Zakup Energi nie odbywa się na zasadzie „być albo nie być” dla PGE. Ale daje jej szanse na lepsze i skuteczniejsze działanie na rynku krajowym, o którym wiadomo, że już za cztery lata stanie się częścią wspólnego europejskiego rynku energii. Wspólny rynek to nie pomysł ministra skarbu ani zarządu PGE, ale Komisji Europejskiej, i powinno nam zależeć na najlepszym przygotowaniu polskich firm do niego. Rada Ministrów uznała więc, że trzeba tę grupę wzmocnić, pozwalając jej nabyć akcje Energi na – raz jeszcze przypomnę – rynkowych warunkach. Jeśli patrzymy na tę transakcję tylko z obecnej perspektywy, to mamy do czynienia z koncentracją na rynku. Ale w perspektywie wieloletniej i w odniesieniu do wspólnego rynku europejskiego sytuacja przedstawia się inaczej. Cała dyskusja, jaka? toczy się wokół przejęcia Energi przez Polską Grupę Energetyczną, wynika? właśnie z różnych punktów odniesienia – do teraźniejszości i przyszłości. Nie ulega dla nikogo wątpliwości, że po tym przejęciu PGE stanie się silniejszym podmiotem, o zrównoważonym poziomie produkcji i dystrybucji energii.
[b]I to zrównoważenie wzbudza największe obawy. Skoro PGE będzie mieć 40 proc. udziału w produkcji i sprzedaży – dystrybucji, to jest realna groźba dyktatu cenowego. To też jeden z głównych argumentów przeciw tej transakcji.[/b]
Ja wierzę deklaracjom zarządu PGE, że cała energia wytwarzana w jej elektrowniach zostanie sprzedana na otwartym rynku. Niebezpieczeństwo dyktatu cenowego wystąpiłoby wtedy, gdyby ta sprzedaż odbywała się w ramach dwustronnych umów, a nabywcami zostały spółki obrotu należące do PGE. Ale skoro to będzie handel otwarty na przykład przez giełdę, gdzie wszystkie transakcje są transparentne, a cena energii taka sama dla spółek obrotu z PGE jak dla reszty uczestników rynku, a w tym i na przykład odbiorców przemysłowych, to nie ma obaw.
[b]Wielu ekspertów nie ma tej pewności, co pan i traktuje deklaracje zarządu PGE jako podyktowane potrzebą chwili, czyli samej transakcji. Pojawiają się też sugestie, że PGE będzie chciała jakoś zrekompensować sobie utratę 7,5 mld zł, czyli wydatki na zakup Energi. A jednocześnie powstaje pytanie, czy mają one sens, skoro PGE ma inną, inwestycyjną listę wydatków.[/b]
Jeśli jedna firma państwowa chce się konsolidować z inną, a etap konsolidacji w energetyce został przeprowadzony pięć lat temu, to musi zapłacić. Patrząc krótkoterminowo, lepiej byłoby tę kwotę 7,5 mld zł wydać na inwestycje. Ale dla PGE przejęcie Energi było ostatnią szansą dużego zwiększenia potencjału na rynku krajowym. Innej okazji nie będzie, bo przecież PGE nie kupi Tauronu czy Enei. Z punktu widzenia najbliższych kilkunastu lat przejęcie Energi?to dobre, strategiczne posunięcie.
[b]Ale ta strategia może spowodować obniżenie ratingu finansowego Polskiej Grupy Energetycznej i pogorszenie warunków kredytowych. Wiadomo, że taki potentat zawsze dostanie kredyt, ale czy na tak dobrych warunkach, jak przed przejęciem Energi, to już kwestia dyskusyjna.[/b]