Niska aktywność graczy stwarza takie właśnie zagrożenie. Analiza techniczna ma to do siebie, że jest uzasadniona, gdy na rynku jest obecnych wielu graczy po obu stronach rynku. Wtedy żaden z uczestników nie ma wpływu na ceny i ma zastosowanie Prawo Wielkich Liczb. Wczoraj ten warunek nie był spełniony, bo przy tak niskim obrocie nawet pojedynczy większy inwestor jest w stanie wpłynąć na poziom indeksu. Trudno analizować ruchy cen, które byłyby skutkiem decyzji pojedynczego gracza. Nie znamy motywów tych decyzji. Gdy graczy jest wielu, pojedyncze motywy przestają mieć znaczenie.
Mimo ostatniego rozczarowania postawą kupujących pozostajemy pod wpływem trendu wzrostowego. Nadal jest możliwe jego wznowienie, a szczyty wydają się wystarczająco blisko, by za realną uznać możliwość ich poprawienia. Przed nami dwie sesje praktycznie bez udziału inwestorów z USA. W piątek sesja na Wall Street wprawdzie jest, ale skrócona. Prawdziwy handel wróci po weekendzie. Z tego względu zapewne i u nas aktywność będzie niska. To zwykle kończy się niską zmiennością, choć czasem zdarzają się wyjątki, gdy takie ciche dni ktoś wykorzystuje do podnoszenia rynku. To jednak zdarza się na tyle rzadko, że nie ma sensu się nastawiać, że akurat tak będzie tym razem.