Nigdzie nie widać jednak zdecydowanych prób wyrwania się w górę z tendencji horyzontalnej. Pod tym względem?deweloperzy są pośrodku?stawki między typowo cyklicznymi sektorami, w których?utrzymują się (jeszcze) trendy zwyżkowe (np. metale, chemia, paliwa), a w pewnym stopniu spokrewnioną branżą, jaką jest budownictwo, gdzie normą stała się tendencja zniżkowa.
[srodtytul]Wyniki coraz lepsze[/srodtytul]
W jaki sposób można wytłumaczyć zastój notowań deweloperów? W pierwszej chwili można by pomyśleć pod wpływem obiegowych opinii, że przyczyną jest pogarszająca się?kondycja finansowa branży.?Okazuje się jednak, że pogląd taki jest niezbyt zgodny z rzeczywistością. Suma zysków na akcję przypadająca na wspomniany wcześniej monitorowany przez nas portfel ma za sobą dwa kwartały silnego wzrostu. Można mówić o dynamicznym odbiciu od dna, które było „udeptywane” przez długi czas od I kwartału do III kwartału 2010 r. Stagnacja wyników przestała być zatem fundamentalnym powodem zastoju notowań. W mniejszym?lub większym stopniu rezultaty w I kwartale poprawiła znakomita większość firm. Bardzo istotny jest również stabilny wzrost wartości księgowej akcji (czyli kapitałów własnych przypadających na walory). Parametr ten w wypadku wspomnianego koszyka akcji regularnie poprawia historyczne rekordy. Deweloperzy stają się coraz cenniejsi według takiego prostego kryterium.
Wobec tych faktów długotrwały zastój notowań, a w jego ramach spokojna średnioterminowa zniżka trwająca od jesieni 2010 r. wydawać się mogą zaskakujące. Wytłumaczenia mogą być różne, np. takie, że rynek po doświadczeniach ostatnich lat bardzo sceptycznie podchodzi do możliwości powrotu branży do szczytowej formy. Być może trwający od dwóch kwartałów wzrost zysków po prostu dawno temu został zdyskontowany. Przecież kursy deweloperów wystrzeliły w górę o prawie 150 proc. między lutym i sierpniem 2009 r., kiedy zyski spółek jeszcze ostro szły w dół. Takie założenie oznaczałoby, że kursy z ponadrocznym wyprzedzeniem dyskontują zmiany zysków deweloperów. Być może więc zastój notowań to sygnał, że rynek oczekuje stagnacji wyników finansowych?
[srodtytul]Wyceny coraz niższe[/srodtytul]
Warto zauważyć, że zderzenie stojących w miejscu cen akcji z poprawiającymi się parametrami finansowymi prowadzi automatycznie do obniżania się wskaźników wyceny. Na przykład o ile jeszcze na jesieni 2010 r. wartość rynkowa wspomnianego koszyka była równa sumie wartości księgowej akcji, z których jest zbudowany, o tyle od tego czasu coraz szerzej otwierają się nożyce między tymi parametrami. Efekt jest taki, że wskaźnik C/WK spadł z 1,0 do 0,8. A owe 0,8 to dolne ograniczenie kanału bocznego, w jakim wskaźnik oscyluje od lata 2009 roku. Kiedy w lutym 2010 r. wyceny stały się tak atrakcyjne jak obecnie, kursy akcji czekało odbicie w górę średnio o 25 proc., co oznaczało całkiem przyzwoity zarobek mimo nawet długoterminowego trendu bocznego.