Niedługo miną dwa miesiące od debiutu Arlenu na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych. Co zmieniło się w sposobie działania spółki przez ten czas?
Przygotowywaliśmy firmę do debiutu giełdowego przez dwa lata. Był to ogromny wysiłek całego zespołu, aby dostosować ją do wymogów rynku kapitałowego. Już ten proces uczynił ją lepszą. Widzę to na co dzień w sposobie myślenia i działania pracowników. Dlatego samo pierwsze notowanie akcji niczego w funkcjonowaniu Arlenu i spółek zależnych nie zmieniło. Oczywiście – jak podkreślałem podczas uroczystości w sali notowań – jest jedna, zasadnicza zmiana. Arlen ma nowych akcjonariuszy, a ja czuję się szczególnie odpowiedzialny za środki, które zainwestowali.
I musi pan uważać, żeby nie narazić się Komisji Nadzoru Finansowego…
Uważam, że to jest wtórne. Prowadzę firmę w sposób transparentny, zgodny z regułami spółki giełdowej. W ciągu 20 lat może 2-3 razy mieliśmy kontrole urzędu skarbowego, które kończyły się pozytywnym wynikiem. Raz nawet urząd zwrócił nadpłatę podatku.
Spotyka się pan z inwestorami?
Jestem na to otwarty, ale nie miałem jeszcze pytań o spotkania. Nie tak dawno skończyliśmy roadshow przy IPO i inwestorzy są dobrze poinformowani, co dzieje się w spółce. Widzą także na bieżąco naszą pracę kontraktową.
Satysfakcjonuje pana kurs akcji?
Osobiście nie śledzę na co dzień kursu akcji. Koncentruję się na rozwoju firmy. Oczywiście, są w spółce osoby, które notowania obserwują i zdają mi co pewien czas relację. Wiem więc, co się dzieje.
Sprzedał pan akcje za duże pieniądze: 271 mln zł. Pamiętam, że mówił pan już, że ich nie potrzebuje i że to abstrakcyjna kwota. Myślę jednak, że duże pieniądze ułatwiają realizację marzeń, a każdy jakieś ma, więc, się powtórzę: spełnił pan jakieś za sprawą IPO?
To dość podchwytliwe pytanie, ale ja się powtórzę. Mój tryb życia nie zmienił się. Dziś od 5. rano prasowałem sobie koszule i spodnie. Nadal pracuję po kilkanaście godzin dziennie. Nie wyjechałem na Madagaskar. Nie kupiłem bentleya. Byłem na wakacjach, ale to także się nie zmieniło: co roku jeździmy z żoną na trekking po Dolomitach. Nota bene, cieszę się, że nadal mogę pokonywać około 20 km dziennie po górach. Jeśli chodzi o sferę biznesową, to giełdowy debiut jest dla mnie narzędziem do stworzenia grupy kapitałowej, transparentnej, obywatelskiej i rozpoznawalnej w Europie i na świecie.