Stopa referencyjna na poziomie 5% jest dziś o ponad 2 punkty procentowe wyższa, od aktualnej stopy inflacji CPI. Dane, które napływają z polskiej gospodarki, co prawda nie uzasadniają przyjęcia 'zupełnie gołębiej' pozy banku centralnego. Z pewnością jednak pozwalają na ostrożny optymizm. Oznacza to, że w obecnych warunkach rynkowych, stopy procentowe w Polsce powinny (i prawdopodobnie zostaną) spaść. W dłuższym terminie, w dość istotne skali. Rada może obniżyć dziś stopy o 25 pb, choć nawet ruch o 50 pb mógłby być uzasadniony — jeśli po nim Rada znów przyjęłaby pozycję 'wait and see'.
Ciężko wyobrazić sobie, by stopy miały nadal znajdować się w przedziale 4,75 - 5%, jeśli inflacja miałaby oscylować wokół 3% r/r (lub niżej, jak pokazały ostatnie dane). W tym roku wciąż 'realnym' scenariuszem jest cięcie o 50 punktów bazowych na dwóch kolejnych posiedzeniach, ale prawdziwą 'ulgą' dla kredytobiorców może okazać się rok przyszły, kiedy stopy mogłyby spaść o kolejne 100 punktów bazowych, do 3,5%. Nawet taki poziom wydawałby się bardzo konserwatywny. Wszystko to pod warunkiem, że presja cenowa nie zrobi rynkom przykrej niespodzianki. A czy jest pomysł, by się tego obawiać? W obecnych warunkach — niespecjalnie.
Po pierwsze ceny energii na rynkach globalnych istotnie spadły, a konflikty geopolityczne nie są jedynym 'faktorem' dla światowych rynków. Polski złoty jest bardzo mocny, co naturalnie sprzyja walce z inflacją; podobnie jak zakotwiczone niżej oczekiwania inflacyjne. Ostatnie dane o rocznej dynamice wynagrodzeń rozczarowały negatywnie; ta znalazła się poniżej dynamiki r/r wzrostu płacy minimalnej. Co prawda sprzedaż detaliczna i konsumpcja wzrosły w lipcu powyżej prognoz, lecz czynnik ten może być podyktowany w niektórych obszarach 'letnimi wyprzedażami'mebli czy sprzętów. Polski konsument nie łapie zadyszki, ale też nie jest w fazie 'konsumowania na potęgę'. Dane z przemysłu i sektora budowlanego wciąż wskazują na zadyszkę, a wiele podmiotów wciąż odczuwa na sobie 'oddech' wysokich rat.
Doświadczenia inflacyjne ostatnich lat sprawiły, że gospodarstwa domowe zaczęły myśleć o oszczędzaniu i inwestycjach w nieco innych kategoriach, niejednokrotnie kosztem wydatków uznaniowych. Obniżka stóp w Polsce nie musi być jednoznacznie negatywna dla złotego, jeśli koniunktura w kraju pozostanie dobra. Szans na recesję w obecnych warunkach praktycznie nie widać, a to oznacza, że w stronę polskiego złotego wciąż mogą wiać pomyślne wiatry. Tym bardziej jeśli w kolejnych kwartałach obserwować będziemy dalszy spadek indeksu dolara. Rentowności polskich obligacji pozostają 'atrakcyjne' na tle zachodnich papierów skarbowych.
Patrząc na wykres pary EURUSD, widzimy dość spore odbicie, po spadku do 1.16. Dziś kalendarz makroekonomiczny jest dość napięty. Inwestorzy czekają na dane PMI ze strefy euro, raport JOLTS i zamówienia z amerykańskich fabryk. Decyzji Rady Polityki Pieniężnej możemy spodziewać się około godziny 15:00. O godzinie 10:48 euro kosztuje 4,26 złotego, dolar 3,67 złotego, frank 4,55 złotego, a funt szterling 4,89 złotego.