Koniunktura na rynku mieszkaniowym się schładza, akcja kredytowa wyhamowuje, kursy akcji spółek z branży idą w dół. Tymczasem oferty deweloperskich obligacji cieszą się niezmiennym zainteresowaniem funduszy oraz inwestorów indywidualnych. To najczęściej papiery niezabezpieczone. Na jakie czynniki ryzyka powinni zwracać uwagę inwestorzy zainteresowani „korporatami” budowniczych mieszkań?
Przede wszystkim nie ma zysku bez ryzyka, nawet obligacje skarbowe nie są pozbawione ryzyka. Na obligacje korporacyjne i skarbowe najczęściej patrzymy przez pryzmat ryzyka niewypłacalności emitenta, a to błąd. Ryzyko polega też na tym, czy jeżeli będziemy chcieli wyjść wcześniej z tej inwestycji, to czy będziemy w stanie to zrobić, czy będzie płynność.
Jeśli chcemy dywersyfikować portfel, musimy dobierać obligacje deweloperów uważnie, patrząc nie tylko na samą markę, przychody, zyski, ale też na to, jak obligacje są skonstruowane, do kogo są kierowane, czy będą w obrocie, czy nie. Mamy kilka klas obligacji. Po pierwsze, papiery deweloperów notowanych na GPW, sprzedawane w ofertach publicznych, szeroko dystrybuowane wśród inwestorów detalicznych albo wśród inwestorów instytucjonalnych. Myślę, że drobni inwestorzy zainteresowani rynkiem długu i rynkiem deweloperskim powinni zacząć od tego typu obligacji: sprzedawanych przez spółki giełdowe, w ofertach prospektowych, które mają być przedmiotem obrotu na Catalyst. W ten sposób zmniejszamy ryzyko płynności – i będziemy mogli wyjść z inwestycji przed terminem wykupu, jeśli przestanie nam się podobać.
Wraz ze wzrostem doświadczenia inwestorzy mogą brać udział w prywatnych emisjach obligacji, a dla profesjonalistów jest jeszcze rynek private debt, który rozwija się w Polsce bardzo mocno.
Z punktu widzenia emitentów ścieżka wielu firm jest odwrotna: zaczyna się od emisji długu dla wąskiego grona, czy nawet jednego inwestora, szytych „na miarę”, zabezpieczonych. Kolejny segment to emisje do regularnych funduszy inwestycyjnych. Część przedsiębiorstw decyduje się też na emisje dla inwestorów indywidualnych – ten rynek rozkwitł w ostatnich latach, bo zdrowy rynek powinien się rozwijać w oparciu o te trzy grupy inwestorów: private debt, fundusze, detal. Finalnie spółki mogą zbierać duże kwoty za papiery niezabezpieczone.