Najnowszy raport OECD kwantyfikuje skalę wpływu postępującego starzenia się społeczeństwa na tempo wzrostu gospodarczego w ciągu najbliższych 35 lat. Wnioski? Organizacja ostrzega, że brak rąk do pracy grozi istotnym obniżeniem potencjału wzrostu gospodarczego w większości krajów OECD, nawet przy szybkim wzroście produktywności. Przewiduje, że bez odpowiednich działań politycznych, tempo wzrostu gospodarczego (w ujęciu PKB per capita) średnio dla zrzeszonych krajów może spowolnić w latach 2024–2060 o 40 proc. względem okresu 2006–2019, z około 1 proc. rocznie do 0,6 proc. Dla części krajów, np. Norwegii czy Austrii, zmiany mogą oznaczać przejście do trendu spadku PKB na osobę.
Dla krajów OECD wskaźnik obciążenia demograficznego liczony jako udział osób w wieku 65 lat i więcej względem populacji osób w wieku produkcyjnym (20–64 lata) urośnie między 2023 a 2060 r. z 32 do 53 proc. Co kluczowe, Polska będzie jednym z krajów najmocniej uderzonych zmianą demograficzną – u nas ten wskaźnik urośnie według prognoz OECD z około 32 do 76 proc. Z szacunków organizacji wynika, że pomiędzy 2024 a 2060 r. ubędzie w Polsce około 37 proc. osób w wieku produkcyjnym – ich liczba spadnie z około 23 mln do 14,5 mln. To zaś uderzy w nasz potencjał rozwojowy, obniżając nasze średnie rocznie tempo wzrostu PKB na osobę z około 4 proc. w latach 2006–2019 do 2,5 proc. w latach 2024–2060. – Tylko Polska, Słowacja i Chile zaliczą tak silne wyhamowanie – wskazuje Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora w Polskim Instytucie Ekonomicznym.
Z analizy PIE z 2024 r. wynikało, że jeśli utrzymają się obecne trendy demograficzne, do 2035 r. ubędzie w Polsce ponad dwa miliony pracowników, czyli około jedna ósma obecnego stanu zatrudnienia. – A dzisiaj jesteśmy jeszcze niejako w przedsionku kryzysu. W najbliższych 10 latach zaczniemy to odczuwać, ale to nie będzie jeszcze epicentrum zmian depopulacyjnych i starzenia się społeczeństwa. Najtrudniejsze pod tym względem będą lata 40. – ostrzega.
Czytaj więcej
W 2024 roku urodziło się zaledwie 252 tys. dzieci, co jest najniższą liczbą urodzeń w całym powojennym okresie, a współczynnik dzietności spadł do rekordowo niskiego poziomu 1,099 – niemal o połowę niżej niż w 1990 roku, kiedy wynosił 1,991.