Sondaże z ostatnich dni wskazują, że Mitt Romney i Barack Obama idą łeb w łeb. Wyborcza bitwa zostanie rozstrzyg- nięta w kluczowych „swing states", takich jak Ohio, a zwycięży ten, kto zdoła przekonać Amerykanów do swojej wizji wyciągnięcia Stanów Zjednoczonych z kryzysu. Gospodarka zdominowała więc tę kampanię, podobnie jak stało się to w 2008 r. Wówczas sytuacja sprzyjała jednak Obamie. Wystraszeni upadkiem banku Lehman Brothers, recesją i finansowym chaosem wyborcy chętnie oddawali głos na „świeżą twarz w polityce", obiecującą im „zmianę", pobudzenie gospodarki oraz rozliczenie Wall Street. Teraz Obama ma jednak pod górkę – to jego wyborcy rozliczają. Wielu z nich jest skłonnych głosować na mormońskiego weterana Wall Street, gdyż uznali, że Obama nie radzi sobie z gospodarką. Obecny prezydent sięga po retorykę sprzed czterech lat i obiecuje, że w drugiej kadencji uda mu się zmienić Amerykę. Hasło „zmiana" zastąpił jednak sloganem „naprzód". Jego twardy prosocjalny elektorat zdaje się nie przejmować tym, że ich polityczny idol nie spełnił większości swoich obietnic. Niewiele też o swoim kandydacie wie. Satyryk Howard Stern przeprowadził przedwyborczą uliczną sondę w nowojorskim Harlemie. Wielu przepytywanych przez niego czarnych zdeklarowanych wyborców Obamy myślało, że demokratycznym kandydatem na wiceprezydenta jest Paul Ryan, że Obama jest mormonem i że wkrótce złapie Osamę bin Ladena. Romney punktuje wszystkie wpadki rywala i zaraża coraz większe grupy wyborców optymizmem, przekonując je, że jako człowiek, który odniósł sukces w biznesie, potrafi postawić gospodarkę na nogi. Republikanin zdołał dać nową nadzieję tej części elektoratu, którą Obama zaniedbał: białym ciężko pracującym mężczyznom z prowincji. To jednak może nie wystarczyć do zwycięstwa.
Co Barack Obama i Joe Biden obiecują Amerykanom?
Barack Hussein Obama obiecuje przede wszystkim kontynuację swojej dotychczasowej polityki. Zmiany mają polegać głównie na zwiększeniu podatków dla bogatych, ostrzejszych regulacjach i silniejszym wsparciu dla firm tworzących miejsca pracy w Stanach Zjednoczonych
Zachęty do tworzenia miejsc pracy w USA i zwiększania eksportu
Obama i Biden deklarują, że odbiorą ulgi podatkowe tym amerykańskim firmom, które przenoszą produkcję za granicę. Te spółki, które będą zwiększały zatrudnienie w USA mogą natomiast liczyć na zachęty fiskalne. Obama chce również ułatwień dla amerykańskich eksporterów.
Więcej inwestycji w infrastrukturę
Obama i Biden zapowiadają, że ich druga kadencja będzie oznaczała modernizację amerykańskiej infrastruktury transportowej i energetycznej. Ma to prowadzić do wzrostu zatrudnienia i szybszego przyrostu PKB.
Lepsze warunki do produkcji ekologicznej energii
Obama obiecuje nowe ułatwienia dla firm inwestujących w produkcję energii z odnawialnych źródeł. Jednocześnie zapowiada, że wielkie koncerny naftowe nie będą pod jego rządami pisały polityki energetycznej. Twierdzi jednak, że będzie wspierał wzrost krajowego wydobycia ropy naftowej i gazu łupkowego.