Serwisy amerykańskie rozpisują się na temat wzrostu średniej przemysłowej do poziomu 12000 pkt. Ten poziom został wczoraj osiągnięty w czasie sesji, ale zamknięcie było już nieco niższe. Wartość to głównie psychologiczna. Prawda jest jednak taka, że jak nie ma o czym pisać, to pisze się o mniej istotnych sprawach. Można wprawdzie pisać o FOMC, ale problem w tym, że już przed posiedzeniem napisano wiele, ale samo posiedzenie oraz jego wynik, czyli końcowy komunikat wniosły niewiele nowego. Nikt nie spodziewał się rewolucji i jej nie było. Stopy procentowe nie zostały zmienione. Nie została zmieniona również ilość kapitału przeznaczonego na skup obligacji. Także tempo tego skupu nie uległo zmianie. W treści komunikatu można znaleźć przesłanki za tym, że gospodarka postrzegana jest bardziej pozytywnie niż ostatnim razem, ale zmiany są zbyt małe, by Fed mógł podjąć decyzję o wycofaniu się ze stymulowania. Sądząc po dotychczasowych wypowiedział członków gremium można odnieść wrażenie, że Fed będzie się ociągał z decyzją o wstrzymaniu zakupów obligacji. Gdzieś w tle przewija się wątek badań Bena Bernanke nad kryzysem lat 30-tych, który zdaniem szefa Fed był tak dotkliwy za sporawą zbyt szybkiej reakcji banku centralnego na oznaki poprawy sytuacji gospodarki. Teraz Big Ben nie chce popełnić tego samego błędu. Wyznacznikiem będzie tu zarówno dynamika cen, ale i sytuacja na rynku pracy (drugi cel działalności Fed). Stymulacja zapewne zostanie wycofana, gdy rynek pracy będzie już poważnie rozbuchany. Problem w tym, że takie rozbuchanie może zabrać jeszcze trochę czasu, a to oznaczałoby, że skup obligacji, który zaplanowany jest do końca tego półrocza zostanie w całości wykorzystany.
Nasz rynek zacznie dziś wzrostem cen. Skala zwyżki nie będzie znacząca. Nie początek jest tu ważny, ale dalsze wydarzenia. Kontrakty muszą pokonać poziom 2760 pkt. by pojawił się wniosek o obronie poziomu wsparcia, a tym samym o zmianie nastawienia na neutralne. Obecne nastawienie negatywne jakoś nie chce zaskoczyć. Wczorajsze popołudniowe osłabienie nie przyniosło pogłębienia ruchu. Rynek znajduje się w równowadze, ale sygnał padł i teraz tylko wzrost cen jest w stanie go zanegować.