Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała, aby już w lipcu wrócić do obniżania stóp procentowych. W komunikacie nadal wspomniała o niepewności, ale nowe prognozy przygotowane przez analityków banku centralnego nie pozostawiły jej wyboru. Przy niezmienionym poziomie stóp, w porównaniu z marcową, lipcowa projekcja ścieżkę centralną dla tegorocznej inflacji obniżyła aż o 1 punkt procentowy, przyszłoroczną o 0,3 proc., a dla roku 2027 wyznaczyła ją poniżej poziomu celu inflacyjnego.
Nie było więc wyboru, braku cięcia nie dałoby się obronić. Przy silnie spadającej inflacji, z każdym miesiącem, uzasadnianie utrzymywania jednych z najwyższych realnych stóp procentowych na świecie byłoby bardzo trudne. Tym bardziej, że odczyty makro słabną. Kalkulacje polityczne zawisły więc na kołku. Wygląda na to, że tym razem projekcja uwzględniła perspektywę obowiązywania zamrożonych cen energii do końca roku, nawet mimo faktu, że ustawa w tej sprawie nie została jeszcze podpisana przez prezydenta. Można doszukiwać się tu braku konsekwencji, ale chyba szkoda czasu.
Najważniejsze, że decyzja o obniżeniu kosztu pieniądza zapadła już teraz. Stałokuponowe obligacje zareagowały wzrostem cen i spadkiem rentowności. Przed godz. 17 obligacja 2-letnia oferowała 4,47 proc., 5-latka 4,85 proc., a dziesięcioletnia seria DS1034 5,36 proc. To nawet 15 punktów mniej niż tydzień temu. Rynek pochodnych ponownie wycenia spadek stawki Wibor 6M w okolice 3,70 proc. Zakłady na głębsze i szybsze obniżki mogą się pogłębić, bo znów zapachniało spóźnieniem.