Wczoraj doszło do wyjścia ponad poziom lokalnego szczytu z 30 października. Pokonany został poziom 2340 pkt, co dla graczy średnioterminowych oznacza powrót do pozytywnego nastawienia. Pierwszym poziomem wsparcia jest dołek z piątku, czyli 2265 pkt. Notowania rozpoczęły się od wzrostu cen o 31 pkt.

Zwyżka była oczekiwana ze względu na dobre zakończenie piątkowych notowań w Stanach oraz poranne plusy na tamtejszych kontraktach indeksowych. Ten optymizm w Stanach odbiegał od rezerwy, z jaką nasz rynek przyjął piątkowe dane o stanie rynku pracy w USA. Wczorajszego poranka trzeba to było nadrobić.

Jednak dobry początek to nie wszystko. Jeszcze przed rozpoczęciem notowań na rynku akcji cena grudniowej serii kontraktów wyrównała poziom szczytu z 30 października. Późniejsze lekkie i powolne osłabienie wskazywało na możliwość ponownego ataku. Ten się pojawił, a ceny wyznaczyły nowe maksima dnia. Wzrost nie był dynamiczny, ale korekty spadkowe, których głębokość była niewielka, nie wskazywały na to, by podaż podejmowała wysiłki walki z popytem. Po krótkich przerwach ceny podnosiły się nieco, by ponownie zrobić sobie krótką przerwę. Od południa sytuacja uległa uspokojeniu, ale w ostatniej godzinie ponownie stery przejął popyt i dzięki temu notowania zakończyły się wyznaczeniem nowych maksimów dnia.

Efektem sesji jest powrót graczy średnioterminowych do pozytywnego nastawienia. Niska aktywność podważa jakość sygnału, ale sam sygnał padł, a więc należało na niego zareagować. Problemem jest także interpretacja, jak go traktować. Czy piątkowe cofnięcie i wczorajszy szybki wzrost tworzą ruch, który można traktować jako prawe ramię odwróconej formacji głowy i ramion? Istnienie samej formacji nie ma wprawdzie wpływu na decyzje graczy średnioterminowych, ale może mieć znaczenie dla interpretacji zmian cen i oceny szans dalszej zwyżki.

Zważywszy na kilka wątpliwości dotyczących wczorajszego wybicia uznałem, że za pierwszy poziom wsparcia można uznać w tej chwili piątkowe minimum. Z jednej strony spadek cen do tego poziomu zanegowałby ostatnią zwyżkę, co samo w sobie jest już istotne, a z drugiej - słabość rynku w tej chwili, po wyjściu nad opór byłaby wystarczającym powodem dla podaży, co sprawia, że stopy nie muszą być oddalone. Na razie, mimo wątpliwości, oczekujemy na dalszą zwyżkę cen.