W dużej mierze spowodowane było to deprecjacją dolara (kurs EUR/USD i złota są dodatnio skorelowane). Wartość kruszcu w trakcie wczorajszej sesji przekroczyła psychologiczną barierę na poziomie 1100 dolarów za uncję, ustanawiając rekord na poziomie ok. 1111 USD. Jednak już dzisiaj wartość złota w transakcjach natychmiastowych wróciła w okolice 1100 USD
Tak jak to zostało wspomniane impuls do zwyżki ceny kruszcu dał wzrost notowań EUR/USD. Kurs tej pary walutowej po zniżce z początku listopada, wraca na drogę wzrostów. Obecnie wartość euro względem dolara kształtuje się w pobliżu psychologicznej bariery 1,5000. Kurs EUR/USD wzrastał m.in. za sprawą dobrych nastrojów panujących ostatnio na światowych parkietach (na rynkową atmosferę pozytywnie wpłynęła decyzja państw z grupy G-20 o utrzymaniu pakietów wspierających poszczególne gospodarki). Bazując na analizie technicznej można spodziewać się lekkiego odreagowania ostatnich dynamicznych wzrostów wartości złota (chwilowo rynek jest wykupiony). Jeżeli chodzi o prognozy notowań tegoż kruszcu w dłuższym terminie, to opinie uczestników rynku są podzielone. Jim Rogers – znany inwestor, który specjalizuje się w analizie rynku surowców, stwierdził niedawno, iż złoto w ciągu dekady osiągnie wartość 2000 USD za uncję.
[link=http://www.parkiet.com/artykul/866196.html]Nouriel Roubini – ekonomista, który wsławił się przepowiedzeniem obecnego kryzysu, uważa z kolei, że taka prognoza to istne kuriozum[/link] – argumenty potwierdzające jego tezę, to dotychczasowy brak inflacji i prawdopodobne – chociaż niekoniecznie szybkie – wychodzenie z kryzysu gospodarczego. Dodatkowo Roubini wskazał, iż wzrosty cen surowców były zbyt dynamiczne i oderwane od sytuacji panującej w realnej gospodarce.Cena ropy naftowej typu Brent kształtuje się obecnie na poziomie ok. 78 USD za baryłkę. Co ciekawe w ciągu ostatnich kilku sesji wspomniany wzrost notowań eurodolara (czyli deprecjacja dolara) nie doprowadził do analogicznego wzrostu cen „czarnego złota”. Możliwe zatem, iż ropa naftowa nie ma „siły” nadal rosnąć – nawet w przypadku dalszego wzrostu notowań eurodolara. Pamiętać należy, iż widoczna od marca bieżącego roku dynamiczna zwyżka cen ropy naftowej (z poniżej 40 USD na początku roku do obecnych niecałych 80 dolarów za baryłkę) przez wielu inwestorów uważana jest za niemającą podstaw w fundamentach gospodarczych. Z drugiej strony analitycy Goldman Sachs sądzą, iż cena ropy wyniesie na koniec obecnego roku 85 USD za baryłkę, i 95 USD w przyszłym roku. Wśród argumentów wymienia się wzrost zapotrzebowania na surowiec ze strony rynków wschodzących (głównie Chiny). Ostatnio rynek obiegła nieoficjalna informacja przedstawiciela Międzynarodowej Agencji Energii, według której rzeczywiste światowe rezerwy ropy naftowej są mniejsze od tych oficjalnie przedstawianych.
Wpływ na ceny ropy naftowej miały w ostatnich dniach m.in. doniesienia o huraganie Ida, który zagroził produkcji „czarnego złota” w Zatoce Meksykańskiej. Region ten odpowiada za produkcję 27 proc. ropy i 15 proc. gazu ziemnego USA. Początkowo sytuacja była groźna – doszło do ewakuacji wielu pracowników. To z kolei miało przełożenie na wzrosty cen ropy – w obawie przed ograniczeniem podaży tego surowca. Z czasem jednak huragan zaczął się osłabiać, w związku z czym w notowaniach ropy nastąpiło odreagowanie.
W najbliższy czwartek opublikowane zostaną dane dotyczące zapasów ropy naftowej w USA. Zapasy owe prawdopodobnie (według oczekiwań rynkowych) wzrosły o 1 milion baryłek w poprzednim tygodniu. Dane te na ogół mają raczej krótkotrwały wpływ na notowania ropy, chociaż duże odchylenie od prognoz może rozstrzygnąć sytuację na ropie pod koniec bieżącego tygodnia.