Jak Szwajcarom udaje się wygrywać z inflacyjną hydrą

W kraju Helwetów inflacja konsumencka osiągnęła szczyt na poziomie 3,5 proc., a główna stopa procentowa wynosi zaledwie 1 proc. Było to możliwe dzięki sile franka oraz wielu czynnikom specyficznym dla zamożnej gospodarki. Innym krajom trudno byłoby to powtórzyć.

Publikacja: 04.03.2023 08:47

Szwajcarski Bank Narodowy co prawda podwyższał stopy procentowe przez ostatni rok, ale nadal prowadz

Szwajcarski Bank Narodowy co prawda podwyższał stopy procentowe przez ostatni rok, ale nadal prowadzi politykę pieniężną, która na tle innych gospodarek może być uznawana za ultraluźną. Fot. Stefan Wermuth/Bloomberg

Foto: Stefan Wermuth

Niewiele krajów na świecie może się obecnie pochwalić inflacją konsumencką niższą niż 5 proc. W styczniu utrzymała się poniżej takiego poziomu jedynie w: Japonii (4,3 proc.), Arabii Saudyjskiej (3,4 proc.), Szwajcarii (3,3 proc.) i w Chinach (2,1 proc.). Każdy z tych krajów jest ciekawym przypadkiem, a Szwajcaria wyróżnia się jako państwo o najniższej inflacji w Europie. Co prawda w styczniu akurat szwajcarska inflacja przyspieszyła – z 2,8 proc. w grudniu – ale swój szczyt miała w październiku, na poziomie 3,5 proc. (najwyższym od 29 lat). Jest ona też wyraźnie niższa niż w krajach sąsiednich. W Niemczech w styczniu sięgnęła 8,7 proc., we Francji 6 proc., w Austrii 11,2 proc., a we Włoszech 10 proc. Szwajcarii udało się utrzymać stosunkowo niską inflację przy jednocześnie bardzo niskich stopach procentowych. Główna stopa Szwajcarskiego Banku Narodowego (SNB) wynosi obecnie 1 proc. W grudniu została podniesiona o 50 pb., a we wrześniu o 75 pb. Jeszcze kilka miesięcy temu była ujemna. Spośród wszystkich krajów świata niższą główną stopę procentową mają tylko: Kambodża (0,85 proc.), Republika Zielonego Przylądka (0,25 proc.), Fidżi (0,25 proc.) i Japonia (minus 0,1 proc.). Szwajcarię można śmiało uznawać za kraj monetarnego oraz inflacyjnego cudu. Jak ten cud jednak wyjaśnić?

Stabilne państwo

Na pewno na korzyść stabilności cen w Szwajcarii działa to, że frank jest walutą tzw. bezpiecznej przystani, czyli zalicza się do aktywów, po które sięgają inwestorzy w okresach kryzysów i zwiększonej niepewności na rynkach. Przez ostatnie 12 miesięcy euro osłabło o 3,7 proc. wobec franka. Może wydawać się, że to niewiele, ale warto przypomnieć, że w czerwcu 2022 r. notowania szwajcarskiej waluty przebiły parytet z euro. Pod koniec września za 1 euro płacono już tylko 0,94 franka. Od tamtego momentu euro się umocniło, ale kurs EUR/CHF był w tym tygodniu wciąż poniżej parytetu.

Co prawda frank osłabł przez ostatnie 12 miesięcy o ponad 2 proc. wobec dolara, ale od listopada umocnił się do niego o ponad 5 proc. Kurs USD/CHF ma też ograniczone znaczenie dla gospodarki szwajcarskiej. Większość importu do niej pochodzi wszak z krajów strefy euro. Sam bilans handlowy jest natomiast dość korzystny dla waluty i dla gospodarki. Szwajcarski eksport opiera się w dużym stopniu na produktach o dużej wartości dodanej, takich jak zegarki czy chemikalia. Są one mniej wrażliwe na nagłe zmiany cen na rynkach światowych niż masowo produkowane dobra konsumpcyjne.

Czytaj więcej

Wzrost optymizmu sprawił, że waluta Szwajcarów traci blask

Silny frank pomaga ograniczać koszty cen energii. W latach 2017–2022 Szwajcaria zależała od jej importu średnio w 70,3 proc. Energia produkowana w kraju była natomiast wytwarzana w 62 proc. w hydroelektrowniach, a w 29 proc. w reaktorach nuklearnych (w Szwajcarii działają 632 elektrownie wodne – kraj ten posiada najwięcej tam w stosunku do swojej powierzchni). Szwajcarscy dostawcy energii to głównie spółki należące do władz lokalnych, a ich taryfy są mocno regulowane. Rząd wdrożył natomiast w zeszłym roku energetyczny program osłonowy warty 10 mld franków. W grudniu ceny energii w Szwajcarii były wyższe o 16,2 proc. niż rok wcześniej, podczas gdy w Polsce wzrosły w tym czasie o 24,8 proc., w Niemczech o 25 proc., w Wielkiej Brytanii o 52,3 proc., a we Włoszech o 64,7 proc. Regulator szwajcarskiego rynku energetycznego prognozuje jednak, że w tym roku ceny energii pójdą w górę o 27 proc., a średni rachunek dla gospodarstwa domowego wyniesie 1215 franków. Jak na nasze standardy nie jest to tanio, ale szok energetyczny w Szwajcarii był jak dotąd mniejszy niż w wielu innych krajach Europy.

Choć Szwajcaria powszechnie kojarzy się z wolnością gospodarczą, to jednak ceny są w tym kraju regulowane w bardzo dużym zakresie. Produkty, których ceny podlegają różnym ograniczeniom i regulacjom, stanowią aż 30 proc. koszyka inflacyjnego w wersji liczonej przez Eurostat. Tymczasem w Niemczech ich odsetek w koszyku inflacyjnym wynosi nieco ponad 15 proc., a we Włoszech 8 proc. Trendy na globalnym rynku żywności wpływają w ograniczony sposób na ceny w Szwajcarii. Kraj ten od dawna prowadzi bowiem politykę wspierania swojej produkcji rolnej polegającej m.in. na nakładaniu wysokich ceł na towary mogące stanowić dla niej konkurencję (te produkty rolne, których się nie produkuje w Szwajcarii, są natomiast objęte niskimi cłami). W grudniu ceny żywności były tylko o 4 proc. wyższe niż przed rokiem, podczas gdy we Włoszech wzrosły o 13,1 proc., w Niemczech o 19,8 proc., a w Polsce o 21,5 proc.

Czytaj więcej

Szwajcaria. 132 mld franków straty banku centralnego

Zamożne społeczeństwo

Zazdroszcząc Szwajcarom stosunkowo niskiej inflacji, należy jednak pamiętać, że ceny rosną tam z wysokiego poziomu. W pierwszej dziesiątce listy najdroższych do życia miast świata, przygotowywanej przez Economist Intelligence Unit, znajdują się dwa szwajcarskie miasta: Zurych na szóstym i Genewa na piątym miejscu.

Szwajcaria należy do grona najzamożniejszych krajów świata. PKB na głowę (liczony według parytetu siły nabywczej) wynosi tam według Międzynarodowego Funduszu Walutowego 87,5 tys. USD. Jest więc większy niż choćby w USA, Kanadzie czy Norwegii. Ta zamożność wpływa oczywiście na strukturę koszyków konsumenckich. – Ponieważ ludzie są stosunkowo zamożni, udział wydatków na żywność nie jest w budżetach gospodarstw domowych tak wysoki, jak w innych krajach – podkreśla Tobias Straumann, ekonomista z Uniwersytetu w Zurychu.

Według danych portalu Numbeo.com za pół litra piwa w barze Zurychu płaciło się w lutym średnio 8 franków, czyli równowartość 38 zł. Posiłek w tańszej restauracji kosztował 25 franków, bilet komunikacji miejskiej 4,4 franka, litr benzyny 2,08 franka, czynsz za mieszkanie z jedną sypialnią poza centrum miasta 1597,5 franka, a metr kwadratowy mieszkania poza centrum 11 290 franków. Wszystko to jednak przy średniej płacy netto wynoszącej 6357 franków. Żyć, nie umierać....

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?