Ministerstwo Skarbu Państwa wyeliminowało wczoraj z negocjacji o przejęcie Enei jednego inwestora. Odpadł francuski koncern atomowy – EdF. Oznacza to, że w prywatyzacyjnej grze pozostają Kulczyk Investments i GDF Suez. Według naszych informacji decyzja, kto przystąpi do ostatecznych ustaleń o zakupie 51 proc. energetycznej firmy, zapadnie 28 października.
[srodtytul]W grze ponad 5 mld zł [/srodtytul]
Podpisanie umowy i koniec prywatyzacji planowany jest przed końcem roku (należy pamiętać, że przejmujący będzie potrzebował najpierw zgody urzędu antymonopolowego na przejęcie). Szacowane wpływy z transakcji przekroczą 5 mld zł. Cena za akcję ma być uzależniona od bieżącego kursu Enei na giełdzie. Skarb Państwa chce też otrzymać od inwestora premię za oddanie kontroli nad firmą. Na koniec wczorajszej sesji za akcję Enei płacono 22,95 zł, czyli o 0,17 proc. mniej niż dzień wcześniej.
Wczorajsza decyzja MSP uspokoiła nieco związkowców. Chodzi o to, że w negocjacjach pozostaje Kulczyk Investments kontrolowany przez Jana Kulczyka, który jest przez organizacje pracownicze, a szczególnie NSZZ „Solidarność” popierany jako inwestor krajowy.
Gdyby Ministerstwo Skarbu chciało dopiąć prywatyzację z udziałem GDF Suez, związkowcy rozważają protesty. Niezależnie od tego, kto pozostaje w negocjacjach, związki chcą walczyć o swoje przywileje i argumentują, że jeżeli prawa pracownicze nie będą negocjowane z inwestorem, to cała prywatyzacja może być obciążona błędem prawnym.