Herbert Wirth będzie dalej zarządzać Polską Miedzią. Rada nadzorcza powołała go wczoraj w samo południe, po krótkim posiedzeniu – poprzedzonym jednak wielogodzinnym nocnym maratonem. Sam zainteresowany nie chciał wczoraj rozmawiać. Od razu po posiedzeniu poleciał z Warszawy do Wrocławia.
Spór o wiceprezesa do spraw finansowych
Wirth w ubiegłym tygodniu dostał wyłączność na ubieganie się o fotel prezesa KGHM, przedwczoraj miał przedstawić radzie nadzorczej proponowany skład zarządu. Takie uprawnienie wynika ze statutu spółki – co jednak nie przeszkodziło radzie objąć konkursem także członków zarządu.
Zgrzyt pojawił się przy funkcji wiceprezesa ds. finansowych – w zarządzie KGHM to najwyższa ranga po prezesie. Wirth rekomendował swego dotychczasowego współpracownika, Macieja Tyburę – dobrze ocenianego przez analityków. Jednak jak już pisaliśmy, menedżer nie miał dobrych notowań w Ministerstwie Skarbu (państwo kontroluje KGHM).
We wtorek wieczorem rada spotkała się jeszcze z innym kandydatem na stanowisko wiceprezesa ds. finansowych, Włodzimierzem Kicińskim, byłym szefem Nordea Bank Polska. Podobno na dyrektora finansowego proponowany był również Tadeusz Kozaczyński, pełniący analogiczną funkcję w Trakcji Polskiej.
Prezes Wirth długo obstawał przy reelekcji Tybury, po kilku godzinach klinczu razem z przewodniczącą rady nadzorczej Aleksandrą Magaczewską opuścił posiedzenie – można się domyślać, że udali się na ulicę Kruczą, gdzie mieści się Ministerstwo Skarbu Państwa.