Ewentualny powrót akcji spółki na GPW wymaga podjęcia wielu czynności porządkujących sytuację prawną Elektrimu oraz strukturę jego grupy po długotrwałym okresie pozostawania w stanie upadłości. Zarząd zakłada, że czynności te zostaną przeprowadzone w bieżącym oraz przyszłym roku – napisano na stronie internetowej spółki.
W ten sposób zarząd kierowany przez Wojciecha Piskorza podsumował wymianę korespondencji z Komisją Nadzoru Finansowego i pytania mniejszościowych akcjonariuszy (dysponują około 20 proc. walorów), niecierpliwiących się przedłużającą się nieobecnością Elektrimu na parkiecie.
Akcje spółki opuściły giełdę z początkiem 2008 r. Wcześniej, w listopadzie 2007 r., na wyjście Elektrimu z obrotu zgodził się zarząd giełdy pod kilkoma warunkami, między innymi zobowiązując większościowego akcjonariusza do ogłoszenia wezwania umożliwiającego drobnym graczom sprzedaż akcji. Poza tym walne zgromadzenie miało upoważnić zarząd do podjęcia działań do powrotu akcji Elektrimu na GPW w ciągu 6 miesięcy po uprawomocnieniu się decyzji sądu o zakończeniu postępowania upadłościowego.
Wskazane pół roku minęło 10?lipca. Co dalej? Zarząd Elektrimu uważa, że uchwały, na mocy których spółka wyszła z giełdy, nie nakładają na firmę obowiązku powrotu na rynek, a jedynie dają jej taką możliwość. Prezes GPW przyznaje zaś, że giełda nie ma w ręku żadnych sankcji, które mogłaby nałożyć na Elektrim, by zmusić go do powrotu. Firma zresztą do uchwał się stosuje. Minimalistycznie, ale lege artis. W ramach podjęcia próby powrotu na GPW, zarząd skierował pytanie do KNF, jakie warunki musi spełnić, aby znów znaleźć się w notowaniach.
Z końcem lipca na lakoniczne pytanie nadeszła lakoniczna odpowiedź. Wynika z niej, że Elektrim powinien wypełnić przepisy zawarte w ustawie o ofercie, w tym przygotować i opublikować prospekt. Nie rozwiązuje to problemów zarządu, który chciałby wiedzieć (ale o to nie spytał), czy w prospekcie musi zawrzeć sprawozdania z opinią audytora za ostatnie cztery lata (Elektrim dopiero w tym roku opinię uzyskał), w jakim stopniu musi ujawniać zdarzenia historyczne wpływające na wart kilka miliardów złotych majątek firmy, w tym warunki ugody w sprawie PTC. Te ostatnie objęte są klauzulą poufności, która – jak tłumaczono akcjonariuszom podczas czerwcowego walnego zgromadzenia – nigdy nie wygasa.