Prezydent Trump, jak rasowy polityk, zaprzeczył temu, co obiecywał podczas kampanii wyborczej. Był przecież wtedy posłańcem procesu pokojowego, zwolennikiem braku zaangażowania USA w wojny na Bliskim Wschodzie. I oczywiście miał natychmiast zaprowadzić pokój w Ukrainie. Jedno jest pewne: o wymarzonej (podobno) Pokojowej Nagrodzie Nobla Donald Trump może zapomnieć.
Iran odpowiedział atakując rakietami Izrael, atakując (bez powodzenia) siły USA w Katarze, ale nie posunął się do blokady cieśniny Ormuz. I na tym ten etap wojny się zakończył. Ten etap, bo jeszcze do niego wrócimy, ale na razie świat już oddechu nie wstrzymuje. W dwa dni cena baryłki ropy spadła o około 13 proc. i zaczęła stabilizować się poniżej poziomu 70 dolarów.
Na rynkach akcji hossa na Wall Street była kontynuowana. Można powiedzieć, że była kontynuowana wbrew wszelkim regułom. Na przykład Bank of America twierdzi, że ilość gotówki w portfelach funduszy spadła do 3,9 proc., co jest drugim najniższym wynikiem od 12 lat, a poziom ryzyka w portfelach inwestorów osiągnął najwyższy poziom od 2001 roku (od początku badania tego wskaźnika). Akcje w USA są coraz droższe, a wyceny niezwykle wyśrubowane.
Modne w USA akronimy pojawiają się ostatnio jak grzyby po deszczu. Jeden z nich to FOMO (Fear Of Missing Out), czyli obawa o to, że pociąg z akcjami odjeżdża, a my zostaliśmy na peronie. Drugi to YOLO (You Only Live Once), czyli żyje się tylko raz. Generalnie chodzi, jak myślę o to, że sztuczna inteligencja, algorytmy, nie znają strachu i dopóki trwa trend wzrostowy, to każą kupować.
Jest jeszcze jeden akronim, dzięki któremu indeksy na rynkach akcji, w chwili pisania tekstu, były w dobrej formie. To TACO (Trump Always Chickens Out), czyli Trump zawsze w końcu tchórzy. Chodzi oczywiście o wojnę handlową. I rzeczywiście tylko dzięki wierze w tę tezę o postępowaniu prezydenta USA indeksy giełdowe niechętnie spadały po zapowiedzi podniesienia ceł na towary z Unii Europejskiej do 30 proc. (wcześniej miało to być 10 proc.).