Skokowe podwyżki stóp procentowych w minionym roku przyniosły mocny wzrost ceny pieniądza, przez to gwałtowny spadek popytu na podstawową ofertę banków, czyli kredyty i pożyczki dla klientów. Sprawdziliśmy, jak w tych nietypowych warunkach poradzili sobie poszczególni kredytodawcy – ci najwięksi, notowani na giełdzie papierów wartościowych.
Dołek nowej sprzedaży
Z naszej analizy wynika, że jeśli chodzi o sprzedaż nowych kredytów mieszkaniowych, to zapaść na tym rynku uderzyła wszystkie banki, a rok do roku można mówić o spadkach na poziomie nawet kilkudziesięciu procent. Największy dołek zaliczył Pekao, który w całym 2022 r. sprzedał hipoteki o wartości 3,5 mld zł (w IV kwartale 2022 r. było to tylko 435 mln zł), czyli o 67 proc. mniej niż w całym 2021 r.
Bardzo duży spadek dotyczy też choćby BNP Paribas (53 proc. r./r.) i ING BSK (52 proc. r./r.). Na tym tle redukcja sprzedaży na poziomie 26 proc. (do 7,1 mld zł) w przypadku Santander Bank Polska czy na poziomie 33 proc. (do 6,6 mld zł) w przypadku Banku Millennium wydaje się dosyć mało bolesna.
Portfel też się kurczy
Warto tu dodać, że rok 2022 był rekordowy nie tylko pod względem niskiej sprzedaży nowych kredytów mieszkaniowych, ale również pod względem wcześniej spłaconych kredytów (jak pisaliśmy na naszych łamach). W efekcie po raz pierwszy od wielu lat skurczyła się wartość całego portfela hipotecznego w porównaniu z poprzednim rokiem.
Ta tendencja nie ominęła również największych banków, choć z pewnymi wyjątkami. Nasza analiza pokazuje, że najmocniej „odchudził” się portfel kredytów mieszkaniowych w przypadku lidera rynku – PKO BP. Na koniec 2022 r. wynosił on 105,5 mld zł, czyli o 8,7 proc. mniej niż na koniec 2021 r. O sporych ubytkach może też mówić Santander Bank (o 6,3 proc. mniej), Pekao (5,9 proc.).