W ostatnim tygodniu już dwukrotnie następowała sytuacja, gdy w trakcie sesji ceny spadały pod poziom wsparcia, by w końcówce odbić na tyle, aby nie doszło do potwierdzenia sygnału. Także i tym razem na potwierdzenie sygnału należało poczekać do zamknięcia. Warunkiem utrzymania nastawienia neutralnego było zamknięcie notowań kontraktów poniżej poziom 2430 pkt.

Czy rynek może jeszcze powrócić do trendu wzrostowego? Powrócić może, choć wcale nie oznacza to, że powróci. Jeśli popyt faktycznie ma zamiar w trakcie najbliższych dni powalczyć o wyższe wyceny, to już relatywnie szybko napotka bariery. Pierwszą jest maksimum notowań z ostatniego poniedziałku. Żeby na poważnie rozważać możliwość mocniejszej zwyżki cen (niezależnie od jej charakteru), ten poziom musi zostać pokonany.

W piątek okazało się, że po zaskakująco niskiej inflacji w październiku inflacja listopadowa była jeszcze niższa i zdecydowanie mniejsza od oczekiwań. Zagrożenie ewentualną podwyżką stóp nie jest więc duże. Kto wie, czy zanim pojawi się faza zacieśniania polityki pieniężnej w Polsce, nie zobaczymy jeszcze jednak obniżki. Oprócz dynamiki cen decydujące może być zachowanie złotego.