paliwowymi, karuzelami vatowskimi czy nieprawidłowościami na rynku biopaliw, a także wzrost gospodarczy w Polsce. Do tego przyczynił się również Orlen, choćby kupując samochody laboratoria dla Krajowej Administracji Skarbowej. Aby nie być gołosłownym – podam twarde dane: w I półroczu 2015 r. Orlen zapłacił państwu 12 mld zł z tytułu realizowanej sprzedaży paliw, a 17 mld zł w analogicznym okresie 2018 r., czyli kiedy obowiązywały przepisy uszczelniające szarą strefę. To 5 mld zł więcej, a w III kwartale, który jest w naszej branży najlepszy, już 17 mld zł. To pokazuje, jak mocno polityka przenika się z biznesem i jak wzajemnie na siebie oddziałują.

Rząd steruje polską gospodarką?

Absolutnie nie. Stara się pomóc, stwarzając odpowiednie warunki do rozwoju biznesu. Przecież nawet w Niemczech, gdy prywatny właściciel sprzedaje swoje przedsiębiorstwo mające istotne znaczenie dla kraju, czy nawet danego landu, to konsultuje transakcję z władzami.

Prezesem Orlenu jest pan od lutego. Od tego czasu koncern podjął wiele nowych inicjatyw. Co uznaje pan za dotychczasowy największy swój sukces w spółce?

Dla mnie najbardziej miarodajnym wyznacznikiem sukcesu spółki giełdowej jest kurs jej akcji. W przypadku Orlenu wzrósł on o kilkanaście procent. Udało się to osiągnąć mimo słabszego otoczenia makroekonomicznego dla branży rafineryjno-petrochemicznej. Dla mnie osobiście najważniejsze było jednak doprowadzenie do tego, aby Orlen był koncernem przewidywalnym i stabilnym. Chcieliśmy pokazać naszym akcjonariuszom, jak będziemy się rozwijać i co za tym idzie, jaką ma on z nami przyszłość. I to udało się błyskawicznie zrobić.

Jaki zatem będzie Orlen za kilka lat?

Strategiczną sprawą dla Orlenu, ale również dla Lotosu, jest połączenie obu grup. To także ważna kwestia z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski. Nie ma w Europie kraju, w którym Skarb Państwa byłby właścicielem dwóch odrębnych rafinerii. W tym roku w tej sprawie udało nam się dużo zrobić, co nie było łatwe. Byliśmy zdeterminowani, aby ten proces został w końcu zainicjowany i przeprowadzony. Przecież już od 20 lat mówiło się o potrzebie połączenia obu koncernów, ale nikt się do tego nie brał na poważnie z powodu lokalnych uwarunkowań politycznych. To jest niestety widoczne również dziś, szczególnie na Wybrzeżu. Dla utrzymania kilku posad dla siebie i współpracowników grupa osób próbuje wszystkich przekonać, że w wyniku połączenia powstanie monopolista, który od razu podniesie ceny na stacjach. To nie jest prawda. Nie jest również prawdą, że Gdańsk cokolwiek straci. Nikt nie przeniesie Lotosu do Płocka. Podatki zostaną w Gdańsku. Nie zapominajmy, że działamy na konkurencyjnym rynku. Zresztą, jak pokazuje praktyka w innych krajach, każde szanujące się państwo dąży do łączenia strategicznych gałęzi gospodarki. Bo to daje wymierne, pozytywne efekty w skali kraju.

Na jakim etapie jest fuzja?

Pierwszym krokiem było podpisanie listu intencyjnego ze Skarbem Państwa w sprawie zakupu 53 proc. akcji Grupy Lotos. Następnie musieliśmy wyłonić do tego procesu kancelarie prawne, doradców biznesowych, przeprowadzić różne badania i analizy. Zaczęliśmy też rozmowy z Komisją Europejską, która jest uprawniona do wydania zgody na fuzję. Złożyliśmy już do tej instytucji roboczy wniosek, który liczy ponad tysiąc stron. Liczymy na decyzję Komisji w połowie przyszłego roku. Wtedy jednym z optymalnych scenariuszy wydaje się zakup bezpośrednio od Skarbu Państwa 32,9 proc. akcji Lotosu w pierwszym kroku, a potem ogłoszenie wezwania do 66 proc. Co dalej, będziemy się zastanawiać. Zawsze jednak staramy się podejmować działania, które prowadzą do pełnej synergii nabywanych aktywów z już posiadanymi.

Poza przejęciami stawiacie też na rozwój organiczny, zwłaszcza w petrochemii.

To jest ta branża, której trochę się w naszym kraju nie docenia. Tymczasem jej rozwój to proces niezwykle istotny. Niemal w każdej rozwiniętej gospodarce jest to druga co do wielkości gałąź po budownictwie. W Polsce jeszcze nie wytwarzamy wszystkich głównych produktów petrochemicznych, a co dopiero mówić o przechodzeniu do bardziej zaawansowanych technologicznie wyrobów wysokomarżowych. My nie tylko ogłosiliśmy, że będziemy realizować inwestycje w tym zakresie, ale co ważne, już to robimy. Rozmawiamy z właścicielami licencji na produkcję poszczególnych grup produktów petrochemicznych. Wkrótce powinniśmy podpisać pierwsze umowy. Do tego dochodzi budowa zaplecza badawczo-rozwojowego. Musimy je mieć, bo dzięki temu będziemy mogli inwestować w nowe obszary, które są niezbędne do rozwoju naszego biznesu. Sądzę, że w 2019 r. podpiszemy pierwsze umowy na budowę nowych instalacji.

W jakich obszarach grupa będzie się jeszcze rozwijać?

Stawiamy na mocny wzrost produkcji biokomponentów do paliw. Tego wymagają od nas nowe regulacje obowiązujące i planowane w Unii Europejskiej. W związku z tym Orlen musi być przygotowany na wzrost udziału biokomponentów w paliwach. W Jedliczach chcemy wybudować instalację do produkcji bioetanolu drugiej generacji. Inwestycja powinna ruszyć w przyszłym roku i zakończyć się w 2022 r. Produkcję biokomponentów będziemy też rozwijać w naszych innych rafineriach. Generalnie, mówiąc o rozwoju, staramy się realizować wszelkie projekty, które pozwalają nam budować wartość dodaną i zwiększać bazę klientów.

W jaki sposób chcecie zwiększać swoją obecność w segmencie detalicznym?

Stawiamy na jakość obsługi i produktów. Przede wszystkim staramy się, aby również poprzez nasze stacje wspierać polską gospodarkę, i to się udaje. Już 68 proc. oferowanych tam wyrobów pochodzi od krajowych producentów, a ponad 80 proc. jest wyprodukowanych w Polsce. Dzięki temu inwestujemy też w budowę patriotyzmu gospodarczego, który napędza naszą gospodarkę. Ponadto staramy się wzmacniać nasz wizerunek poprzez sponsoring sportu, m.in. lekkoatletyki, siatkówki czy sportów motorowych.

Dlaczego chcecie inwestować w Ruch?

Skoro Ruch działa na rynku detalicznym – podobnie jak PKN Orlen – to dlaczego nie mamy analizować tej transakcji? Potrafię sobie wyobrazić wiele potencjalnych synergii wynikających z takiej inwestycji. Na przykład w detalu mamy pewne rozwiązania, które moglibyśmy do tej spółki wprowadzić. Na pewno musimy przeprowadzić szereg niezbędnych analiz i wycen, aby odpowiedzieć na pytanie, na jakie dokładnie korzyści możemy liczyć. Jeśli okaże się, że ta transakcja będzie niosła za sobą wartość dodaną dla grupy Orlen, to wtedy będzie moment na ewentualne decyzje.

Jakie są głównie założenia zaktualizowanej właśnie strategii?

Nowa strategia będzie po fuzji z Lotosem, natomiast w aktualizacji strategii, którą właśnie zatwierdziła rada nadzorcza, stawiamy przede wszystkim na rozwój i zwiększenie produkcji petrochemicznej, dalszą integrację aktywów rafineryjnych, zaangażowanie w energetykę niskoemisyjną, dalszy rozwój sprzedaży detalicznej, kontynuację w obszarze wydobycia oraz nacisk na silne zaplecze badawczo-rozwojowe i wdrażanie innowacji wspierających wszystkie obszary działalności przy solidnych fundamentach finansowych. To główne kierunki rozwoju PKN Orlen na lata 2019–2022 wyznaczone w zaktualizowanej strategii. Część z nich już realizujemy, o czym publicznie w wielu przypadkach mówiliśmy. Tak jest z petrochemią czy przejęciem Lotosu. Mogę powiedzieć, że co do zasady zamierzamy z roku na rok zwiększać wartość naszych inwestycji. W najbliższych czterech latach na wszystkie projekty zamierzamy wydać ok. 30 mld zł.

Czy w związku z tym planujecie istotny wzrost zadłużenia?

Inwestycje chcemy przede wszystkim finansować z zysków. Do realizacji części naszych przedsięwzięć oczywiście potrzebne będzie finansowanie zewnętrzne, ale jego poziom ma być taki, aby mimo to nasze projekty były opłacalne i zapewniały odpowiednią stopę zwrotu. Mogę też zapewnić, że planowane wydatki nie zagrożą naszej stabilności finansowej.

Czy w związku z ogromnymi kosztami inwestycji starczy jeszcze pieniędzy na dywidendę dla akcjonariuszy?

Jako zarząd będziemy rekomendować wypłatę dywidendy, bo chcemy budować atrakcyjność Orlenu wśród inwestorów. Zamierzamy prowadzić zrównoważoną politykę w tym zakresie. Gdyby było inaczej, już w tym roku mogliśmy nie rekomendować wypłaty, mając chociażby na względzie przyszłe, wielomiliardowe koszty inwestycji w petrochemię czy zakup Lotosu. Ponadto ogłosiliśmy program lojalnościowy „Orlen w portfelu", bo chcemy naszych akcjonariuszy mniejszościowych związać na dłużej z naszym koncernem m.in. poprzez zachęty w postaci rabatów. W konsekwencji budujemy też siłę naszej firmy.

O tym, jak Orlen stara się przekonać Komisję Europejską do wyrażenia zgody na fuzję z Lotosem, sponsoringu Roberta Kubicy i działaniach naprawczych w firmach zależnych, czytaj też w dzisiejszym wydaniu dziennika

CV | Daniel Obajtek

Daniel Obajtek jest prezesem PKN Orlen od 6 lutego tego roku. Wcześniej kierował grupą Energa. Funkcję prezesa w gdańskim koncernie sprawował przez rok. W tym czasie wartość rynkowa spółki wzrosła o 38 proc., najwięcej wśród krajowych spółek energetycznych, co Obajtek uważa za jeden ze swoich najważniejszych sukcesów. Obajtek był też prezesem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w której zarządzał 11 tys. pracowników i odpowiadał za budżet w wysokości 27 mld zł. W tym podmiocie m.in. usprawnił procesy związane z wydatkowaniem wielomiliardowych środków z funduszy unijnych i krajowych. Wreszcie od 2006 r., pracując w lokalnym samorządzie, skutecznie zrealizował inicjatywy rozwojowe i z przeprowadził wiele inicjatyw infrastrukturalnych.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych