Pytanie jednak – co kryje się pod tą uśrednioną wartością, jeśli chodzi o strukturę sektorową indeksu? Choć oczywiście w pierwszej chwili przychodzi na myśl sektor technologiczny (IT) – i jest to o tyle uzasadnione skojarzenie, że charakteryzuje się on najwyższym średnim P/E w ujęciu absolutnym (ok. 29) – to jednak nie brakuje też innych sektorów, w których wyceny są równie wyśrubowane w ujęciu relatywnym, na tle wieloletniej historii. Wysoko na tej liście znaleźć też można „industrials” (dostawcy dóbr kapitałowych i usług dla biznesu), branże dóbr konsumpcyjnych, a nawet sektor użyteczności publicznej („utilities”). Dość wysoko na tle historii zawędrowały też wskaźniki sektora finansowego. Relatywna na tle historii drożyzna nie jest więc wcale ograniczona do technologicznych gigantów.
Jeśli zaś szukać sektorów o relatywnie niskich na tle historii wskaźnikach, na radarze pojawiają się dwa – opieka zdrowotna („health care”) i nieruchomości („real estate”). Oba sektory mają ostatnio swoje specyficzne bolączki (kurczące się marże i obawy przed regulacjami w pierwszym przypadku oraz skutki wysokich stóp procentowych i problemy w segmencie nieruchomości komercyjnych w drugim), ale oba mają też za sobą korzystny długoterminowy track record.