Indeksy biją co prawda rekordy, ale bardziej siłą bezwładności niż w przekonaniu o świetnych perspektywach spółek i gospodarek.
Mizerne rekordy
Zapowiedź nałożenia przez USA od początku sierpnia 30-proc. ceł na towary z Unii Europejskiej to główny temat tego tygodnia. W pierwszym odruchu rynek niewiele się jednak tymi pomysłami przejął, licząc najwyraźniej, że – podobnie jak w kwietniu – Donald Trump się z nich na czas wycofa. Druga istotna sprawa to kolejny odcinek z serii Donald Trump wywiera presję na przewodniczącego Fedu, Jerome Powella, w sprawie polityki monetarnej. Do tego w tle oczywiście szereg danych, w tym o inflacji w USA, a także nowy etap wojny w Ukrainie. Tymczasem na rynkach akcji trwa wakacyjna sielanka. Lipcowe zmiany indeksów ograniczają się do około 1 proc., przy czym zarówno w USA, w Niemczech czy w Polsce indeksy kolejny raz wybiły rekordy. Od początku lipca trwa jednak korekta dolara. Kurs głównej pary osunął się jak dotąd poniżej poziomu 1,16 z około 1,18 na przełomie czerwca i lipca. Na rynku walut w ostatnich dniach widać było jednak sporą zmienność. W środę EUR/USD z okolic 1,16 skoczył w krótkim czasie powyżej 1,17, ale zaraz potem zawrócił. Wszystko za sprawą wspomnianych pogłosek o zwolnieniu szefa Fedu. – Amerykańskich graczy ucieszył w środę fakt zdementowania plotek, że Donald Trump zamierza odwołać Jerome Powella przed końcem kadencji – komentował Marek Rogalski z DM BOŚ. – To kolejny dowód, że prezydent USA nie dowozi swoich „obietnic”. Tym samym kolejne jego pomysły na kolejne cła stają się coraz mniej cenotwórcze – zauważa Rogalski.
Według Piotra Neideka z BM mBanku środowe wydarzenia zza oceanu mogą jednak okazać się przełomowe w krótkim terminie. Jak wskazuje, podwyższona zmienność oraz wybicie wtorkowego sufitu przez EUR/USD połączone są z testowaniem kwietniowego szczytu, a to podręcznikowe objawy kończącej się korekty. – Gdyby tak się stało, wówczas USD/PLN mógłby wrócić na właściwe – dla akcyjnych graczy – tory – mówi.
Indeksy akcji biją rekordy w ostatnim czasie, ale robią to w dość kiepskim stylu. Mianowicie dzieje się to przy wysokich otwarciach, po których obserwujemy dystrybucję akcji. Widać to wyraźnie w przypadku WIG20. Jak na razie pułap 2900 pkt dla indeksu polskich dużych spółek stał się barierą nie do pokonania w cenach zamknięcia. Z drugiej strony obowiązującym głównym trendem jest niezmiennie wzrostowy. – Od początku miesiąca WIG20 porusza się horyzontalnie tuż powyżej przełamanego, górnego ograniczenia krótkoterminowej konsolidacji. Dopóki nie zejdzie poniżej niego, cały czas można oczekiwać kontynuacji wzrostów w kierunku górnego ograniczenia długoterminowego kanału w okolicy 3000 pkt – mówi Przemysław Smoliński z BM PKO BP. Jak jednak przyznaje, na razie brak jest sygnałów powrotu wzrostów WIG20. – Z kolei zejście indeksu poniżej wspomnianego, przełamanego oporu oznaczałby rozpoczęcie korekcyjnych spadków w kierunku minimów z maja i czerwca – przewiduje Smoliński.
Czytaj więcej
Jeśli dolar powróci do spadków, to poziom 3 tys. pkt na WIG20 byłby w zasięgu – mówi Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa Noble Securities.